*Chihiro
Od podróży do rodzinnej wioski Lin minęło już kilka dni. Niestety z Haku widywałam się jedynie w snach, na jawie nie miał na tyle czasu. Organizacja przyjęcia wymagała jego niemal całkowitego poświęcenia, co niejednokrotnie przenosiło się na sen. Z tego co wiem kilka pomysłów, które podsunęłam mu we śnie wykorzystał. Dzisiejszej nocy oznajmił mi, że pora już wracać do łaźni bo pokój już wyremontowano... W sumie to może i lepiej bo chociaż mi tu dobrze to tęsknota za dziewczynami z łaźni, a przede wszystkim za Haku mi już doskwiera. Pora wstawać i zacząć się pakować, mimo że byłyśmy tu niedługi czas to trochę rzeczy się już nazbierało, a jeśli czegoś zapomnimy to predko tego nie odzyskamy. Mój wzrok pobiegł ku mojej młodszej siostrze. Spokojnie oddychała, a jej włosy były rozsypane po poduszce w nieładzie. Podeszłam do niej i delikatnie poruszyłam jej ramieniem. Mruknęła coś sennie.
- Van - szepnęłam jej tuż do ucha.
- Daj mi spokój chcę spać... - jęknęła sennie i machnęła ręką jakby chciała odpędzić natrętną muchę.
Spojrzałam w dół - miała stopę wystawioną poza kołderkę. Delikatnie ją połaskotałam, ale szybko ją schowała.
- Daj mi spać... - mruknęła znowu i nakryła się po same uszy.
- Och, daj spokój i wstawaj. Musimy się spakować i wracać... - wsunęłam rękę pod kołderkę i pociągnęłam ją za nogę delikatnie ściągając ją z łóżka.
- Czemu mnie budzisz?! - spytała ostro podnosząc się z ziemi i otrzepując.
- Już mówiłam, wracamy dziś do łaźni musimy się spakować. - wzięłam jej torbę i położyłam na łóżku.
- Zostaw to. - powiedziała ostro.
Całej sytuacji z kuchni przyglądała się babcia Zeniba.
- Vanesso jak ty się do mnie odnosisz? - spojrzałam na nią zszokowana. Do tej pory się w ten sposób do mnie nigdy nie odnosiła. Wróciłam jednak do chowania jej rzeczy, które w tej chwili nie były potrzebne, a trzeba było je zabrać. Właśnie chowałam jej misia do torby gdy wyszarpnęła mi go z rąk.
- Zajmij się sobą, dam radę sama się spakować! - wyszarpnęła mi go z rąk i z impetem cisnęła do torby.
- Vanesso! - krzyknęłam - uspokój się chciałam Ci tylko pomóc... - zaczęłam.
- Jesteś nadopiekuńcza - złożyła ręce na piersi - nie potrzebuję Twojej pomocy.
- Przestań się zachowywać jakbyś wszystkie rozumy pozjadała. - pogroziłam jej palcem jak małemu dziecku.
- Przestań mnie traktować jak dziecko! - z gniewem odtrąciła moją rękę.
- Kiedy Ty jesteś dzieckiem! - podniosłam głos.
- Przede wszystkim jestem Twoją siostrą - powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- No właśnie. Jesteś moją siostrą i jestem za ciebie odpowiedzialna - mówiłam podniesionym głosem.
- Och przestań... - pokręciła głową - jedyne co Cię obchodziło ostatnio to Haku i ta głupia łaźnia. Tylko Ty byłaś na pierwszym miejscu i Twój Haku mnie nie potrzebujesz. - spojrzała w okno.
- O czym ty mówisz?! To nieprawda. I przestań się do mnie w ten sposób odzywać - wrzasnęłam.
- Jak będę miała ochotę, to tak będę się odzywała. - powiedziała lekceważąco. Zacisnęłam pięści i zęby.
- Poza tym nie jesteś moją matką, żeby dyktować mi, co mam robić! - wykrzyczała i wyszła z kuchni wprost do drzwi wejściowych i wybiegła w piżamie na zewnątrz. Przez chwilę stałam skamieniała, ale szybko się otrząsnęłam i pobiegłam za nią.
- Van! - krzyknęłam wybiegając przed dom. Była już daleko, biegła w kierunku jaskini. Zacisnęłam powieki i poczułam piekące łzy, które po chwili spłynęły mi po policzkach. Zaczęłam biec w tamtym kierunku, ale po chwili przystanęłam.
- Chihiro? - usłyszałam głos Haku za sobą. Był zaniepokojony. - co się stało? - podszedł do mnie i położył mi dłoń na ramieniu.
- Vanessa... - powiedziałam zanosząc się płaczem. - powiedziała tyle przykrych rzeczy, ale to chyba prawda... - nie mogłam się uspokoić. Przytulił mnie mocno do siebie i pogłaskał uspokajająco po plecach.
- Cii... - szepnął. - ja ją przyprowadzę... - pogłaskał mnie po włosach.
- O...O...Ona... Ona powiedziała, że za bardzo skupiałam się na nas... - powiedziałam jąkając się.
- To nieprawda... - głaskał mnie po włosach.
- A jeśli tak? - spojrzałam na jego twarz. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć z domu wyszła Zeniba i chrząknęła znacząco.
- Myślę, że ten jeden raz możesz jej wszystko wybaczyć... - poprosiła mnie gestem głowy, żebym weszła do domu.
- Czemu Zenibo? - spojrzałam na nią ocierając wierzchem dłoni łzy.
W tej chwili rozłożyła prześcieradło, które trzymała w rękach. Krew. A więc to tak. Vanessa dorasta.
- Wszystko w porządku? - do domu wszedł Haku i już wiedział co się stało. - Ja jej poszukam. - pocałował mnie w policzek.
- Myślę, że to ja powinnam... - zaczęłam.
- Dam radę... Porozmawiam z nią. Myślę, że lepiej będzie jak ja pójdę. - Zmienił się w smoka i odleciał.*Haku
Leciałem dość nisko żeby nie przeoczyć nigdzie małej. Rozglądałem się, a w mojej głowie wciąż kołatały się myśli o tym co Van myśli o mnie i o Chihiro. Nagle ją dostrzegłem. Siedziała skulona nad brzegiem rzeki i się trzęsła. Zmieniłem się i podszedłem bliżej i usiadłem obok. Przez chwilę milczeliśmy.
- Wszystko w porządku? - zacząłem po chwili. Po jej drobnej twarzy spływały łzy. Westchnąłem i z kieszeni wyciągnąłem bawełnianą chusteczkę i jej podałem.
- Nie wiem... - powiedziała niepewnie i wzięła ode mnie kawałek materiału - pokłóciłam się z Chihiro... - zaczęła - byłam dla niej naprawdę okropna - do jej oczu napłynęły nowe łzy, które po chwili spłynęły po jej policzkach. - najgorsze jest to, że ja sama nie wiem do końca dlaczego aż tak gwałtownie zareagowałam... - spojrzała na mnie, tymi smutnymi oczami - pewnie powiedziała Ci co nagadałam? - już miałem coś powiedzieć, ale mi przerwała zanim jeszcze zacząłem - wcale tak nie myślałam. Ja wiem, że zasługujecie na szczęście, ale czasami mi brakuje sama nie wiem czego... Wiem, że Chi się zawsze starała zastąpić rodziców, ale tak strasznie mi ich brakuje... - znowu się rozpłakała, a ja ją przytuliłem. Była zupełnie jak Chihiro wrażliwa i delikatna.
- Chihiro nie jest na ciebie zła. - zacząłem kołysząc ją uspokajająco.
- Naprawdę? - spojrzała na mnie.
- Tak. - uśmiechnąłem się kącikami ust. - myślę, że ona rozumie Cię jeszcze lepiej niż ktokolwiek. A teraz wracajmy. - wstałem i wyciągnąłem ku niej rękę. Zapała ją i się podniosła. Ruszyłem w stronę domu Zeniby, wolnym krokiem tak żeby mała za mną nadążyła, ale wiedziałem, że nie ma za dużo czasu na taki spacer. Bal zbliżał się wielkimi krokami. Zmieniłem się w smoka i wskazałem Vanessie głową żeby weszła na mój grzbiet. Mała posłuchała i już po chwili lecieliśmy. W ciągu kilku minut dotarliśmy do chatki Zeniby, gdzie czekała na nas już moja ukochana i Zeniba. Van zeszła z mojego grzbietu i zgarbiona podeszła do swojej siostry.
- Przepraszam - powiedziała skruszona.
- Nic nie szkodzi Van. Po prostu dorastasz, ja byłam taka sama. Pamiętasz naszą rozmowę o dorastaniu, prawda? - złapała małą za ramiona i spojrzała jej w oczy.
Mała skinęła głową i wtuliła się w Chihiro znowu się rozklejając. Zeniba uśmiechnęła się pod nosem, a ja oparłem się o ścianę domu plecami, cierpliwie czekając.
- Muszę się spakować. - mała się oderwała od Chi.
- Nie musisz. Już to zrobiłam - potargała ją po włosach. - Chyba nie masz mi tego za złe? - spojrzała na nią.
- Nie. - uśmiechnęła się mała.
- Chyba czas się pożegnać. - Chihiro się wyprostowała.
- Dowidzenia Zenibo. - przytuliła się do czarownicy - dziękujemy za gościnę.
Zeniba zaśmiała się serdecznie i uścisnęła Chihiro.
- Muszę przyznać, że będzie mi was brakować. - uśmiechnęła się szczerze i pstryknęła palcami jakby coś się jej przypomniało - mam coś dla Vanessy. - wręczyła jej mały pakunek - To Twoje ulubione cukierki, ale to nie wszystko. - wyciągnęła z kieszeni sukni małe granatowe pudełeczko. - to dla Ciebie. - pogłaskała małą po kasztanowych włosach. Van oddała Chihiro paczkę z cukierkami i zajrzała do pudełeczka.
- Jej, ale ładny... - odwróciła się do Chihiro i do mnie pokazując zawartość pudełka. Wewnątrz był złoty pierścionek z czarnym oczkiem, wewnątrz zdaje się, że było widać zarys ogrodu. - ale chyba nie powinnam go przyjąć. - mała zerknęła na Chihiro.
- Weź to kochanie. - Zeniba położyła rękę Van na pudełku, zamykając je i nakrywając swoją - każda dziewczyna zasługuje na ładną błyskotkę - puściła małej oczko.
- Dziękuję Babciu! - mała rzuciła się wiedźmie w ramiona. Kto by pomyślał, że mając taką siostrę jak Yubaba można być tak ciepłą i troskliwą.
- Nie ma za co - poklepała ją po plecach. - Tylko pamiętaj żebyś słuchała siostry.
- Dobrze babciu. - Vanessa uśmiechnęła się promiennie. - Będę za tobą tęsknić. - małej zaszkliły się oczy.
- Niedługo znów się zobaczymy. - uśmiechnęła się czarownica. - Co do pierścionka to pilnuj go jak oka w głowie, dobrze? - spojrzała małej w oczy.
- Dobrze babciu. - mała skinęła głową i wsunęła sobie go na palec. Potargała ją po głowie - zuch dziewczyna. - uśmiechnęła się.
- Ja też będę miała na to oko - uśmiechnęła się Chi. - pora wracać. - spojrzała na mnie. Skinąłem głową i po chwili znów nasza trójka była w drodze do łaźni. Droga powrotna zajęła nam niewiele czasu i wkrótce znaleźliśmy się na tarasie pokoju dziewcząt. Dziewczyny rzuciły się do Chihiro i Vanessy, witając się i przekrzykując. W tym momencie na balkon wyszedł kwatermistrz.
- Haku i San. - powiedział spokojnym, można nawet rzec obojętnym tonem - Pani Yubaba was wzywa. - spojrzałem na Chihiro. Zrobiła się blada jak ściana i przełknęła ślinę.
- Dobrze. - odrzekła i ruszyliśmy razem w stronę apartamentów wiedźmy.
CZYTASZ
Spirited Away: Powrót do Krainy Bogów
Fanfiction21-letnia Chihiro powraca po 11 latach do Krainy Bogów wraz ze Swoją siostrą Vanessą po życiowych dramatach, rozterkach i kryzysach. Co ją spotka tym razem w Krainie Bogów? Czy znajdzie miłość, a może tylko przyjaźń i miejsce gdzie będzie mogła powi...