Moje serce...

49 3 10
                                    

Ta część została poprawiona mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu 😁 miłej lektury 😁

~~~~~~

*Chihiro

C.d. Plan#2

- Dobrze. - obie skinęłyśmy głowami.
- To by też wyjaśniało dlaczego nie zachorowała... - zaczął powoli Haku.
- Van od zawsze była odporna - wzruszyłam ramionami.
Zeniba się zaśmiała.
- Chihiro nie rozumiesz... Ta choroba, która dotknęła dziewczyny od kur to był mój czar. Vanessa też miała zachorować, a Haku miał jej podać do ziół mojej mikstury, po której poczułaby się lepiej. Ale osoby magiczne rzadko łapią choroby, a jeśli już to magia z nas je szybko wygania. - uśmiechnęła się ciepło.
- Aaa rozumiem... - westchnęłam - ciężko mi w to uwierzyć... Moja siostra czarodziejką... - pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- Rozumiem... Chyba. - Haku podszedł i objął mnie ramieniem.
- A co ja mam powiedzieć jak dowiedziałam się, że rodzice przez swoje łakomstwo stali się magiczni i dzięki temu jestem ja i też jestem magiczna. - usiadła na fotelu Van. Zeniba w tym czasie zaczarowała kołowrotek i wrzeciono.
- Damy sobie radę. - powiedziała dziergając coś na drutach. - Mam do was pytanie dziewczyny. - spojrzała na mnie i Vanessę.
- Tak? - spojrzałyśmy na nią.
- Pytanie bardziej do Vanessy, ale ponieważ Chi jest Twoim opiekunem to zapytam was obie... Czy nie zechciałybyście żeby Vanessa została moją uczennicą? - spojrzałyśmy po sobie, a mój wzrok skierował się na chwilę na Haku. Wydawał się równie zaskoczony co ja.
- W sumie dlaczego nie. - uśmiechnęłam się. - o ile Vanessa będzie tego chciała. - pogłaskałam ją po głowie z czułością porównywalną do tej, którą okazuje matka dziecku.
- O jaaa... To będzie super. - zapiszczała Van i podskoczyła.
- Ale najpierw... - Zeniba odłożyła na chwilę swoją robótkę na stolik. - pokażę wam coś czym niechętnie wiedźmy się dzielą. - złożyła dłonie jakby trzymała w nich ziarno, a nad nimi pojawił się księżyc w pełni świecący jasno. - To pokazuje ile mocy ma dana wiedźma. - opuściła ręce, a iluzja zniknęła. - Teraz Twoja kolej. - wskazała na Van. Mała złożyła dłonie, ale nic się nie wydarzyło.
Spróbowała ponownie. Ale za tym razem również nic. W końcu zaczęła się denerwować.
- No nie mogę no. - zdenerwowała się.
- Spokojnie. - podszedł do niej Haku i kucnął przed nią. - skup się. - spojrzał na jej twarz. - wyobraź sobie, że moc pojawia się w Twoich dłoniach i zwiększaj jej siłę aż do oporu, aż poczujesz że to kres Twoich możliwości.
Haku delikatnie chwycił jej dłonie. Mała zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech i wtedy faktycznie pojawił się księżyc jasny jak u Zeniby, ale zapełniony w połowie. Otworzyła oczy.
- O jej... - powiedziała urzeczona - udało mi się. - szepnęła i po chwili księżyc zniknął.
- Tak. - powiedziała Zeniba i po chwili wręczyła małej podobną frotkę jak mi lata temu tylko w kolorze czerwonym.
- Zwiąrz sobie nią włosy. Będzie ograniczać moc tak żeby się nie wydało przed moją siostrą. - uśmiechnęła się. - mam pomysł taki, że po urodzinach pogadam z moją siostrą o pomocy w moim domu żeby Vanessa mogła się tu przenieść. - uśmiechnęła się.
- W porządku. - powiedziałyśmy i w tym momencie odezwał się Haku.
- Powinniśmy wracać. - uśmiechnął się. - Zenibo dziękuję Ci za pomoc. - ukłonił się lekko.
- Nie ma za co. - poklepała go po ramieniu. - najważniejsze, że się udało.
Pożegnaliśmy się i wkrótce byliśmy w drodze do łaźni. Gdy wylądowaliśmy był późny wieczór. W łaźni było ciemno. To znak, że wszyscy już spali. Haku odstawił nas na balkon, wzięłam śpiącą Van na ręce, a on sam poleciał do siebie.
Wygodnie ułożyłam siostrę na jej posłaniu i poszłam się umyć. Wróciłam do pokoju i położyłam się. Kręciłam się z boku na bok i nie mogłam usnąć. Myśli mi się w głowie kotłowały. Wstałam i wyszłam z pokoju. Miałam zamiar pochodzić i wrócić do pokoju. Jednak moje nogi zaprowadziły mnie w część łaźni, w którą jeszcze się nie zapuszczałam. Po schodach wyszłam na poddasze. W pokoju nie było żadnych mebli. Jedynie schody na dach i klapa, która była otwarta. Wzbudziło to moją ciekawość i podeszłam bliżej, stanęłam koło schodów i mogłam wprost poczuć świeże powietrze uderzające w moją twarz. Wyszłam na dach, niedaleko zobaczyłam znajomą sylwetkę. Siedział zamyślony. Z tej odległości mogłam zobaczyć jak bardzo są umięśnione jego plecy. Wiatr był tak silny, że aż zadrżałam w cienkiej piżamie. Przez chwilę jeszcze podziwiałam jak wiatr rozwiewa jego włosy, które teraz były nieco dłuższe od moich własnych. Można było wyczuć wilgoć w powietrzu. Nad łaźnią zbierały się ciemne chmury, zwiastujące deszcz. Podeszłam bliżej.
- Nie możesz spać? - właśnie to pytanie, które cisnęło mi się na usta wypowiedział on choć nawet się nie obejrzał.
- Skąd wiedziałeś, że tu jestem? - stanęłam za nim w nieznacznej oddali.
- Po prostu. Myślę, że dużo nowego dziś wyszło na jaw i nie będziesz mogła zasnąć. - odpowiedział spokojnie. Nawet nie zadrżał mimo, że siedział bez koszulki. - nie usiądziesz obok?
Stałam dalej w miejscu.
- Nie jest Ci zimno? - obejmowałam się rękoma, próbując się powstrzymać od trzęsienia.
- Trochę jest. Ale to pomaga mi oczyścić myśli. Lubię to miejsce, a teraz chodź. - odwrócił się do mnie i uśmiechnął.
Już stawiałam krok ku niemu gdy zahaczyłam stopą o wystającą płytkę i w zasadzie po prostu na niego wpadłam.
- O matko przepraszam! - pisnełam próbując się podnieść choć po chwili zauważyłam, że mój upadek nie poruszył go ani o milimetr.
- Nic Ci się nie stało? - pogładził mnie po policzku.
- Nic. - odpowiedziałam spokojnie.
Spojrzał mi w oczy i delikatnie przysunął twarz do mojej wciąż gładząc mój policzek i przywarł do moich ust swoimi gorącymi i wilgotnymi, w pierwszej chwili byłam tym nieco zaskoczona jednak odwzajemniłam pocałunek. Chyba wyczuł, że mi zimno bo po chwili po prostu wyszeptał w moje usta:
- Ty cała drżysz.
- Tak, trochę mi zimno. - spróbowałam się podnieść i usiąść obok, ale Haku niechętnie mnie puścił. Wstałam i usiadłam obok niego opierając się głową o jego ramię. Natychmiast mnie objął w talii jedną ręką, a drugą odgarnął włosy z mojej twarzy patrząc na mnie z taką natarczywością, że zaczęłam się rumienić.
- Cieplej? - spytał cicho.
- O wiele. - odpowiedziałam wygodnie opierając się o jego ramię i starając się unikać patrzenia na niego .
- Ty też nie możesz spać? - spytałam po chwili milczenia.
- Lubię tu przychodzić gdy chce pobyć sam. - powiedział po chwili namysłu.
- Mam sobie iść? - spytałam szybko. - Nie wiedziałam, że chcesz pobyć sam...
Przycisnął mnie do siebie i delikatnie pocałował mój policzek.
- Twoja obecność jest dla mnie cenniejsza, nawet jeśli chciałem być sam. Cieszę się, że przyszłaś. - pogłaskał mnie po policzku, przytulając mocniej. Poczułam jak na niego działa moja bliskość. Poczułam jak się rumienię.
- Też się cieszę... - odpowiedziałam i dodałam po chwili - ale wciąż nie mogłam uwierzyć w to, że Vanessa jest magiczna... - pokręcilam głową.
- Ja też. Ale takie rzeczy jak widać się zdarzają. Dla mnie magiczne są chwile spędzone z Tobą. - pogładził mój policzek kciukiem. Odwróciłam się żeby go pocałować. Przylgnęłam do jego warg, a mój język sam odnalazł drogę do jego języka.
- Jestem Twój, tylko Twój. - oparł czoło o moje.
- A ja jestem Twoja - szepnęłam i musnęłam jego usta ponownie. Chwila trwałaby znacznie dłużej gdyby nie ulewa. W jednej chwili zerwaliśmy się z miejsca i pobiegliśmy do pokoju na poddaszu. Do mojego ciała przykleiła się mokra od deszczu koszulka jak i spodenki, a do niego tylko jego spodnie uwidaczniając jego erekcję spowodowaną zapewne naszym bliskim kontaktem.. Starałam się nie patrzeć w tamto miejsce. Jego włosy przykleiły się do pleców i klatki piersiowej, a skóra połyskiwała w słabym świetle kinkietów na ścianach.
- To gdzie idziemy? - spojrzałam na niego.
- A gdzie chcesz iść? - spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
- Do Twojego pokoju. - puściłam mu oczko. Skinał głową i ruszyliśmy w tym kierunku. Zerkałam na niego ukradkiem, ale wydawał się zamyślony.
- Nad czymś myślisz? - spytałam w końcu nie mogąc już wytrzymać tej ciszy.
- Nad tym co będziemy robić w moim pokoju. - pokazał mi język ze śmiechem.
- Będziemy się bawić kolejką. - zaśmiałam się.
- Nie mam kolejki. - zamyślił się.
- To wymyślimy coś innego. - powiedziałam tajemniczo.
W końcu dotarliśmy pod drzwi jego pokoju. Weszliśmy oboje, a Haku podszedł do szafki i wyjął z nich spodenki z tasiemkami i koszulkę.
- To jedna z moich piżam. Tam jest łazienka - wskazał na drzwi palcem - idź się przebierz żebyś nie zachorowała - wzięłam od niego ciuchy i wyszłam. Wewnątrz nie było nic nadzwyczajnego. Zwykła łazienka wyłożona białymi płytkami. Taka sama jak u nas. Szybko się przebrałam, a spodenki były trochę za luźne więc ciasno je zawiązałam. Spojrzałam na siebie w lustrze i stwierdziłam, że podobam się sobie w jego ciuchach. W moich myślach wciąż kołatało się jego wyznanie na dachu. To znaczy, że jesteśmy razem?
Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Wszystko w porządku? - usłyszałam zza drzwi.
- Tak! tak! - powiedziałam szybko. - a mógłbyś tu przyjść na chwilę? - otworzyłam drzwi.
- Co się stało? - wciąż miał na sobie mokre ciuchy i trzymał w rękach suche.
- Mogłabym je gdzieś rozwiesić? - pokazałam na mokre ciuchy.
- Jasne. - wszedł i pomógł mi rozwiesić ciuchy na suszarce.
Oparłam się o ścianę obok prysznica i mu się przyglądałam.
- Chciałbym się przebrać. - uśmiechnął się zawstydzony.
- A ja chciałabym popatrzeć. Ty ostatnio na mnie mogłeś patrzeć długo - zażartowałam i poczułam jak szybko zaczyna mi bić serce na to wspomnienie. Uśmiechnął się i podszedł bliżej. Poczułam, że robię się purpurowa na policzkach. Oparł się ręka koło mojej głowy:
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. - wyszeptał mi do ucha i zsunął swoje spodenki. Moim oczom ukazał się jego sporych rozmiarów penis we wzwodzie.
Wbiłam wzrok w podłogę starając się nie zerkać w okolice jego krocza i wyszeptałam zakłopotana:
- Ja... - zaczęłam cicho - żartowałam... - nagle zobaczyłam jego rękę i poczułam jak unosi palcem mój podbródek do góry bym spojrzała mu w twarz. Patrzył w moje oczy ciepło i wyszeptał:
- A ja nie. - zbliżył swoją twarz do mojej i delikatnie musnął moje usta. Zamknęłam oczy i delikatnie przywarłam do jego ust. Nasz pocałunek choć początkowo był czuły i delikatny szybko przerodził się w żarliwy, pełen pasji, namiętny. Czułam jak serce bije się o moje żebra domagając się więcej. Nagle poczułam jak bierze mnie na ręce i zanosi do pokoju. Delikatnie położył mnie na swoim łóżku nie przerywając pocałunku, poczułam jak jego dłoń znajdująca się na moim pośladku powoli przesuwa się w górę, chwilę mocuje ze sznurkiem, który w końcu ustępuje i sunie dłonią w górę ku moim piersiom. Materiał jego koszulki podwinął się ukazując moje piersi z twardymi, sterczącymi z podniecenia sutkami. Powoli oderwał się od moich ust i zdjął górną część piżamy z łatwością, jego twarz przylgnęła do mojej szyi składając na niej drobne pocałunki, sunął niżej przyglądając się mojej twarzy. Delikatnie chwycił jednego sutka ustami pieszcząc go językiem co spowodowało, że zaczęłam się po pewnym czasie wić wzdychając cicho. Ręka którą pieścił moją pierś delikatnie zsunęła się w dół wprost pod materiał spodenek wprost na moją, mokrą od soków cipkę. Jego palec chwilę błądził w poszukiwaniu łechtaczki, ale gdy ją odnalazł jęknęłam przeciągle jego palec coraz szybciej pieścił to najczulsze miejsce, a ja nie mogłam przestać się wić pod wpływem jego dotyku, nachylił się nade mną i przywarł do moich ust, całując mnie namiętnie. W pewnym momencie oderwał się ode mnie i poczułam jak zdejmuje moje spodenki i ciska gdzieś za siebie. W końcu położył się na mnie rozdzielając moje uda kolanem tak, że był teraz między moimi nogami. Objęłam go za szyję rękoma, a nasze usta znów połączyły się w pocałunku. Nasze języki ocierały się o siebie, a jego penis ocierał się o moją mokrą, łechtaczkę doprowadzając mnie do szaleństwa.
- Jesteś gotowa? - wymruczał i przygryzł delikatnie płatek mojego ucha.
- Jestem. - wyszeptałam zachrypniętym z podniecenia głosem. Jego penis jeszcze chwilę przesuwał się leniwie po moim kroczu, aż w końcu naparł biodrami na wejście i powoli się wsunął. Rozchyliłam delikatnie usta czując go w sobie, przyjrzał mi się przez chwilę i delikatnie przywarł do moich ust. Powoli zaczął się we mnie poruszać jakby chciał się nacieszyć każdym centymetrem mojego ciała. Stopniowo jego ruchy przyspieszyły, a moje nogi oplotły się wokół jego bioder. Słyszałam jego przyspieszony oddech blisko mojego ucha, moje jęki stopniowo zaczęły przybierać na sile, a paznokcie wbiły się w skórę jego pleców, na co Haku tylko się uśmiechnął i schował twarz w mojej szyi. Poczułam jak delikatnie sunie językiem po niej, aż przeszły mnie dreszcze. Oderwał się i wyprostował do pozycji siedzącej ciągnąc mnie za sobą. Zaczęłam poruszać się rytmicznie na nim, a moje sutki delikatnie ocierały się o jego wyrzeźbiony tors doprowadzając mnie do szaleństwa. Spojrzałam na jego twarz i byłam usatysfakcjonowana widząc jak mu dobrze było że mną, jak na mnie patrzył spod na wpół przymrużonych powiek, a z jego ust wydobywały się ciche pojękiwania.
- Jesteś taka piękna - wymruczał całując delikatnie moją szyję.
- Przestań... - wyszeptałam speszona. - napewno jestem czerwona. - dodałam po chwili. W tym momencie oderwał się od całowania mojej szyi i położył na zimnej pościeli przyglądając mi się uważnie.
- Jesteś idealna - nachylił się nade mną i musnął moje usta. - w każdym calu. - dodał po chwili. - nie ma piękniejszej bogini na świecie, a może i we wszechświecie - wymruczał blisko mojego ucha co sprawiło, że zadrżałam. Nie dał mi nic więcej powiedzieć. Przywarł swoimi ustami do moich i zaczął szybko się we mnie poruszać, co chwila jęczalam w jego usta czując, że zaraz osiągnę spełnienie. Moje paznokcie wbiły się mocno w skórę jego pleców, a przez ciało przeszła cudowna fala spełnienia, która spowodowała, że opadłam bez sił. Po chwili i on osiągnął spełnienie i opadł na mnie bez sił. Czułam jak we mnie pulsuje, a na policzku jego gorący oddech. Oboje dyszeliśmy leżąc ciasno spleceni ze sobą. Po jakimś czasie położył się obok przyciągając mnie do siebie i obejmując.
Przytuliłam się do jego boku i położyłam głowę na jego ramieniu. Zza mnie wyciągnął koc i nakrył nas oboje. Czułam jak powoli odpływam, ale przypomniało mi się coś po chwili.
- Powinnam iść. - usiadłam powoli.
- Zostań. - objął mnie od tyłu i musnął moje ramię.
- A co jeśli ktoś nas nakryje? - spojrzałam mu w oczy.
- Nie stanie się tak. - wyszeptał. - obudzę Cię na tyle wcześnie, że nikt nie zauważy. - patrzył na mnie z nadzieją. Zagryzłam dolną wargę chwilę się zastanawiając nad jego słowami. W końcu jednak skinęłam głową i położyłam się tak jak wcześniej. Spojrzał w moje oczy i delikatnie musnął moje usta po czym wyszeptał:
- Kocham Cię Chi. - patrzyłam w jego oczy i widziałam, że to prawda.
- Ja Ciebie też Haku. - wyszeptałam i tym razem to ja go pocałowałam.
- Chodźmy spać. - pogłaskał mnie czule po policzku. Skinęłam głową i wygodniej ułożyłam się w zgięciu jego ramienia delikatnie głaszcząc go po torsie.
- Dobranoc Haku. - wyszeptałam sennie.
- Dobranoc Chihiro. - odszeptał i po chwili zasnęłam.

Spirited Away: Powrót do Krainy Bogów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz