Powrót

41 1 1
                                    

*Haku

„Nie ma jej... Nie było jej... Jak to się stało? Wyprowadziła się? Gdzie? Gdzie mam jej szukać?” - westchnąłem cicho w trakcie lotu do łaźni. Dalszy urlop nie ma sensu. Nie mam dokąd lecieć poza Chihiro i Łaźnią. A i jeszcze Zenibą siostrą tej pokręconej wiedźmy. Leciałem ponad chmurami, lubiłem moment kiedy wiatr mierzwił moje futro gdy byłem w postaci smoka. Chmury pode mną wyglądały jak miękkie poduszki, na których z wielką chęcią usiadłbym na jakiś czas i odpoczął. Gdzieniegdzie przebijały się przez nie połacie zieleni, które pod osłoną nocy wyglądały jak czarne plamy farby na płótnie, przeplatane ciemnoniebieskimi pasmami rzek, w których odbijał się księżyc. „Tak to już niedaleko” z daleka widziałem już łaźnię. Jej czerwony dach, złote i zielone zdobienia. W środku paliły się światła pomimo wieczornych godzin.

- To już blisko... - powiedziałem ze smutkiem. Nie chciałem tam wracać. Chciałem znowu ją zobaczyć. Czułem w sercu wielki ciężar, tęskniło do czegoś co i tak nie jest realne... Potrząsnąłem głową i spojrzałem przed siebie zniżając lot okrążyłem łaźnię by po chwili wylądować na balkonie Yubaby. Zmieniłem się w postać człowieka i wszedłem do jej gabinetu.
- Witaj Pani. - ukłoniłem się lekko, choć nie miałem na to najmniejszej ochoty.
- A któż to się zjawił. - oparła się o oparcie wygniecionego czerwonego fotela i z tryumfującym uśmieszkiem zapytała - co tak wcześnie? Nie podobało się w rodzinnych stronach? - wyjęła papierosa i go zapaliła.
- Podobało. - odpowiedziałem twardo, zaciskając dłonie w pięści. - przyszedłem tylko zameldować swój powrót. - dodałem po krótkiej chwili.
Pociągnęła papierosa i uśmiechnęła się.
- Zrozumiałam. - powiedziała złośliwie. - i co znalazłeś ją Głupi Smoku? - zaśmiała się.
- Kogo masz na myśli, Pani? - czułem, że z nerwów zaciskam zęby i ręce, że aż mi pobielały.
- San. - powiedziała pogardliwie.
- Nie. - powiedziałem prawdę i dodałem - od dawna o niej nie myślę. - skłamałem, siląc się na obojętny wyraz twarzy, co nie jest łatwe, kiedy serce szaleje z żalu.
Wiedźma zaczęła się śmiać:
- Ahahahakurat - zaniosła się przy tym kaszlem. - wiem, że myślisz o tej małej głupiej śmiertelniczce non stop. - przyjrzała mi się.
Podszedłem do biurka i z łoskotem uderzyłem dłońmi w blat, kosztownego mebla.
- Możesz mnie nazywać Głupim smokiem - wycedziłem przez zaciśnięte zęby - ale nie pozwolę nazywać jej głupią śmiertelniczką. Zrozumiałaś? - chyba to ją zaskoczyło bo przez moment zauważyłem w jej oczach dziwny błysk... Strach? Ale po chwili odzyskała dawną pokerową twarz i wstała nachylając się nad biurkiem powiedziała:
- Po pierwsze nie jesteśmy na „Ty”, głupi smoku. Po drugie nie masz prawa mi się odgrażać. Wyjdź stąd, od jutra znowu widzę Cię w pracy, zrozumiałeś? - powiedziała tonem nie znoszącym żadnego sprzeciwu.
- Zrozumiałem. - wycedziłem przez zaciśnięte zęby i szybkim krokiem skierowałem się ku drzwiom gdy powiedziała:
- Zapomniałeś czegoś dodać. - znowu zaciągnęła się nikotyną.
- Zrozumiałem, Pani. - nie czekając na odpowiedź wyszedłem. Poczułem jak coraz bardziej ogarnia mnie zmęczenie i rozpacz. Szedłem długimi korytarzami, aż w końcu dotarłem do swojego pokoju. Trzy z czterech ścian były praktycznie mówiąc oszklone, a na wprost od drzwi wejściowych znajdowały się drzwi balkonowe. Widać było, że nikt się tutaj nie kręcił bo wszystko było w takim samym porządku jak zostawiłem przed wylotem. Liczyłem na to, że ten urlop będzie bardziej udany. Zdjąłem Japonki i poszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i czym prędzej położyłem się do łóżka, rozmyślając o niej. Nie wiem nawet kiedy odpłynąłem w niespokojny sen.

*Chihiro

Mimo, że już tu kiedyś byłam nie mogłam zasnąć. Kręciłam się z boku na bok. Było mi za gorąco. Wzięłam poduszkę i karimatę i wyszłam na balkon, powietrze tutaj było dużo przyjemniejsze, orzeźwiające i pachniało wodą. Rozłożyłam matę na nagrzanych w trakcie upalnego dnia deskach balkonu i położyłam się. Włosy położyłam na poduszce tak, żeby do skóry na karku dostawało się świeże powietrze i odetchnęłam głęboko. Miałam na sobie tylko fioletową bluzkę z ramiączkiem na szyję i różowe rybaczki. Spojrzałam na swoje piersi - „Cholera, sutki mi widać” - instynktownie skrzyżowałam ręce na piersiach. Zamknęłam oczy, gdy usłyszałam jak otwierają się przesuwane drzwi balkonowe gdzieś na górze. Mimo to przekręciłam się na bok, głową w stronę barierki. Oddychałam głęboko i starałam się zasnąć, ale nieustannie czułam na sobie czyjś wzrok. Podniosłam się na równe nogi i rozejrzałam po balkonach nad sobą. Dostrzegłam jego na wprost siebie. Nie to niemożliwe... To nie może być on... Ale chyba jednak...
- Witaj. - odezwał się do mnie głębokim męskim głosem. Był w samych spodniach bez koszulki czy koszuli, miał tak umięśnione ciało, że aż patrząc się na niego czułam jak moje policzki zaczynają płonąć. Instynktownie założyłam pasmo włosów za ucho.
- Witaj. - odpowiedziałam nieśmiało, opierając się o barierkę i jednocześnie krzyżując ręce tak żeby zasłonić piersi. - jeśli mogę spytać kim pan jest? - zaczęłam nieśmiało. Wolałam się upewnić, że to napewno mój przyjaciel.
- Jestem tu Mistrzem, mam na imię Haku. - patrzył na mnie jak zahipnotyzowany, co nie ukrywam bardzo mi się podobało. - A ty jak masz na imię? - patrzył na mnie w pełnym skupieniu. Nie poznał mnie. Ale jak to? Jak mam mu powiedzieć, że jestem tą Chihiro, którą uratował od zniknięcia? Tą dzięki któremu odzyskała wolność wraz z rodzicami...? Już otwierałam usta żeby mu powiedzieć kim jestem. Widziałam jak jego włosy powiewały na delikatnym wietrze. Usłyszałam za sobą ruch i instynktownie się obejrzałam. To była Vanessa. Miała mokrą twarz od łez i przecierała oczy jeszcze trochę zaspane.
- Chihiro... - zaczęła sennie.
- Co się stało? - podeszłam do niej i kucnęłam przed nią.
- Śnił mi się wypadek. - jej oczy znowu zaświeciły się od łez, a ja mocno ją prztuliłam do siebie i powiedziałam cicho:
- Już cii... Cii kochanie... - wzięłam ją na kolana i przytulając starałam się ją uspokoić. Vanessa płakała, a ja ją kołysałam delikatnie. W pewnym momencie spojrzałam na balkon nad sobą. Haku już tam nie było. Szkoda, liczyłam na dłuższą rozmowę po tak długim czasie rozłąki. Van powoli się uspokoiła i zasnęła mi w ramionach. Położyłam ją na swojej karimacie, a sama położyłam się obok niej. Jeszcze długo nie mogłam zasnąć myśląc o ponownym spotkaniu z moim przyjacielem z dzieciństwa. Był tak przystojny, że aż odbierało mi dech. Nad ranem zasnęłam wciąż myśląc o Haku, ale już nie tylko w roli przyjaciela.

Spirited Away: Powrót do Krainy Bogów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz