Obudziłam się dopiero następnego dnia. Uchyliłam powieki, aby rozejrzeć się wokół. Przed szybą celi stała jakaś osoba. Podniosłam się na łokciach i spojrzałam na nią. Widok miałam jeszcze trochę rozmazany.
-Dzień dobry Katherine - powiedział niski, męski głos. Mrugnęłam kilka razy, dla wyostrzenia wzroku. Podziałało. Wreszcie coś widziałam.
A to ten czarnoskóry pirat. Kiwnęłam mu na przywitanie głową.
-Myślę, że już Avengers ci przekazali o naszym planie - powiedział. Cały czas trzymał za kaburę na biodrze. Chyba myślał, że robi to dyskretnie. Cóż, w każdym razie ja to zobaczyłam. Naprawdę myślał, że zrobię mu krzywdę zza najtwardszego szkła na świecie? Uniosłam brwi.
-Przekazali - odpowiedziałam. Podniosłam się z łóżka i podeszłam naprzeciw niego. Rany po mojej walce dawały o sobie znać. Bolały mnie, choć już mniej niż kilka dni wcześniej.
-Za 2 godziny będzie konferencja, na której będziesz musiała się pojawić Orlov. Przyjdzie po ciebie ktoś - oznajmił Fury.
-W tych szmatach? - zapytałam, pokazując na mój strój. Czarne, przylegające spodnie i koszulka z nadrukiem T.A.R.C.Z.Y.
-Tak, w tych ubraniach - odrzekł z naciskiem na ubrania. Chyba chciał podkreślić, że nie toleruje przekleństw z moich ust. To słowo nawet nim nie było.
Nieważne.
Odwróciłam się tyłem do mężczyzny i oparłam się o metalową ramę łóżka. Fury skierował się do wyjścia, a po chwili rozległ się huk zamykanych drzwi. Wypuściłam ciężko powietrze z ust i wywróciłam oczami.
*****
Dwie godziny potem, przyszedł po mnie Stark. Oczywiście otoczony kilkunastoma ochroniarzami. Widząc to, wstałam z podłogi i chwyciłam paczkę papierosów i stanęłam przy wyjściu.
-Witam - powiedział szatyn.
-Cześć - odpowiedziałam mu. Strażnicy wypuścili mnie z celi, zakładając mi te same kajdanki co kilka dni temu po walce. Spojrzałam na Tony'ego błagalnie. Wzruszył ramionami, robiąc smutną minę. Pewnie pirat kazał.
Wyprowadzono mnie na korytarz. Zbierałam spojrzenia wszystkich pracowników, przechodzących koło nas. W końcu dotarliśmy do sali. Zdjęto mi kajdanki i popchano do pomieszczenia. Odwróciłam się szybko i spojrzałam na nich spod byka. Chwycili szybko za pistolety.
-Spokojnie panowie - wyparował szatyn, stojący koło mnie, z wyraźnym zaniepokojeniem. Podszedł do wolnego fotela i poklepał na wolne miejsce koło niego. Dopiero teraz zobaczyłam, że wszyscy tam byli. Wanda do mnie pomachała, delikatnie się uśmiechając. Odwzajemniłam to. Koło niej siedział wściekły Barnes. Wyglądał jakby chciał mnie zabić. Podeszłam to fotela i tam usiadłam.
Wyciągnęłam papierosa z paczki i wystawiłam rękę do Stark'a. Zrozumiał aluzję i dał mi zapalniczkę. Zapaliłam rulonik.
-Chyba sobie żartujesz sobie, dziewczyno - wypalił nagle wściekły Barnes, zaciskając metalową rękę w pięść.
-Nie - odpowiedziałam ze spokojem, ponownie zaciągając się papierosem.
-Uspokój się Bucky -oznajmił jakiś blondyn. Był dobrze zbudowany, niczym Barnes. Spojrzałam na niego przelotnie, po czym utkwiłam wzrok w brunecie.
-Chcesz jednego? - spytałam go.
-Nie - wycharczał wolno - Nawet nie wiem co ty tu, do cholery, robisz. Jesteś naszym wrogiem. Nie amerykanką. Nie mam pojęcia, czemu oni chcą żebyś wstąpiła do T.A.R.C.Z.Y. Przychodzisz tu i palisz jakby nigdy nic. To gruba przesada - dodał, prawie że sycząc. To mnie zabolało. W końcu nie miałam wyboru. HYDRA kazała mi tu jechać i wykonałam ich rozkaz. Nie odezwałam się już. Czułam wrogą aurę, bijącą od bruneta.
CZYTASZ
ENEMY // Bucky Barnes fanfiction
FanfictionW wczesnych latach swojego życia, Katia została zwerbowana do Czerwonej Sali. Po długich latach przygotowań zaczęła jeździć na poważne misje. Stała się wybitnym szpiegiem i zabójcą. Pewnego razu jednak została wysłana na misję do USA, przez pewną or...