Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. Jęknęłam zirytowana i podparłam się na łokciach.
-Wejdź! - zawołałam. Ku moim oczom ukazał się podekscytowany Steve Rogers. Wszedł do pokoju, cicho zamykając za sobą drzwi. Delikatnie się uśmiechnęłam i usiadłam na łóżku, opierając się plecami o ramę mebla.
Blondyn usiadł na krawędzi łóżka i wyciągnął do mnie dłoń, którą zamknęłam w uścisku. Mężczyzna pocałował ją subtelnie, po czym spojrzał mi w oczy. Uśmiechnęłam się nieco sztucznie, nie co realnie. Od niedawna straciłam jakiekolwiek zainteresowanie w mężczyznach i zupełnie nic do nich nie czułam.
-Kate. Zejdź do nas już. Czekamy na ciebie od 15 minut - powiedział miękko. Otworzyłam szerzej oczy, bo zapomniałam o tym na zabój.
-Jasne, już schodzę - ponownie się uśmiechnęłam po czym puściłam jego rękę. Weszłam do łazienki i przebrałam się w ciemną sukienkę z długim rękawem, którą sobie przygotowałam już kilka godzin temu. Związałam swoje włosy w wysokiego kucyka, po czym założyłam grube skarpetki. Kilka minut potem jechałam już windą do dużego salonu, gdzie podobno już mieli czekać. Przynajmniej tak powiedział mi Steve. Weszłam do pokoju, w którym paliły się tylko lampy naścienne. Musiałam przyznać, że dodawało sto punktów do klimatu, panującego w pomieszczeniu. Wyłoniłam się zza ścianki, a moim oczom ukazała się cała drużyna. Szybkim krokiem podeszłam do kanapy i nią skoczyłam. Położyłam się koło Wandy, która z wielkim uśmiechem mnie objęła.
-Przekąski lecą - usłyszałam głośny głos Tony'ego z kuchni. Podniosłam się z kanapy i wolno podbiegłam do niego, żeby mu pomóc. Chwyciliśmy za miski i zanieśliśmy je na stolik kawowy.
-Zaraz wracam, pójdę po coś do picia dla nas - powiedziałam, odwracając się.
-Przynieś mi Jacka Danielsa - zawołał za mną, na co parsknęłam pod nosem.
-Właściwie to już Buc... - ktoś powiedział głośno do mnie, ale go nie usłyszałam do końca. Zupełnie zapomniałam, że moje zimowe skarpetki są nowe i ledwo da się w nich biegać, ale machnęłam tylko na to ręką. W kuchni nic nie znalazłam, co by się nadawało dla wszystkich, więc pobiegłam do barku, do którego prowadził ostry zakręt. Pokonałam go, po czym oczywiście poślizgnęłam się.
-Ku... - wymsknęło mi się, gdy straciłam równowagę. Już się przygotowałam na bolesny upadek, ale jakoś nie stało się to.
-Weź patrz pod nogi kobieto - usłyszałam cichy, męski głos. Co? Podniosłam się zgrabnie z pomiędzy czyichś ramion. Steve podniósł się z podłogi zaraz po mnie. Odwróciłam się w jego stronę, po czym spotkałam się zupełnie z inną twarzą. Odsunęłam się kilka kroków, łapiąc za krawędź barku.
-Nie mogłeś, do jasnej ciasnej, powiedzieć mi, że tu jesteś? - wybuchłam. -Tylko mnie naskakujesz, nie wiem, łapiesz gdzie popadnie.
-Że co proszę? Gdyby nie ja to byś dawno już leżała na glebie i kwiczała z bólu - odpowiedział mi, wpatrując mi się prosto w duszę, tymi okropnymi tęczówkami. W prawdzie nie były okropne, były bardzo... Co ja właściwie gadam? Są okropne. Tak jak cały on.
-Nie. Wywinęłabym się z tego - odburknęłam.
-Wprost przeciwnie - odpowiedział mi sucho, wciąż wwiercając się w mnie swoim wzrokiem. Sprawiało to, że miałam ochotę się skulić w sobie. Jednak tego nie zrobiłam. Pokiwałam tylko głową z zarozumiałym wyrazem twarzy. Brunet jedynie się uśmiechnął pod nosem i spuścił głowę. Włożył ręce do kieszeni dżinsów, podchodząc do mnie bliżej. Po chwili ponownie złapaliśmy kontakt wzrokowy, przez co zrobiło mi się niezręcznie. Barnes położył ręce na blacie w sposób, ograniczający mi się ruszanie.
![](https://img.wattpad.com/cover/334412495-288-k379033.jpg)
CZYTASZ
ENEMY // Bucky Barnes fanfiction
FanfictionW wczesnych latach swojego życia, Katia została zwerbowana do Czerwonej Sali. Po długich latach przygotowań zaczęła jeździć na poważne misje. Stała się wybitnym szpiegiem i zabójcą. Pewnego razu jednak została wysłana na misję do USA, przez pewną or...