Przegięli. I to mocno. Zabiję Antonivicha gołymi rękami.
Barnes się na mnie spojrzał z góry, jakbym co najmniej przed chwilą kogoś zabiła. Przecież tylko wyciągnęłam nóż. Co jest z nim nie tak?
Wszystko było okej. Czekaliśmy na atak żołnierzy, którzy nas otaczali. Chwyciłam za nieśmiertelnik, który wisiał na mojej szyi. Coraz więcej dziwnych przebłysków do mnie wracało ostatnimi czasami. Nie chciałam ponownie tego czuć.
Z natłoku myśli wyciągnął mnie potężny huk za nami. Poczułam zimny metal na moich plecach, który pociągnął mnie na dół, aby się schylić. Żołnierze szybko się rozbiegli, zajmując miejsca za wielkimi pojazdami. Odwróciłam się powoli, aby dojrzeć co się właśnie stało. W naszą stronę zbliżał się żołnierz. Jednak wyglądał zupełnie inaczej, niż tamci.
-Kto to? - spytałam Barnesa, gdy również się odwrócił. Brunet zbladł, po czym zdjął rękę z moich pleców.
-Lepiej uciekajmy - powiedział szybko.
-Czym Barnes? Obudź się - odpowiedziałam, stukając się w czoło palcem. Zacisnął szczękę, a na jego czole pojawiła się zmarszczka.
-Zamknij się - skomentował. Wstałam, ale zaraz pociągnął mnie na dół.
-Jesteśmy na środku ulicy, człowieku! - krzyknęłam do niego, na co zatkał mi buzię ręką. W dymie zaprowadził mnie na skraj mostu i stanęliśmy przy barierce. Popatrzyłam na ulicę. Cała banda HYDRY stała tam i rozmawiali, wskazywali, krzyczeli i szukali nas.
-Cholera jasna... - wyszeptałam, marszcząc brwi.
-Катя, uspokój się - powiedział, używając rosyjskiej wersji mojego imienia. Powoli szliśmy w stronę drabinki, zawieszonej dla robotników. Brunet chwycił za klapkę i wyrwał ją, zrzucając na chodnik. Obrócił się i zaczął schodzić po szczebelkach. Gdy tylko jego głowa zniknęła, wzięłam klapkę i ponownie przyczepiłam ją tam gdzie była.
-Przepraszam - powiedziałam, po czym odwróciłam się do miejsca gdzie stał żołnierz. Barnes krzyczał do mnie, żebym to otworzyła. Jakiś nienormalny. Wyłoniłam głowę zza samochodu, a koło niej wylądował długi miecz.
Kurwa.
Szybko odwróciłam głowę w stronę całej bandy, ale ich już nie było. Jakie ja mam szczęście. Rozglądnęłam się, trzymając za pistolet. Upadłam na kolano i przesunęłam się bliżej środka. Z racji tego, że most był dwukierunkowy, pasmo ruchu nie było jakieś olbrzymie. Było cicho. Ludzie się rozbiegli, a na moście zapanowała pustka. Wstałam na nogi i cicho się przemieściłam przed samochód. Naładowany pistolet spoczywał w moich dłoniach.
Cichy szmer za mną coraz bardziej mi dokuczał.
-Это была ошибка - usłyszałam mechaniczny głos i w zaledwie sekundę się odwróciłam. Oddałam kilka strzałów w coś. Okazało się to metalowym prętem. Znowu się obróciłam i oddałam strzały. Trafiłam w jakąś tarczę. Wstałam, ale coś zaraz potem powaliło mnie.
-Что, черт возьми, здесь происходит? - wyszeptałam sama do siebie.
Ktoś stanął koło mnie. Złapał osobę za nogę i owinęłam się wokół jej pleców. Dopiero teraz dotarło do mnie, że ten ktoś ma zbroję. Uderzyłam żołnierza w hełm, co sprawiło, że przednia szybka się pokruszyła, lecz nadal tkwiła tam gdzie była.
"Ktoś" zrzucił mnie na ziemię, ale od razu wstałam. Stałam naprzeciwko wielkiej maszyny. Popatrzyłam jej w jedno oko, bo tylko je widziałam. Po zaledwie skrawku twarzy zobaczyłam, że to jakaś kobieta. Niemożliwe.

CZYTASZ
ENEMY // Bucky Barnes fanfiction
Fiksi PenggemarW wczesnych latach swojego życia, Katia została zwerbowana do Czerwonej Sali. Po długich latach przygotowań zaczęła jeździć na poważne misje. Stała się wybitnym szpiegiem i zabójcą. Pewnego razu jednak została wysłana na misję do USA, przez pewną or...