Minęło kilka dni od moich urodzin. Dalej czułam się dziwnie z rozmową przeprowadzoną z Barnes'em. Jakby no, nigdy tego nie robiliśmy, więc było to nietypowe. Nadal miałam zwolnienie z misji, więc spędzałam czas głównie robiąc robotę papierkową. Fury nie chciał, żebym to robiła, ale się uparłam i to robiłam.
Podłączyłam pendrive do laptopa i poczekałam chwilkę jak się załaduje. Po chwili wyskoczył mi zaszyfrowany folder, zgrany uprzednio z komputera Nicka. Przez kilkanaście minut próbowałam odszyfrować zabezpieczenia, lecz moje próby wyszły na marne. Nie udało mi się tego zrobić, więc z złością zatrzasnęłam urządzenie i zeszłam na dół do kuchni, żeby zaparzyć sobie herbatę.
Po kilku minutach wrzuciłam torebkę naparu do kubka i zalałam go wrzątkiem. Ukroiłam plasterek cytryny i wrzuciłam go do napoju. Oparłam się rękami o blat i odwróciłam się. Chwyciłam za kubek i upiłam łyk. Herbata była jeszcze gorąca, więc nie wzięłam kolejnego, ale zamiast tego podniosłam głowę, aby dojrzeć okna.
Stałam tam kilka minut, po czym do kuchni wparowała Natasha. Wzrokiem obiegłam jej twarz, odstawiając naczynie na blat.
-Matko Boska... - wysapała, pochylając się i opierając dłonie na kolanach.
-Co jest? - zapytałam, podchodząc do niej.
-Nick, znaczy Fury - odchrząknęła. -Wzywa was - dopowiedziała krótko.
-Nas, czyli kogo? - zadałam pytanie, marszcząc brwi.
-Ciebie i... Barnes'a - powiedziała.
Boże, znowu mam do czynienia z tym gburem. Masakra...
Raczej gburami, bo oboje nimi byli.-Jasne - odpowiedziałam siląc się na normalny ton głosu, ale wiedziałam że nie wyszło mi to zbytnio, ponieważ głos aż mi łamał z zirytowania.
-Co pijesz? - zapytała, chwytając naczynie, w którym spoczywała moja herbata i upiła trochę, zanim w ogóle zdążyłam ją zaalarmować o temperaturze napoju.
-Herbatka pomarańczowa - wydusiłam z siebie dziwnym głosem. Dam głowę, że jeśli Fury wyśle nas na kolejną misję razem, to skoczę z dachu Avengers Tower.
-Bardzo dobra. Chyba zatrudnię cię, żebyś mi robiła herbatki i inne takie - powiedziała po chwili picia i uśmiechnęła się. Zaśmiałam się i wyminęłam ją.
-Dobra idę do Fury'ego. Błagam, żeby było coś normalnego - odezwałam się błagającym tonem głosu, wychodząc z pomieszczenia.
-Do zobaczenia wieczorem - zawołała za mną, na co zmarszczyłam brwi, jednak po chwili dotarło do mnie, że wieczorem czekał na nas wspólny wieczór z obecnymi w chwili obecnej członkami Avengers. Wyszłam z wieży i wsiadłam do auta. Odpaliłam je, ale chwilę potem dosiadł się do mnie Peter.
-Jadę do T.A.R.C.Z.Y, Peter. Wysiadaj - powiedział, próbując go wygonić. Nigdy go bardzo nie lubiłam, ale Tony go przytaszczył, więc byłam nieco zmuszona, by być dla niego miła. No, ale jak go nie było to dlaczego musiałabym.
-Chcę jechać z tobą - odpowiedział mi stanowczym głosem. Mój wzrok dotarł do jego rąk. Trzęsły się z nerwów. Zmarszczyłam brwi. Zdecydowanie bał się z mną rozmawiać co mnie zdziwiło. Przecież nie byłam straszna, ani nic w tym stylu, żeby było można się mnie bać. Podniosłam jedną brew i spojrzałam mu prosto w oczy. Wwiercałam się w jego ciemnobrązowe tęczówki, chcąc wyczytać jego emocje. Odwrócił wzrok nieco speszony.
-Dobra - wypaliłam, po czym wcisnęłam guzik, odpalający samochód. Światła pojazdu zapaliły się, a ja wyjechałam z ogromnego garażu i pomknęłam przez drogę, prowadzącą pomiędzy trawnikami. Były dziś wielkie korki, więc trochę się stresowałam, że nie zdążę.
CZYTASZ
ENEMY // Bucky Barnes fanfiction
FanfictionW wczesnych latach swojego życia, Katia została zwerbowana do Czerwonej Sali. Po długich latach przygotowań zaczęła jeździć na poważne misje. Stała się wybitnym szpiegiem i zabójcą. Pewnego razu jednak została wysłana na misję do USA, przez pewną or...