Rozdział 3

30 0 0
                                    

Poszłam spać głodna i totalnie bez humoru

Nie minęło pięć minut a na moim łóżku już siedział Jack

Nie no nie mam ochoty z nim gadać naprawdę

Zaczęłam udawać, że śpię. Daj mi spokój cholerny klaunie

- Śpisz? - nie kuźwa powieki oglądam

- Hallo? - zaczął mnie szturchać przy okazji wbijając mi te swoje pazurska w biodro

- Śpię - nie wytrzymałam w końcu - Idź sobie

Znów mnie zaczął szturchać

- Nie słyszałeś co mówię? - nakryłam się bardziej kołdrą - Zostaw mnie w spokoju

- Jesteśmy przyjaciółmi prawda?

- Nie nie jesteśmy. Nie zamierzam przyjaźnić się z jakimś psycholem

Przycisnął mnie do ściany

- Dusisz mnie przestań

- Jesteśmy przyjaciółmi tak czy nie? Jak powiesz nie zabiję cię

- Dobra jesteśmy - puścił mnie, a ja zaczęłam łapczywie łapać powietrze

- Cukierka?

Wzięłam go z obawy, że mógłby mi coś zrobić, ale gdy nie patrzał po prostu go wyplułam i wyrzuciłam do kosza

- Pyszny - skłamałam

- Cieszę się

Do mojego pokoju wszedł mój pies

Jack chwycił psa i zaczął go ściskać

- Pogięło cię?! - wrzasnęłam - Udusisz go

Puścił go. Na szczęście nic mu się nie stało

- Znudziło mi się to. Pobawimy się?

- W co niby?

- Wymyślmy jakieś śmieszne historyjki

Po dziesięciu minutach Jack prawie płakał ze śmiechu, a ja siedziałam na łóżku modląc się, żeby już sobie poszedł bo strasznie się go bałam

- Co ci boisz się mnie?

- Nie - skłamałam - Wszystko jest w porządku

- Chcesz jeszcze jednego cukierka?

- Nie - odpowiedziałam

- No trudno - wsypał sobie całą garść do ust

Naprawdę modliłam się żeby zniknął bo nie dość że mnie przerażał to jeszcze był mega wkurzający

W końcu noc minęła. Obudziłam się i zeszłam do kuchni

A tam moi rodzice jak zwykle się kłócili. Jakoś nie przypominam sobie, żebym ostatnio ich spotykała nie kłócących. Naprawdę potrafią się pokłócić o wszystko nawet o najmniejszą rzecz

- Możecie przestać?  - zapytałam - Już mnie  łeb od waszych kłótni boli

Nie odpowiedzieli. W sumie czego ja się niby spodziewałam

Przez parę następnych dni nie mogłam znaleźć mojego psa . Pomyślałam, że może jest w kuchni więc tam poszam, a tam jego truchło leżało i tak śmierdziało, że tragedia

Postanowiłam zrobić z tym porządek zanim rodzice się skapną. Byłam bliska płaczu

- Coś ty zrobił mojemu psu psycholu?! - wydarłam się

- Nudziło mi się

- I postanowiłeś go udusisz?

- No tak. Chcesz cukierka? - zmienił temat

- Wypierdzielaj mi z tymi cukierkami

- Nie lubisz mnie?

- Właśnie udusiłeś mi psa domyśl się

I znów to samo. Jack się wściekł. Jego pazury zaczęły się robić coraz dłuższe. Wybiegłam na dwór  i zaczęłam uciekać, ale mnie gonił

Wyszła moja sąsiadka sprawdzić co się dzieje. Wpadłam na nią. Prawie płakałam ze strachu

- Kate co jest? Coś się stało?

- Klaun! On tam jest! - krzyknęłam

- Jaki klaun? Nikogo tu nie widzę

- Chciał mnie zabić. Miał takie okropne pazury musi mi pani uwierzyć proszę

Sąsiadka zaprowadziła mnie do domu. Nie chcę tam iść. Rodzice przecież mnie rozniosą

No i się nie myliłam. Matka stwierdziła, że ma mnie dość i gdzieś pojechała, a ojciec poszedł do baru znów się nachlać pewnie

- Jak tu przyjdę ma być porządek albo tak cię spiorę, że przez tydzień na dupsku nie usiądziesz i przestań gadać o jakimś wymyślonym klaunie bo ludzie zaczynają mówić, że mam nienormalną córkę, której miejsce jest w psychiatryku na zawsze

- Ale ja nie zmyślam naprawdę

Co ja mam zrobić żeby oni mi uwierzyli?

Jack znów się pojawił. Byłam na niego wściekła więc rzuciłam w niego czym popadnie

- Co jest?

- Chcą mnie przez ciebie zamknąć w psychiatryku

- Nie pozwolę na to jesteś moja

Co to do cholery znaczy że jestem jego?

- Będziemy się razem bawić, śmiać i nienawidzić ludzi życzyć im najgorszego. Nikt nigdy nas nie rozdzieli

Co on gada?

Na łeb mu padło?

Chwyciłam nóż, ale znów mi go wytrącił

- Nie radzę bo stanę się jeszcze gorszy

Opadłam na kolana. On mi nigdy nie da spokoju. Jestem w czarnej dziurze. Już nic mi nie pomoże


Miłość czy pułapka?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz