Rozdział 6

20 0 0
                                    

Tego dnia obudziłam się po strasznym koszmarze. Próbowałam dalej zasnąć, ale tylko wierciłam się z jednej strony na drugą i nic z tego nie wynikało

Wkurzało mnie to bo tak strasznie chciałam spać, a nie mogłam

W końcu po milionach prób udało mi się zasnąć, ale śnił mi się jakiś koszmar toteż obudziłam się z takim wrzaskiem, że miała wrażenie, że teraz to mnie dosłownie usłyszeli wszyscy

Potem miotałam się jeszcze trochę w te i we wte aż wstałam. Spojrzałam na zegarek na swoim ramieniu który wskazywał godzinę czwartą nad ranem

Zaraz chwila a Jacka to gdzie wcięło?

Zaczęłam go wołać, ale bezskutecznie

Nagle coś na mnie spadło. To był pająk. Strasznie się boję pająków

- Jack - wrzasnęłam ze łzami w oczach - Potrzebuje cię. Gdzie jesteś?

Postanowiłam go poszukać a z racji tego, że było ciemno jak w dupie u murzyna parę razy zdarzyło mi się wypierniczyć

- Jack gdzie jesteś? - wołałam go

Wyszłam na zewnątrz. Aktualnie przebywamy w kryjówce. Nikt nie ma pojęcia o istnieniu tego miejsca więc nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby nas tu szukać

- Boże jak tu zimno - mruknęłam sama do siebie

Naciągnęłam na siebie bardziej kurtkę

Chodziłam tak w kółko i szukałam Jacka, ale nigdzie go nie było

Zupełnie jak by zaszył się pod ziemię

Już miałam się poddać, ale w końcu go znalazłam

- Nie możesz spać? - zapytałam siadając obok niego

- Jakoś nie bardzo

Siedzieliśmy w ciszy

- Chcesz cukierka? - zapytał w końcu

- A jaki masz smak?

- Cytrynowy

Wzięłam cukierka i wsadziłam do buzi

- Dobry jest

W końcu zachciało mi się strasznie spać i zasnęłam Jackowi na ramieniu

Obudziłam się już rankiem w naszej kryjówce. Koło mnie spał Jack, który był  zdecydowanie zbyt blisko

Próbowałam go obudziłam, ale to nic nie dawało

W końcu sam się obudził

- Co jest?

- Jesteś za blisko

- A tak już przepraszam - od razu się odsunął

- Słyszałeś to? - zapytałam

- Ale co?

Zdecydowanie ktoś tu wszedł, bo słyszałam czyjeś kroki

Przecież o tej kryjówce miał nikt nie wiedzieć

Co jest do kurwy nędzy

Po głosie usłyszałam, że to ojciec Amandy

- Gdzie jesteś mała szmato? - wołał - Obiecuję, że potraktuję cię tak samo jak ty potraktowałaś moją kochaną córeczkę. Przez ciebie nie mam już nikogo. Policja co prawda uważa, że to nie ty ale ja jestem wręcz przekonany, że to twoja sprawa

- Obronię cię - powiedział Jack - Wszystko będzie dobrze

- Musimy uciec zanim on nas znajdzie

W końcu udało się nam wydostać. Było strasznie ślisko, więc się poślizgnęłam i runęłam jak długa

- Nic ci nie jest?

Próbowałam wstać

- Skręciłam kostkę

Słyszeliśmy jak ten debil idzie po nas i przy okazji drze się na całą okolicę

-  Może jego też powinniśmy się pozbyć?

- Co masz na myśli

- Wepchnę mu do buzi zatruty cukierek nawet nie poczuje gdy umrze

Jak powiedział tak zrobił. Po chwili patrzeliśmy jak Tacie Amandy leci piana z ust. Po paru sekundach już nie oddychał

- Musimy zakopać ciało - powiedziałam - Gdzieś gdzie go nikt nie znajdzie

- Zgadzam się

Godzinę później było już po wszystkim

- Jesteśmy super zgraną parą

- Zgadzam się

Nagle coś mu odwaliło i mnie pocałował

- Odbiło ci? - od razu odskoczyłam - Mówiłam ci, że nie będziemy razem. Wybij to sobie z głowy

- Przepraszam nie wiem co mi odwaliło. To już się więcej nie powtórzy obiecuję

No ja mam nadzieję

- Znalazłam jakąś gazetę - powiedziałam i ją podniosłam

Na pierwszej stronie było napisane wielkimi literami, że w okolicy najprawdopodobniej grasuje seryjna morderczyni, która zabiła już dużo osób

Miłość czy pułapka?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz