Rozdział 5

22 0 0
                                    


Niestety nie udało nam się uciec i złapała nas policja

Moim wyjściem z sytuacji było udawanie, że kompletnie o niczym nie wiem

Prawie płakałam na komisariacie

- Ja zupełnie nie wiem o co chodzi - kłamałam

- Sąsiadka zeznała, że widziała kogoś kto stał koło pani

- Zupełnie nie wiem o co chodzi

Nie uwierzyli mi. Zamknęli mnie w areszcie

- Kurna - zaklnęłam i walnęłam z całej siły w łóżko

Spałam, ale obudziłam się bo coś strasznie hałasowało

Zobaczyłam Jacka trzymającego odciętą głowę strażnika

Wydarłam się i zleciałam z łóżka

- Musiałeś tak drastycznie?

- Tak

Jeszcze mu flaki zwisały. Nie no zwymiotuje zaraz tu

- Dobra wychodzimy znudziło mi się siedzenie tutaj

Nagle rozległ się alarm

Kuźwa skapnęli się, że coś kombinuje

Po chwili wszyscy byli martwi

Wow jestem w szoku

Naprawdę

Przez kilka następnych dni Jack dziwnie się przy mnie zachowywał zupełnie nie wiedziałam o co mu chodzi

- Jack powiesz mi o co ci chodzi? Ja naprawdę nie czytam ci w myślach

- Nie wiem o co ci chodzi?

- Napewno wszystko ok?

- Tak po prostu chcę cię chronić i nikomu nie pozwolę zrobić ci krzywdy

- No dobrze

Nagle podeszło do nas trzech kolesi

- Hej mała. Co tam?

- Zostawcie mnie - ryknęłam

- Ja tylko zapytałem. Chyba że chcesz się inaczej bawić - przystawił mi nóż do gardła - Co tu robisz sama?

- Nie jestem sama

- Nie wierzgaj tak skarbie bo potnę ci tą piękną buźkę

W moich oczach pojawiły się łzy

- Nie płacz - powiedział jeden z nich - obiecuje że nie będzie boleć

- Lepiej się zacznij modlić

- Co?

Obróciłam się i walnęłam go z całej siły w nos

- Masz za swoje

- Ty suko złamałaś mi nos!

- Jak chcesz mnieć jeszcze coś złamane to śmiało

Po chwili z nich już też nic nie zostało no prawie bo jeden myślał, że zdąży uciec

- W co ty pogrywasz?

- W nic

Zauważyłam, że Jack cały czas zachowuje się już coraz dziwniej. Czasami to mnie aż przerażał

- Jack powiesz mi o co ci chodzi?

- O nic

- Cały czas chodzisz naburmuszony, a ja nie wiem o co chodzi

- No bo widzisz - zaczął - Kiedy byłem zamknięty w tym pojemniku nie czułem nic, ale od kiedy pojawiłaś się ty i zaczęliśmy razem zabijać myślę, że coś poczułem

- W sensie zakochałeś się we mnie?

- No chyba tak

- Jack proszę cię to się nie uda

- Zapomnijmy o tym

Rzeczywiście zapomnieliśmy i przez resztę dni było normalnie. Miałam wrażenie, że ten absurdalnie głupi pomysł już mu wyleciał z głowy

Wróciliśmy do tego co było. Zabijanie ludzi. To co sprawiało nam największą frajdę

Sprawimy  że każdy będzie się nas bał

Pewnej nocy usłyszałam, że Jack płaczę

- Ty płaczesz?

- Nie

- No przecież słyszę

- Nic mi nie jest

- Na pewno?

- Tak nie przejmuj się

Rano obudziłam się w jakimś dziwnym miejscu związana. Chciałam zawołać Jacka żeby mi pomógł, ale nie mogłam bo miałam zaklejone usta

- Jakaś ty ładna

Coś spadło z półki

- Co jest do chuja?

Próbował mnie dotknąć, ale wtedy pojawił się Jack

Przygniótł go do ściany

Koleś był nieźle przestraszony

- Zostaw ją

- A co mi zrobisz pojebusie?

- Ostrzegałem - powiedział Jack wsadzając mu rękę do brzucha

Reszta się przestraszyła i zwiała

- Będę ją chronił zawsze. Nie pozwolę jej zrobić krzywdy

Mój napastnik zaczął kaszleć krwią



Miłość czy pułapka?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz