Rozdział 7

16 0 0
                                    


Odrzuciłam gazetę i zaczęłam się histerycznie śmiać. Nie mogłam już się powstrzymać i śmiałam się najgłośniej jak mogłam. W końcu przestałam bo zdałam sobie sprawę, że ktoś to usłyszy i zadzwoni na policję. Nagle zaczęło mi burczeć w brzuchu

- Głodna jestem - mruknęłam sama do siebie

Niestety nie miałam przy sobie dosłownie żadnych pieniędzy, a brzuch burczał nieustannie

Więc postanowiłam coś ukraść nie raz to robiłam więc jestem obcykana w tym temacie

- Gdzie idziemy? - zainteresował się Jack

- Ty nigdzie - powiedziałam - Jeszcze ktoś zawału dostanie jak cię zobaczy

- Ale ja nie chcę tu sam siedzieć ja chce iść z tobą

- Nie! - wrzasnęłam na niego - Zostajesz

Nie patrząc na niego wyszłam. Wlazłam do pierwszego lepszego sklepu. Rozejrzałam się czy nie ma gdzieś jakiś ochroniarzy i zwinęłam żarcie. Wróciłam do naszego tymczasowego schronienia

- Co tam masz?

- Jedzenie. Wolałabym nie paść z głodu

Po jedzeniu zrobiłam się głodna i zasnęłam

Kiedy się obudziłam zobaczyłam, że Jack też śpi

I nie mam pojęcia co mi odwaliło, ale go pocałowałam

Na szczęście się w porę zorientowałam co ja odwalam

Jack na mnie spojrzał, a ja myślałam, że się zaraz spale ze wstydu

- Zapomnijmy o tym ok?

- Ale czemu?

- Po prostu zapomnijmy

Nagle coś usłyszałam. O kurwa policja tu jest. Czas się wynosić i to szybko

Ktoś ich musiał zawiadomić, że tu jesteśmy do cholery jasnej

- Jack zwijamy się

Udało nam się bezszelestnie uciec

Niestety jak jak to ja ofiara losu potknęła się o kamień  i rozwaliła sobie kolano

Syknęłam z bólu

Jack podbiegł do mnie

- Boli?

- Nie swędzi weź nie zadawaj głupich pytań

Nagle zobaczyłam, że ktoś idzie w naszą stronę. Kazałam się Jackowi schować

To był jakiś chłopak

- Nic ci nie jest? - zapytał z troską w głosie

- Nie raczej będę żyć

Próbowałam wstać, ale chyba sobie skręciłam kostkę

Zaklnęłam pod nosem

Chłopak bez słowa wziął mnie na ręce

Z oddali widziałam jak Jack rzucał mu piorunujące spojrzenia

Zaniósł mnie w bezpieczne miejsce i położył delikatnie na ziemi

- Jestem Adrien a ty? - wyciągnął w moją stronę rękę

- Nina - odpowiedziałam ściskając ją

- Zaraz ja cię chyba znam ty jesteś tą seryjną morderczynią - prawie wrzasnął

- Ciszej. I co zamierzasz mnie teraz wydać policji?

Adrien pokręcił głową, a ja odetchnęłam z ulgą

- Jesteś piękna wiesz?

Czułam że moje policzki są całe czerwona

- Eeee dzięki - wydusiłam z siebie

- Chce zobaczyć tego co ci pomaga

- To nie najlepszy pomysł przestraszysz się

- Proszę - spojrzał na mnie maślanymi oczami

Już miałam zawołać Jacka, ale on sam wyszedł i patrzył na Adriena tak jakby miał go zaraz zabić

- Fajny jest

Nagle Jack wziął jakiś nóż i przyłożył chłopakowi do gardła

Nie mam pojęcia skąd on go dorwał

- Jack uspokój się do jasnej cholery! - krzyknęłam, ale on mnie nie słuchał. Wyglądał jakby coś go opętało

Powiedziałam chłopakowi, żeby zostawił nas samych

- Jack co ci odwaliło

- On mi się nie podoba

- Masz się mnie słuchać zrozumiałeś czy nie?

- Ale ....

- Nie ma żadnego ale. Po prostu się mnie słuchaj

Wróciłam do Adriena

Znów usłyszałam jakiś szelest w krzakach. Jebana policja nie daje za wygraną

- Chodź znam miejsce w którym nas nie znajdą - powiedział Adrien - Bo widzisz ja też jestem seryjnym mordercą

- Co?

- Zdziwiłem cię? Mnie też szukają możemy sobie pomóc - spojrzał na mnie - Co ty na to?

- Ja się nie zgadzam - odpowiedział Jack - praktycznie nic o nim nie wiemy

- Cicho bądź - uciszyłam go

- No to co będzie? - zapytał ponownie - Powinniśmy się trzymać razem

Byłam dosłownie nim zauroczona

- Czemu nie? Zgadzam się

Adrien uśmiechnął się do mnie

- Mam nadzieję, że będziemy stanowić super grupę

Z dnia na dzień zaczynałam coraz bardziej go lubić

Za to Jack miałam wrażenie że z dnia na dzień coraz bardziej go nienawidzi

- On jest okropny - powiedział w końcu gdy nie było Adriena w pobliżu

- Nie przesadzaj w końcu polubisz

- Nie wydaje mi się

Miałam wrażenie, że jest strasznie o niego zazdrosny

Miłość czy pułapka?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz