=31=

47 5 2
                                    

Seokjin wbiegł zdenerwowany do szpitala, a w recepcji pokierowali go do odpowiedniej sali. Biegł, starając się być cicho i nie wywalić się po drodze. W końcu stanął zmachany pod drzwiami z numerem sto trzydzieści, pod którymi siedział Yoongi.

- Hyung! Jesteś szybciej niż myślałem. - Min wstał i przytrzymał starszego, widząc w jakim jest stanie.

- Wysiadłem z taksówki i wypożyczyłem auto. Złamałem pewnie z dziesięć przepisów po drodze, ale nieważne. Taehyung się obudził? Byłeś u niego? Co z jego rodzicami?

- Byli, gdy się obudził. Dowiedzieli się co i jak, więc nie musieli tu dłużej siedzieć. Jego stan nie jest zły. Pojutrze pewnie stąd wyjdzie, a ja zostałem, żeby poczekać na ciebie. Nie mówiłem mu, że tu jedziesz.

- Myślisz, że mogę wejść? Jest trochę późno.

- Teoretycznie godziny odwiedzin się skończyły, ale trafił tu o takiej godzinie, że nawet się nie zaczęły. Jest w sali sam, więc nie widzę problemu. Przekaż mu, że wróciłem do siebie. Jestem zmęczony.

- No jasne. - uśmiechnął się lekko. - Miło było cię w końcu zobaczyć. Szkoda tylko, że przy takiej okazji.

Młodszy przytaknął mu i pożegnali się. Korytarz był pusty i zapanowała głucha cisza. Kim wszedł po cichu do sali, a wzrok od razu zatrzymał na chłopaku. W pokoju światło dawała tylko mała lampka przy łóżku, ale więcej nie było mu trzeba. Podszedł do niego i wreszcie mógł odetchnąć. W swojej głowie widział przeróżne obrazy, ale faktycznie młodszy nie wyglądał tak źle. Starszy usiadł na małym krzesełku i westchnął. Taehyung chyba spał, ale mimo tego postanowił z nim tu zostać.

- Oj Tae... - zaczął gładzić kciukiem jego policzek, a w oczach pojawiły mu się łzy. - Przepraszam cię.

- Hyung? - odezwał się nieco zachrypniętym głosem. Jin szybko zabrał rękę. - Co ty tu robisz? Myślałem, że jesteś w Busan. - podniósł się trochę.

- Wsiadłem w taksówkę od razu, gdy Yoongi napisał co się stało. Cieszę się, że nic poważniejszego ci nie jest. Zachciało ci się chodzić na spacerki wieczorem. - udał oburzonego. - Myślałem, że śpisz.

- Trochę ciężko mi zasnąć. Głowa mnie boli. A za co mnie przepraszasz?

- Za to, że jestem taki głupi i dałem się omamić Kookowi. Powinienem od razu przyjechać do ciebie, to to by się nie stało.

- Nie możesz być tego pewny. Ale to ja cię przepraszam. Nie odzywałem się, bo... byłem zazdrosny. Właściwie to nadal jestem. - spojrzał w sufit.

- Zazdrosny? Ty? O co?

- Nieważne. A co ty tu robisz? Chwila, już pytałem. - złapał się za głowę, na której miał owinięty bandaż. - Myślałem, że masz zostać tam dłużej.

- Jesteś ważniejszy niż jakaś sesja. Najwyżej mnie zwolnią, w co trochę wątpię. Powinieneś iść spać, odpocznij. - z zawahaniem złapał go za rękę.

- Hyung... Ale co z Kookiem?

- A co ma być? Jest u siebie, ale wie co się stało. I nie zmieniaj tematu.

- Nie chcę jeszcze spać.

Starszy pokręcił głową zrezygnowany i westchnął. Przez parę następnych minut zajął się Taehyungiem. Poprawił poduszki, podał wodę, otworzył okno, aby wpadło świeże powietrze. Młodszy patrzył na niego niepewnie, zastanawiając się nad czymś. Dlaczego Jin przyjechał tu dla niego, skoro był ze swoim nowym chłopakiem? Czy to nie JK powinien być dla niego ważniejszy? Mógłby przecież przyjechać normalnie, tak jak się umawiali. Kim usiadł z powrotem przy jego łóżku i wpatrywał się w niego ze zmartwieniem. Nagle weszła jedna z pielęgniarek, żeby sprawdzić stan chłopaka. Nie spodziewała się, że ktoś będzie w środku i już miała go wyganiać, ale Taehyung poprosił o to, by został. Starsza pani zgodziła się i po zrobieniu tego co miała, wyszła z sali.

- Hyung, ja muszę wiedzieć. Nie rozumiem czegoś.

- Ja też nie. Czemu nie idziesz spać?

- Bo ta rzecz nie daje mi spokoju. - w jego oczach pojawiły się łzy.

- Taeś, co jest? - starszy zmartwił się jeszcze bardziej. Nadal nie miał pojęcia o tajnym planie Jeona, ani o tym co czuje młodszy Kim.

- Masz chłopaka, a mimo tego przyjechałeś tu do mnie, chociaż nie musiałeś.

- Chłopaka? Co? Jakiego niby?

- No Jungkooka. - spojrzeli na siebie zdezorientowani.

- Skąd ten pomysł, że z nim jestem?

- Napisał mi. Dlatego przestałem ci odpisywać. Przepraszam, powinienem raczej cieszyć się waszym szczęściem zamiast...

- Taehyung, stop. - przerwał mu. - Nie jestem z nim. To ty mi się podobasz, a on o tym wiedział i pewnie postanowił zadziałać sam. Jak ja go dorwę... - zacisnął dłoń w pięść.

- Czy ty właśnie powiedziałeś, to co myślę, że powiedziałeś? - serce zaczęło mu szybciej bić, a na twarz wkradał się mały uśmiech.

- Że go dorwę? Tak.

- Hyung. Podobam ci się? Od kiedy? Dlaczego nie powiedziałeś wcześniej?

- Eh... Bo wiedziałem, że nie czujesz tego samego, a nie chciałem niczego psuć między nami. Zresztą chyba już o tym pisaliśmy. Od początku chodziło o ciebie. Po jakimś miesiącu od naszego poznania zaczęło mi bardziej zależeć. Wtedy też przyznałeś, że czujesz coś do chłopaków.

- Ja...

- Nawet twoja mama o tym wiedziała. - prychnął rozbawiony.

- Że co? Jak to?

- Gdy się spotkaliśmy i chciała ze mną porozmawiać, to przypadkowo jej to powiedziałem. Podeszła mnie.

- Teraz lepiej rozumiem. Ale ja jestem głupi. Kook miał rację. Powinienem otworzyć oczy już wcześniej. Naprawdę myślałem, że on ci się podoba. Yoongi poradził, żebym zrobił krótką przerwę, a gdy płakałem w pokoju to mama mnie pocieszała i mówiła, że coś mi się pomyliło.

- Płakałeś? Tae... - wyższy usiadł obok niego na niewygodnym materacu i przytulił go delikatnie. - Skoro już wiesz, to mam nadzieję, że nie będziesz więcej mnie ignorował.

- Nie będę. - odwzajemnił uścisk. Poczuł przyjemne ciepło od środka i chciał tak zostać jak najdłużej.

- Byłeś zazdrosny o Jungkooka? Naprawdę? - zaśmiał się na rozluźnienie atmosfery.

- Hyung... To nie jest śmieszne.

- Trochę jest. Myślałeś, że zacznę z nim spędzać więcej czasu niż z tobą?

- No. - przyznał nieśmiało. - Ale ty wiesz co to znaczy? Byłem zazdrosny, bo też mi się podobasz, ale wtedy pomyślałem, że nie mam szans i się spóźniłem. Jakbyś przyjechał do mnie, to bym ci to powiedział.

- Nie żartujesz? - Tae pokręcił głową. - Jestem najszczęśliwszy na świecie. - uśmiechnął się, po czym dał mu całusa w policzek. - Ym... Ja... To chyba czas, żeby iść spać.

- Zostaniesz ze mną? Przynajmniej dopóki nie zasnę? - położył się wygodniej i złapał Jina za rękę.

- Oczywiście. - zaczął gładzić go po głowie i cierpliwie czekał, aż młodszy zaśnie.

Czuł jak wypełnia go sama radość i nic innego na razie się nie liczyło. Chciał teraz, aby Taehyung odpoczął i zregenerował siły. Jak obiecał, siedział przy nim do późna, aż w końcu sam zasnął w dość niewygodnej pozycji.

❝Cotton Candy❞ // ᵀᵃᵉʲᶤᶰOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz