=52=

35 5 0
                                    

- Taehyungie... Taeś... - usłyszałem rano przyjemny głos, ale leżało mi się zbyt wygodnie, aby się ruszyć. - Wstawaj, już późno.

- Nie chce mi się... - obróciłem się w stronę chłopaka.

- Kochanie, śniadanie czeka. - od razu otworzyłem oczy, a serce szybciej mi zabiło. Nigdy wcześniej mnie tak nie nazwał. Spojrzałem na niego zaspany, a on przywitał mnie buziakiem.

- Mm możesz mnie tak częściej budzić.

- Jeszcze, żeby to coś dawało. No już, wstawaj. - złapał mnie za ręce i podniósł do siadu.

- Ale ja nie chcęę... Lepiej połóż się obok i poleżmy tak.

- Za chwilę jedenasta, a mieliśmy gdzieś pójść, pamiętasz?

- Nie.

- Tae no. Wstawaj. Daję ci pięć minut albo wychodzę bez ciebie. - i zniknął. A mogło być tak dobrze.

Wstałem leniwie i udałem się do łazienki, żeby się przygotować. Kompletnie uciekły mi z głowy dzisiejsze plany, ale na razie się tym nie przejmowałem.

Po śniadaniu wyszliśmy z domu we trójkę i skierowaliśmy się w znanym-nieznanym kierunku. Jin nie chciał mi przypomnieć gdzie idziemy, a Kook z kimś pisał, więc pilnowałem, aby na nic nie wpadł. Była sobota, więc zastanawiałem się nad tym, co mieliśmy robić. Potem spojrzałem w niebo i nagle sobie przypomniałem.

- Jedziemy na plażę!

- Wow, szybki jesteś. - Jin chyba myślał, że tylko udaję.

- Ale czemu idziemy? Masz auto.

- Masz zaniki pamięci? Zaparkowałem je dalej parę dni temu, bo tu nigdzie miejsca nie było.

- Jest po prostu za wcześnie na myślenie.

Złapałem Jeona za kołnierz i przyciągnąłem bliżej siebie, bo inaczej wpadłby na słup. Nawet nie zdawał sobie z tego sprawy, bo był wpatrzony w telefon.

- Czy ty w dwa dni sobie kogoś znalazłeś? - szturchnąłem go lekko, aby zwrócił na mnie uwagę.

- Nie, dlaczego?

- To z kim piszesz?

- Trochę z Jiminem, trochę z mamą. Każe mi wysłać jakieś zdjęcia, bo nie wierzy, że wychodzę z domu.

- Wyślesz z plaży, a teraz wsiadać. - doszliśmy do auta. Oczywiście usiadłem z przodu.

Droga miała trochę zająć, więc zrobiłem z siebie radiowego mistrza. Każda piosenka musiała być najpierw zatwierdzona przeze mnie, aby poleciała przez głośniki. Pogoda była dzisiaj naprawdę świetna, a klimat typowo wakacyjny. Dobrze, że założyłem krótkie spodenki, bo inaczej bym się ugotował. Podczas jazdy jedną rękę miałem ciągle na udzie Jina i miałem wrażenie, że jest trochę spięty. Na światłach spojrzał na mnie, a ja pokazałem mu swój kwadratowy uśmiech. Wydaje mi się, że to pomogło mu się bardziej rozluźnić. Gdy znów ruszył, wyjąłem ze schowka okulary przeciwsłoneczne. Pomyślałem sobie, że fajnie byłoby wybrać się kiedyś na plażę większą grupą. Yoongi pewnie nie dałby się przekonać, ale w końcu i tak by się zgodził.

Już nie mogłem się doczekać, żeby dojechać na miejsce i widocznie najstarszy to zauważył. Powiedział, że jeszcze tylko kilka minut, o ile uda mu się znaleźć miejsce do zaparkowania. Wyciągnąłem telefon, bo usłyszałem dzwonek. Tylko tego mi brakowało, żeby mama dzwoniła. Odebrałem, bo inaczej zrobiłaby wielką awanturę. Ogólnie chciała wiedzieć czy mieszka mi się dobrze w stolicy, czy kogoś poznałem, jak mi idzie z nauką, ale odpowiedziałem, żeby zadzwoniła później, bo jestem zajęty. Obiecałem jej w zamian parę zdjęć.

❝Cotton Candy❞ // ᵀᵃᵉʲᶤᶰOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz