#1*

177 7 4
                                    

Hiroko przebudziła się pod koniec lotu, obudziło ją głośne klaskanie i zimne powietrze muskające kostki, dolecieli do Warszawy. Trzeba przyznać, że była to dość długa drzemka. Wstała z miejsca i przeciągnęła się, cicho ziewając, nie chciała wysiadać z samolotu, najchętniej to położyłabym się do łóżka w swoim japońskim pokoju.

- Weź Isamu i poczekajcie na mnie na zewnątrz, ja wezmę bagaże - powiedziała matka i wcisnęłą córce ro ręki dłoń młodszego brata, i jako pierwsza opuściła samolot

"Kobieta niezależna" pomyślała Hiroko, zastanawiając się, jak jej matka, dość niska i słaba fizycznie kobieta poradzi sobie z trzema dużymi transporterami z psami i pięcioma walizkami.

Założyła plecak na plecy i sięgnęła pod siedzenia, wysunęła spod nich kolejne trzy transportery ze swoimi pupilkami; dwoma kotami i fretkom i wręczyła jednego z kotów bratu, który był już gotowy do wymarszu.

- A nie mogliśmy po prostu ich uśpić? - Zapytał chłopak patrząc z obrzydzeniem na białą kocicę, która wylizywała swoje futerko

- Udam, że tego nie słyszałam - Hiroko wzięła zwierzęta w obie ręce i rodzeństwo wyszło z samolotu


Gdy dzieci stały przed budynkiem lotniska, czekając na zamówioną przez Hiroko taksówkę, przyszła ich matka...z jedną walizką. Gdy Hiroko to zobaczyła myślała, że wyjdzie z siebie i stanie obok, aż nie zobaczyła idących za nią trzech mężczyzn. Każdy niósł jeden transporter i co najmniej jedną walizkę. Przeklęta Akira Sato, każdego faceta potrafi owinąć sobie wokół palca bez większego wysiłku.

- Dzieci, ci mili panowie zgodzili się mi pomóc - Zawołała dziwnie wysokim głosem.

Hiroko westchnęła i wepchnęła dłonie głębiej w kieszeniach krótkich spodenek. Rozluźniła mięśnie twarzy i wzięła od jednego z mężczyzn bagaże

- Dzięki - podziękowała i krótko szarpnęła głową do góry. Taksówka właśnie podjechała, więc zaczęła pakować walizki i zwierzęta do otwartego przez taksówkarza bagażnika.

- Mogłaś być grzeczniejsza, to nie byli twoi koledzy, niewyżyte piłkarzyki od siedmiu boleści - Skarciła Hiroko matka, gdy już jechali - im należało się chociaż trochę szacunku

- Patrzyli na twój tyłek jakby był kanapką z szynką i roztopionym serem - odpowiedziała dziewczyna wpatrując się w swój telefon i zamieszczone przez dawnego kolegę z drużyny na instagramie zdjęcie i stuknęła dwa razy w ekran. Zdjęcie przedstawiało ją stojącą na tle ścianki z logami sponsorów z kolegą, który je zamieścił, udzielali wywiadu po awansie do wyższej ligi. W opisie widniały dwa słowa; arigatou, sayonara - chyba nie za bardzo się znasz na ludziach - powiedziała ciszej, z nutką nostalgii w głosie


Hiroko niezbyt interesowała się widokami zza okna - według niej polska stolica nawet nie umywała się do tej japońskiej; pełnej życia i świateł, nawet nocą. Siedząc w pociągu co kilka minut spoglądała na zmieniające się obrazy za oknem ("droga, pole, droga, jakaś woda, o, krowa!"), wsłuchując się w dochodzący ze słuchawek głos Miki Matsubary. Gdy nie spoglądała przez okno, przeglądała aplikacje do nauki języków, z każdym słowem coraz bardziej podśmiechując się ze słów które właśnie poznała.Na przeciwko niej, młodszy brat oglądał coś na swoim tablecie, a obok mama czytała jakąś książkę o samorozwoju, albo innych marketingowych bzdurach. Nie żeby nie rozmawiali ze sobą przez japońskie wychowanie, jej rodzina już tak miała, matka wielokrotnie jej powtarzała: "Oszczędzaj słowa, przyjmuj świat w ciszy i pokorze" czyli między wierszami czytając miała na myśli tyle że ma po prostu siedzieć cicho bo nie ma nic ciekawego do powiedzenie. Hiroko nie była pewna czy to również część japońskiego wychowania, czy po prostu Akiry, ale na pewno ani trochę się z tym nie zgadzała.

Po długiej podróży i wielu godzinach biernego siedzenia Hiroko w końcu mogła wstać i rozprostować nog. Dojechali na miejsce późno w nocy i czekali na podwózkę od nowego szefa rodziców prosto pod dom. Było ciemno więc dziewczyna szła kierując się tylko mobilną nawigacją i konturami chodnika, nie rozglądając się zbytnio na otoczenie. Noc była ciepła, nawet jak na sierpień, więc hiroko przewiązała wcześniej narzuconą na ramiona dresową bluzę wokół bioder i zaczęła fantazjować o wielu podobnych letnich wieczorach i wyjściach ze znajomymi. Narazie istniejącymi w jej wyobraźni ale nie po to ma swoją wrodzoną charyzmę żeby zostało tak na długo.

Szła w stronę światła, może nie najbardziej korzystna perspektywa ale tak kazała jej nawigacja. Co prawda nie wiedziała czym jest słabo oświetlony budynek, ale niedaleko niego stał przystanek z którego mieli jechać do domu. Matka rozejrzała się z niepokojem wokół i wraz z synem usiadła na ławce pod daszkiem przystanku, nie wyglądająca na godną zaufania mokra deska, Hiroko zdecydowanie wolała postać. Wokół panowała cisza a w powietrzu unosił się piękny jak na miasto zapach wilgotnego letniego powietrza. Dziewczyna podeszła bliżej tabliczki z nazwą przystanku poświeciła na nią słabym światłem ekranu telefonu

- Stadion - przeczytała przypominając sobie znaczenie tego słowa

Gdy wreszcie na to wpadła, jeszcze raz spojrzała w prawo na duży budynek; rzeczywiście przypominał stadion piłkarski który kojarzyła z kilku transmisji meczów. "Więc to tutaj" przemknęło jej przez myśl. Wejście do budynku się otworzyło i wyszła przez nie grupka mężczyzn

- Ussszanowanko piętnej niewiaszcie - pijacki bełkot jednego z mężczyzn, a potem śmiech kilku jego kolegów.

Słowa najpewniej skierowane do Akiry, która akurat stała kilka metrów od córki paląc papierosa. Kobieta prychnęła

- Racja, cudowni ludzie - powiedziała z przekąsem i rzuciła Hiroko gniewne spojrzenie

Dziewczynka tylko uśmiechnęła się pod nosem i podążyła wzrokiem za szarymi zarysami mężczyzn. Kilku z nich śmiało się i zbijało piątki, jakby właśnie wygrali jakiś zakład. Jeśli to naprawde byli ludzie z drużyny, to Hiroko już nie mogła się doczekać ich poznania.

Nowy szef jej mamy przyjechał niedługo potem. Podjechał czarnym mercedesem do przystanku i poczekał aż rodzina wsiądzie. Następnie wiózł ich przez całe miasto. Nawet miejsce które wydawało się być centrum było o tej porze spokojne i niezbyt ruchliwe, Hiroko cicho obserwowała drogę do domu, z głową opartą o szybe. Mężczyzna w średnim wieku po cichu zagadywał jej matkę, a młodszy brat chyba już zdążył zasnąć. Dziewczyna lekko szturchnęła go w ramie gdy auto zatrzymało się na oświetlonym uliczną latarnią podjeździe, a delikatnie chropowaty głos oznajmił że dotarli na miejsce. Hiroko, delikatnie zamroczona, otworzyła drzwi i wysiadła biorąc ze sobą na smyczy dwa psy, które całą drogę leżały na różnych częściach jej nóg. Stanęła przed domem. Wyglądał jak zwykły, niewielki dom na przedmieściach, taki dwupiętrowy, z tarasem i schodami. Był też chyba garaż ale tego nie była pewna.

Samochód odjechał gdy wszystkie bagaże stały na trawniku przed domem a Hiroko stała przed drzwiami wejściowymi z plecakiem, jedną walizką i psami na smyczy, trzymając klucze. Dłoń jej lekko zadrżała gdy wsuwała je do zamka i delikatnie przekręcała. Gdy poczuła opór chwyciła za klamke i pociągnęła, po otwarciu drzwi przywitała ją ciemność.


--------------------------------

Czy się troszkę z tym męczyłem? Może troszeczke. Ale przynajmniej publikuje w drugim miesiącu pod rząd. Wcale nie przypomniało się o tym pół godziny temu i nie dokańczałem rozdziału kompletnie z marszu. 

Also, nie mam już nic napisanego na zapas więc do następnego rozdziału minie pewnie troche więcej czasu

Dziewczyna Kontra Reszta Świata |Supa Strikas|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz