Koniec roku. Razem z Anastasią, Maxsem i Kagami zajęliśmy miejsca na samych tyłach. Tam było najlepiej. Były też dobre widoki na absolwentów.
Było ich w cholerę dużo, ale ja od razu dostrzegłam pięcio osobową grupę ubraną w czapeczki. Nie wiem jak dokładnie się nazywają. Chłopaki wyglądali w nich śmiesznie. Nathan ubrał ją tak, że wygadał jakby był łysy. Cały czas się na niego patrzyłam i nabijałam się z niego do dziewczyn. Zrobiłam też kilka zdjęć, żeby jedno z nich ustawić od razu na tapetę.
Cała uroczystość zaczęła się szybko. Dyrektor zaczął coś tam mówić przez mikrofon i dziękować za coś tam... Nie wiem. Mój wzrok cały czas skupiony był na chłopakach, którzy cały czas się wygłupiali jak małe dzieci. Vivienne stała obok i przewracała tylko oczami. Biedna. Jej też zaczęli dokuczać. Evan kilka razy zasłaniał jej czapką oczy. Michael razem z Leo wykrzywiali się dyrektorowi i przewodniczącej szkoły. Nathan i Connor w czasie, kiedy zaczęli przedstawiać nauczycieli pokazywali im fucka. Nikt jednak nie zwrócił na to uwagi, ale byłam pewna, że każdy to widział.
Śmieszyło mi ich zachowanie jednak w głowie pojawiło się jedno pytanie.
I oni właśnie mieli skończyć szkołę?
Potem było trochę nudno, bo nic szczególnego się nie działo. Chłopaki w końcu dostali opieprz od pani z angielskiego i na chwilę ucichli. Stali na baczność jak w wojsku i milczeli.
Przez to, że Moore nie miał co robić to jego wzrok skupił się teraz na mnie. Posyłał mi słodkie uśmiechy, które odwzajemniłam. Wyglądał perfekcyjnie, chociaż trochę łyso.
Mój perfekcyjny łysolek.
-Nudno tu i starsznie gorąco - szepnęła mi do ucha Anastasia.
Nudno w sumie było i gorąca też w ciul. Chodź miałam sukienkę na grubych ramiączkach to czułam jak się pocę. Nie miałam ochoty na siedzenie tu, ale pocieszałam się myślą, że jeszcze się poświęcę, a za kilka godzin wakacje.
Ucieszyłam się gdy w końcu minęły dwie godziny i w końcu rozdawali świadectwa co świadczyło, że koniec męczarni nadchodzi.
-Zapraszam Vivienne Anderson - oznajmił dyrektor.
Obserwowałam jak blondynka wychodzi z szeregu i z wymuszonym uśmiechem mówi coś do mężczyźni, bierze świadectwo i odchodzi razem z nim.
Potem wywołali kilka nie znanych mi osób oprócz Eveline. Potem kolejnych, których już nie znałam i kolejnych. Aż w końcu została piątka dobrze wszystkim znanych panów.
To nie powinno iść jakoś alfabetycznie czy coś?
-Zapraszam Connora Blacke'a.
Ten od razu podszedł i odebrał świadectwo i ku mojemu zdziwieniu zamiast wrócić na miejsce stanął jakby na środku przed dyrektorem, który nie zwrócił na to zbytnej uwagi.
-Zapraszam Leonarda Browna.
Zrobił to samo i stanął koło mojego brata.
-Zapraszam Nathan Moore.
Stanął koło blondyna.
-Zapraszam Evana Evans.
Stanął po lewej stronie bruneta.
-I na koniec zapraszam Michaela Williams - powiedział i po prostu odszedł na bok.
Gdy tylko szatyn stanął koło Evana w całej sali rozległ się dźwięk muzyki. Nie widziałam co to, ale było takie typowe na imprezę.
Nikt nie widział o co chodzi. Ja sama zszokowana wstałam i patrzyłam na ich ruchy.
Wszystkie pięć świadectw i czapek wylądowało na podłodze. Chłopaki zaczęli ruszać się tak samo. Identycznie. Ich ruchy na początku były powalone jak muzyka, a potem coraz szybsze. Każdy klaszczał, gwizdał i coś krzyczał. A ja nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
CZYTASZ
Tylko z Elitą możesz przetrwać - ELITE #1
Ficção Adolescente*Na wstępie podkreślam, że ta książka nie była pisana po to, żeby ją wydawać tylko z przyjemności. Pisałam ją dla rozrywki i może być tu dużo błędów językowych jak i ortograficznych. Niedługo będę ją poprawiać, a za obecne błędy z góry przepraszam...