2.Pasja i serce

2 0 0
                                    

Budynek tej „fantastycznej" placówki faktycznie zapierał dech w piersiach. Jak na Polskie realia – niesamowicie nowoczesny i widać było ogromną ilość pieniędzy włożonych w ten cały projekt. Zastanawiało mnie tylko – po co to wszystko? Z daleka zalatywało od tego jakimś większym spiskiem... A może tylko ja tak uważałam?

- Daria? – pociągnęłam za ramię oddalającą się ode mnie przyjaciółkę. Jej podekscytowanie z pewnością było dużo większe niż moje.

- Hm?

- Wybacz, ale dla mnie to zbyt podejrzane...

Odwróciła się do mnie gwałtownie i obrzuciła spojrzeniem, które mogło tylko zabijać.

- O nie, znowu zaczynasz. Przestań być taka podejrzliwa.

- Ale...

- Czy ty chociaż raz mogłabyś wyłączyć tryb „myślenie" i zacząć się cieszyć?

Zamilkłam. Stwierdziłam, że stawianie się jej nie ma sensu. Ona i tak wiedziała lepiej. Nie należała do osób, którym można było cokolwiek przetłumaczyć.

Gdy tylko przekroczyłyśmy ogromne oszklone drzwi, moje serce niemal stanęło, a stopy samoistnie przykleiły mi się do podłogi. Uniosłam głowę ku górze. Sufit zdobiła oszklona, zaokrąglona kopuła, przez którą widać było czyste, błękitne niebo. Rozglądając się dookoła nie mogłam zobaczyć zbyt wiele z powodu ludzi tłoczących się wokół mnie. Jednak mimo tłumów bez problemu dało się zauważyć, że wnętrze było niesamowicie przestronne. Ku temu nie miałam wątpliwości. Czułam się jak w jakiejś zakrzywionej rzeczywistości, gdzie wszystko jest piękne, kolorowe i bezproblemowe. Totalna utopia. Chociaż nie, to było jak sen. Dobrze zapowiadający się sen.

Jeśli to sen, to niech trwa jak najdłużej.

Jak idiotka zadawałam sobie pytanie, czy to wszystko na pewno było prawdziwe. W moim życiu nigdy nie działy się takie rzeczy.

Dookoła mnie panował istny Armagedon. Zrozumiałam to po trzech osobach, które na mnie wpadły w ciągu zaledwie kilkunastu sekund. Właściwie po dwóch. Jedna tylko mnie potrąciła. Ludzie musieli zjeżdżać tu z całej Polski. Niektórzy mieli ze sobą walizki, inni torby podręczne. Lustrowałam wzrokiem wszystkie twarze, które udało mi się zarejestrować. Głównie były to osoby w moim wieku, choć sporo z nich wyglądało na przynajmniej trzy lata starszych ode mnie. Totalne szaleństwo. Właśnie...

-Daria, ty na pewno wiesz, gdzie mamy iść? - zapytałam w końcu. Odniosłam wrażenie, że zmierzamy donikąd.

- Yyy, tak wiem.

- Daria - zganiłam ją.

- No co? Teraz... okej, nie wiem, gdzie teraz i co? Zadowolona?

Prawdę mówiąc, niekoniecznie.

Pociągnęłam ją na bok i weszłam jeszcze raz na stronę internetową Elite Arts. Po co ja w ogóle w to jeszcze brnęłam? Mogłam urobić jakoś Darię i wróciłybyśmy do domu. No ale cholera, przejechałyśmy całe miasto, żeby tu dotrzeć.

Po kilku minutach udało mi się dokopać do informacji o przesłuchaniach. Przyjaciółka przez cały czas wisiała mi na ramieniu.

- Z tego, co zrozumiałam, trzeba zapisać się online. Wystarczy... pobrać aplikację? What? - Dopiero co się rozkręcali, a już mieli aplikację. No ładnie.

- No co tak stoisz jak kołek? Pobieraj to.

Nie protestowałam. Kilka minut później biała ikonka z czarną nutą widniała na wyświetlaczu. Oczywiście trzeba było założyć konto. Zajęło mi to dość sporo czasu, ponieważ musiałam odkopać w telefonie skan dokumentu potwierdzającego zdaną maturą. Jakoś na stronie zapomnieli o tym wspomnieć. No, chyba, że posiadanie kopii wyników egzaminu dojrzałości w telefonie to oczywistość. Dobrze, że w ogóle miałam go przy sobie.

Pricey dreamsWhere stories live. Discover now