Leżałam na łóżku i z całej siły starałam się nie patrzeć w stronę nierozpakowanej, aczkolwiek otwartej walizki, którą zostawiłam przy samych drzwiach. Zupełnie opadłam z sił. Jakby ktoś przygniótł mnie kamieniami. Obraz zapłakanej Darii nie dawał się wymazać z pamięci. Z tej frustracji miałam ochotę zacząć walić głową o ścianę. Znowu nie umiałam się cieszyć z tej wielkiej szansy, która mnie spotkała. Najgorsze było to, że nie miałam kompletnie czym zająć myśli. Wszystkie książki zostawiłam w domu, bo przecież przy nagłej decyzji wyprowadzki nie przyszło mi do głowy, że już tam nie wrócę. Chwyciłam się więc brzytwy, jaką był Instagram. Przejrzałam kilka postów, kiedy na ekranie pojawiła się wiadomość od mojej siostry:
Wiki: Błagam cię, zabierz mnie stąd.
Momentalnie podniosłam się jak porażona. Nawet nie kłopotałam się odpisywaniem. Od razu wybrałam numer.
- Wiki? Wszystko w porządku?
Co za głupie pytanie.
- Nie wytrzymam tu już dłużej – powiedziała zmęczonym głosem. – Ani matka, ani ojciec nie chcą dać za wygraną. Nie wiem już, co mam robić – jej głos się łamał. Moje gardło się zacisnęło.
Wiedziałam, co muszę zrobić. I wcale mi się to nie podobało, jednak nie było innego sposobu, żeby zakończyć tą jatkę.
- Zadzwonię do mamy. Porozmawiam z nią. Wszystko będzie dobrze, obiecuję. – Moje zapewnienia były gówno warte, ale dobranie odpowiednich słów w takiej sytuacji chyba nie było możliwe. – Trzymaj się – dodałam najspokojniejszym tonem, jaki umiałam z siebie wydobyć.
- Dzięki, powodzenia – i rozłączyła się.
Przyrzekłam sobie w duchu, że skopię matce dupę. Co nią kierowało, żeby tak się upierać? Nie miałam bladego pojęcia. Ale jednego byłam pewna – że ode mnie odbierze. I nie myliłam się.
- Rita? To naprawdę ty? Kochanie, nawet nie wiesz...
- Wyprowadź się z tego cholernego domu i przestań na siłę ratować to, czego już nie ma. – Moje słowa musiały być dla niej niczym sztylety wymierzone prosto w serce, ponieważ po drugiej stronie zapanowała głucha cisza. Już spodziewałam się, że mama przerwie połączenie, ale w końcu odezwała się bezbarwnym głosem:
- Wiem, masz rację. Masz całkowitą rację.
Odetchnęłam głęboko, próbując uspokoić galopujące serce.
- Wyprowadź się – powtórzyłam stanowczo. – Zrób to przynajmniej dla Wiki. Ona się męczy.
- Rita, wiesz, że nie chciałam was ranić.
Zaczyna się.
- Mamo, ja naprawdę nie zamierzam cię oceniać. Twoje życie i twoje wybory, z niczego nie musisz mi się tłumaczyć.
- Nie chciałam się wyprowadzać, bo ślepo wierzyłam, że twój ojciec w końcu mi wybaczy... Ale minęło już tyle czasu... To faktycznie nie ma sensu. – Czułam, że zaraz się rozpłacze. – Oby tylko Wiki mi wybaczyła.
- Wiki najbardziej potrzebuje teraz spokoju. Jestem pewna, że się z tym upora.
- Rita?
- Tak?
- Nie mogłabym mieć lepszej córki.
- Oj dobra, dobra – zbyłam ją, nie pozwalając jej ciągnąć tej ckliwej chwili.
- Wyprowadzę się jeszcze dzisiaj. Obiecuję. Nie martw się już o nic i przepraszam, że musiałaś przeze mnie tak cierpieć. – Zagryzłam wargę, kiedy łzy zaczęły pchać mi się do oczu. – Zadzwoń do mnie od czasu do czasu. Trzymam za ciebie kciuki.
YOU ARE READING
Pricey dreams
RandomRita od zawsze marzyła o karierze piosenkarki. Nawet wtedy, gdy jej marzenia przyćmiła dorosłość i szara rzeczywistość. Dziewczyna już nawet jest gotowa pogodzić się ze swoim losem, kiedy nagle dostaje niepowtarzalną okazję do stania się tym, kim od...