Prolog

267 11 4
                                    

Poczułam śnieg pod stopami i otworzyłam oczy. Stałam w tenisówkach ubrana w spodnie, top i ciepły czarny płaszcz. Odkryłam że znajduję się na polanie gdzieś nie daleko drzew. Jeszcze wczoraj się kładłam spać u siebie w łóżku a teraz stoję po środku jakiejś polany. Co dziwne to miejsce wydaje mi się znajome. Zadrżałam z zimna i rozejrzałam się. Gdzieś w oddali usłyszałam kroki i zobaczyłam czarne płaszcze, ale to co bardziej mnie przeraziło to fakt że zobaczyłam Cullenów! Żywych z krwi i kości. To dlatego to miejsce wydawało mi się znajome. To była sceneria z filmu sagi zmierzch i to ostatniej części finałowej przed świtem! Ale najgorsze było to że czułam dziwne przyciąganie i to z zaskoczeniem odkrył aż m że w stronę Volturi a nie Cullenów. Moje ciało trawił ogień. Przeszywający ból sprawił że ledwo mogłam oddychać a co dopiero iść ale jakoś dałam radę. Odkryłam że im bliżej Volturi tym lżej się czuję. Przycupnęłam gdzieś dalej tak żeby mnie nie zauważyli i przysłuchiwałam się rozmowie.
- Aro porozmawiajmy jak kiedyś.-zaczął Carlise uprzejmym tonem.
- Miłe słowa.- szydził Aro.-ale trochę nie na miejscu biorąc pod uwagę zastępy jakie przed nami zebrałeś. Na dźwięk jego głosu poczułam niesamowite motylki w brzuchu. To uczucie zbierało się w dole mojego brzucha i powodowało że moje policzki się zaróżowiły. Te cholerne dziewczęce chormony!
- Nie to było moją intencją. Nie złamaliśmy prawa.
- Widzimy dziecko! Masz nas za głupców!?- wypluł groźnie słowa Kajusz. Jęknęłam nie mogłam się powstrzymać bo ból był zbyt silny. I wtedy nasze oczy się spotkały. Blondi spojrzała na mnie i otworzyła usta ze zdumienia. Patrzyła na mnie długo nie mogąc oderwać wzroku. Jak na najcenniejszy skarb który chciałby chciałby chronić.
- Spójrzcie na jej policzki. Są zaróżowione krwią.- dodał Carlise. Kajusz z nie chęcią odwrócił ode mnie wzrok.
- Sztuczka!- wypluł ponownie. Zaśmiałam się zwracając uwagę Kajusza z powrotem na siebie. Uśmiechnął się do mnie. Pierwszy raz widziałam żeby okrutny król się szczerze uśmiechał. Moja blondi miała temperament. Znowu na mnie patrzył tym pożądliwym wzrokiem jakby chciał schrupać w całości. Cofnęłam się przerażona. Jego zatroskane spojrzenie mnie zdezorientowało. Mój! Usłyszałam warknięcie jego głosu w mojej głowie i cofnęłam się jeszcze bardziej. Tym razem ból zrobił się jeszcze większy. Dlaczego się cofnęłaś skarbie? Zostań tam gdzie jesteś dobrze? To nie będzie bolało. Po procesie przyjdę po ciebie. Nie ruszaj się z tamtąd. Znowu usłyszałam głos Kajusza i kiwnęłam głową. Przerażenie ścisnęło mnie za gardło. Z kąd on się dowiedział o mnie? I dlaczego słyszę jego myśli? Stałam patrząc na wydarzenia które dobrze znałam z filmu i nadal nie mogłam uwierzyć w co się dzieje. Ból z każdą chwilą stawał się coraz gorszy a przyciąganie w stronę Volturi mocniejsze. Oskarżenie oczywiście okazało się fałszywe i Irina musiała zapłacić cenę. Patrzyłam jak Kajusz morduje dziewczynę i pali jej ciało.
- Nie!- krzyczę razem z Edwardem zwracając na siebie uwagę wszystkich wampirów. Natychmiast odnajdują mnie wzrokiem. Kajusz reaguje pierwszy. Patrzy na mnie wściekłym wzrokiem na granicy szaleństwa. Kazałem ci siedzieć cicho! Syczy głos w mojej głowie. Spojrzał na mnie znowu jakby chciał ochronić przed całym światem i zatrzymać wyłącznie dla siebie.
- Aro nie możesz ona należy do mnie! Jest moja!- zaprotestował z rerezrwą Kajusz patrząc drogi na brata.
- Dlaczego miałbym chcieć zranić własnego partnera bracie?-spytał Aro a ja się zachłysnęłam z przerażenia. Co!? Co on powiedział? Pisnęłam w myślach.
- Co!?-ryknął Kajusz.
- Zastanawiałem się skąd dochodzi ten słodki zapach teraz już wiem.- odpowiedział Aro i spojrzał na mnie czułym wzrokiem.- chodź do mnie drogie dziecko. Nie stanie ci się krzywda. Cofnęłam się. Rozczarowana i nadąsana mina Aro mówiła wszystko. Zaśmiałam się ponownie sprawiając że Marek się uśmiechnął.
- Dlaczego się cofasz kochanie?-spytał brunet.
- Bo kiedy wampir prosi kogoś o przyjście zwykle nie należy mu ufać.-odparłam zimnym tonem.
- Ach! Jesteś taką mądrą dziewczynką!-zachwycał się mną Aro.- jednak masz moje słowo nie skrzywdzimy cię.- wyciągnął dłoń w moją stronę. Dalej się nie ruszyłam. Masz siostrę. Usłyszałam głos w mojej głowie. Kim jesteś?Spytałam. Boginią przeznaczenia. Powodzenia w nowym życiu skarbie zasłużyłaś. Odpowiedział anielski głos i zniknął. Bella i ja spojrzałyśmy na siebie w tym samym czasie.
-Ty też to słyzałaś?-spytałyśmy w tym samym czasie.- Mam siostrę.-wyzeptałam zdumiona ale i tak wszystkie wampiry usłyszały.
-Bello co się dzieje?-spytał Edward i spojrzał na ukochaną zatroskany.
-Mam siostrę.-wymruczała wampirzyca patrząc na mnie czułym wzrokiem.- zawsze chciałam mieć siostrę. Edward spojrzał na mnie zaskoczony ale już widziałam ciepło w jego spojrzeniu i chęć ochrony mnie.
- Ja też zawsze chciałam mieć siostrę.-powtórzyłam głośno.
- Co!?-ryknął Kajusz a jego śliczną teraz wykrzywił grymas niezadowolenia. Czułam jego strach że zostawię go dla mojej siostry.- Natychmiast chodź do mnie!-wydał mi rozkaz ale ja nie poruszyłam się ani o centymetr.- Aro zrób coś!-jęknął skomląc do brata widząc że mam gdzieś jego rozkazy.
- Chodź do nas kochanie. Wiem że ty też czujesz tę więź.-poprosił Aro.
-Nie musisz tam iść kochanie.-zaprotestowała Bella.- możesz zostać z nami. Patrzyła prosząco w moje oczy.
-Nigdzie nie idę!-zaprotestowałam ostro.- chcę być tylko z tobą!- powiedziałam do Bellii ale zanim zdążyłam zrobić choć krok Kajusz pojawił się prze de mną. Jego ramiona mnie otoczyły jak w klatce. Szczelnie mocno. Król usiadł na śniegu i przytulił mnie mocno do swojego torsu ochronnie.
- Czy bycie że mną jest dla ciebie takie straszne amore mio ?-załkał mi we włosy. Wtulił twarz w czubek mojej głowy i nie chciał mnie puścić. Ostra dominująca woń uderzyła mnie w nos. Kajusz pachniał niesamowicie drogimi perfumami. Świeża woń cytryny drogie perfumy i słodka nutą wanilii. Ana koniec metaliczny posmak krwi. Spróbowałam się mu wyrwać ale nic z tego. Ścisnął mnie jeszcze mocniej.
-Pozwól mi się chociaż pożegnać.- zaprotestowałam ale spojrzał na mnie surowo.
-Nie.-warknął tonem nie znoszącym sprzeciwu. Wstał ze mną w ramionach. Opatulił swoim płaszczem i peleryną szczelnie tak żeby mnie całkowicie nie było widać. Nawet rąbka moich włosów. Kajusz jest najbardziej ten zaborczy zanotowałam w myślach. Zaczęłam się wyrywać to szarpnął moje ramiona mocniej i przyszpilił  mnie do swojej klatki piersiowej.-Powiedziałem Nie!-ryknął na mnie. Wzdrygnęłam się od jego tonu.
-Kajuszu przeginasz.-syknął Aro niezadowolony że jego brat mnie tak traktuje.
- Bella!-krzyczałam próbując się wyrwać ale na próżno. To jak klatka ze stali. Marek pogłaskał mnie po włosach.
-Będzie dobrze. Obiecuję kochanie.- uśmiechnął się do mnie delikatnie i pocieszająco ale widziałam w jego oczach ból odrzucenia. Pogłaskał mnie po głowie. Dalej się wyrywałam. Kajusz pocał mnie w czubek głowy. Ich dotyk był tak przyjemny że przez chwilę zapomniałam o mojej złości. Nie zamierzałam myśleć o tym jak jest mi przyjemnie kiedy mnie dotykają. Wampiry zaprowadziły do wielkiego odrzutowca. Dalej walczyłam ale przestałam kiedy byliśmy już w środku. Kajusz chciał żebym siedziała mu na kolanach ale ja wyrwałam się z jego ramion i usiadłam obok Marka. Na przystojnej twarzy blond króla pojawił się srogi grymas niezadowolenia. Usiadł obok blondynki nie odzywając się do nikogo przez cały lot ani słowem. Westchnęłam. Wygląda że teraz tak będzie wyglądało moje życie. Czas powitać je z otwartymi ramionami bo nie ma już odwrotu.

Powrót do rzeczywistości/ królowie volturi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz