Rozdział 2

181 7 2
                                    

Miałam sen. W tym śnie słyszałam głosy wołające mnie. Wołały mnie rozpaczliwie głośno zawodząc w moim umyśle.
- Aniołku nie zostawiaj nas!- krzyczały tak głośno że zakryłam uszy. - nie odcinaj się od nas. Stałam pośrodku ladu. Z nieba lał deszcz. Zalewały mnie strugi deszczu i było mi potwornie zimno. Gdzieś niedaleko była droga. Usłyszałam przejeżdżający samochód. Chciałam do niego podbiec i zawołać o pomoc ale nogi miałam jak z waty. Nie mogłam się ruszyć! Otoczyły mnie czyjeś silne ramiona. Odwróciłam się tylko żeby spojrzeć prosto w czerwone oczy besti. Wampir miał bladą skórę i ślniące blond włosy.
- Próbujesz ode mnie uciec?- zadał mi pytanie z rosnącą nienawiścią w oczach.- ale nigdzie nie uciekniesz. Należysz do mnie teraz i na zawsze. Rozumiesz?- zapytał zimnym tonem a mnie orzeszły ciarki.- zadałem ci pytanie! - ryknął głośniej jeszcze raz.
- Tak. Rozumiem.- powiedziałam brzmiąc na przestraszoną. Sadystyczny wampir uśmiechnął się szerzej i nachylił się do moich ust. Już miał mnie pocałować ale nie zdążył ponieważ wtedy się obudziłam. Ostatnie co słyszałam tylko to ogłuszający ryk potwora. Nie zupełnie się obudziłam ponieważ byłam na granicy jawy i snu kiedy usłyszałam rozmowę pomiędzy trzema wampirzymi królami.
- Ona nas znienawidzi!- usłyszałam wściekły głos Aro.- i dobrze o tym wiesz! To wszystko twoja wina Kajuszu! - wypluł brunet zjadliwym tonem.- mogłeś z tym zaczekać! Chciałem poczekać z tą informacją aż dorośnie i będzie gotowa to zrozumieć! Albo ochłonie przynajmniej na tyle żeby móc spokojnie z nami porozmawiać po tym jak wymusiliśmy na niej pójście z nami!
- Jeśli masz kogoś obwiniać to obwiniaj wyłącznie siebie Aro!- odporował gniewnym warknięciem Kajusz.- myślisz że jakby się dowiedziała od kogoś innego to byłoby by lepiej? Z resztą to nie ja kazałem ci się żenić!
- Czekaj ty..- syknął powstrzymując swój gniew Aro ale nie zdążył dokończyć obelgi bo przerwał mu Marek.
- Dość!- warknął tonem nie znoszącym sprzeciwu.- moglibyście przenieść swoją kłótnię gdzieś indziej? Jeśli nie zauważyliście nasz partner się budzi. Jeśli ona nigdy więcej mnie nie dotknie to ci nie wybaczę tego Kajuszu. Nigdy. Ona jest moim sercem.- warknął tak ostrym tonem Marek że nawet ja byłam zdiwiona. To było takie słodkie że mnie bardzo wzruszyło. Jego troska. Otworzyłam oczy.
- Dzień dobry.- ziewnęłam wybudzając się ze snu.- która godzina?
- Dzień dobry.- Aro uśmiechnął się do mnie czule.- już świta ptaszyno. Za chwilę będziemy na miejscu. Samolot właśnie ląduje.
- Musiałam być bardzo zmęczona skoro przespałam cały lot.- zorientowałam się że dalej byłam w ramionach Kajusza. Spojrzałam mu w oczy i odkryłam że patrzę w te same oczy besti z mojego snu które okazały się oczami mojego ukochanego. Sapnęłam przerażona.
- Boisz się mnie?- Kajusz spytał z nie dowierzaniem po czym popatrzył na Aro i Marka. Odstawił mnie delikatnie i wstał ze swojego miejsca.
- Muszę ochłonąć.- dodał zimnym tonem i po prostu opuścił samolot kiedy wylądowaliśmy we Włoszech.
- Musisz wybaczyć mojemu bratu. On jest narwany i ma bardzo porywczy charakter. Panicznie się boi że go zostawisz.- przeprosił Aro wyjaśniając zachowanie blondyna. Z jakiegoś powodu poczułam się opuszczona. Westchnęłam smutno.
- Rozumiem. Nic się nie stało.
- Ach ty jesteś taka niewiarygodnie słodka ptaszyno.- zachwycił się mną Aro.- czy mogę znać twoje imię?
- Julia. Nazywam się Julia ale wszyscy mówią na mnie Julka czasami.
- Julia.- westchnął z rozmażeniem Aro.- piękne imię dla pięknej dziewczyny.
- Miło cię poznać Julio.- wyszeptał Marek jakby smakując moje imię z czcią na języku.- mamy na dzieję że będziesz tu z nami szczęśliwa. Ja też miałam taką nadzieję ale nie powiedziałam tego na głos.

Powrót do rzeczywistości/ królowie volturi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz