Rozdział 10

149 6 4
                                    

W sali tronowej panuje napięta atmosfera. Po tym jak Kajusz mnie tu przyprowadził czułam że coś jest nie tak Kajusz bez przerwy unikał mojego wzroku i dotyku. Starał się na mnie nie patrzeć zupełnie jakbym go zraniła. Ale ja chcę być tylko z moją rodziną co w tym złego?
- Julio kochanie co się stało że masz taką minę?- Aro jest wyraźnie zaniepokojony. Oatrzy na Kajusza wilkiem jakby było oczywiste że to on mnie zranił. Blondyn nie pozostaje mu dłużny. Patrzy na Aro zupełnie jakby chciał go zabić co najmniej udusić. Marek odzywa się jako pierwszy żeby załagodzić napięcie.
- Przestańcie! Nie widzicie że jest przerażona? - syczy do nich i wyciąga do mnie rękę.- chodź do mnie tesoro.- prosi łagodnym tonem a ja chwytam jego dłoń. Orąd który przechodzi przez moje ciało jest bardzo przyjemnym doznaniem za każdym razem kiedy któregoś z nich dotykam.
- Nie martw się. Nic cie nie będzie obiecuję.- mówię do dziewczynki. Kajusz wszystko słyszy i nie jest tym zachwycony. Patrzy na małą dziewczynkę jakby chciał ją zabić. Mała się kuli pod wpływem jego spojrrzenia.
- Przestań natychmiast! - syczę.- nie widzisz że ją straszysz?- Kajusz spogląda na mnie w szoku. Nic nie mówi ale się odwraca obrażony. Siadam na kolanach Marka który przyciąga mnie do siebie. Wtulam twarz w jego klatkę piersiową pachnie wybornie. Mruczę zadowolona. Aro warczy zazdrosny a Kajusz nadal nie reaguje milczy. Już się nauczyłam że cisza Kajusza nie zwiastuje nic dobrego.
- Chciałam was o coś prosić.- zaczynam spokojnie choć jestem zdenerwowana.
- O co takiego tesoro?- pyta Aro wyraźnie zaciekawiony spogląda na małe dziecko zaskoczony ale zafascynowany. Jakby go zainteresowało czemu wybrałam akurat to dziecko.
- Chciałam cię prosić żebyś nie zabijał tej dziewczynki. Aro wzdycha. Zmęczenie maluje się na jego twarzy.
- Wiesz że nie odmówiłbym ci nieczego tesoro.- mówi Aro i uśmiecha się do mnie. Rzucam się mu na szyję i przytulam. Całuję jego policzek. Aro obejmuje mnie mocno jakby się bał że mu zniknę. Gładzi moje włosy. Mruczę na ten bliski kontakt. Aro chichocze. Kajusz warczy.
- Aro! Nie mówisz poważnie! Co z prawem!? - Kajusz kipi wściekłością.
- To tylko dziecko. Niewinne dziecko. Nawet jeśli komuś powie to i tak nikt jej nie uwierzy.- syczę do Kajusza. Wygląda jakbym zadała mu cios w samo serce. Czuję się winna. Opuszczam nogi Aro i wskakuję Kajuszowi w ramiona. Wygląda na zaskoczonego. Czułość która maluje się na jego twarzy jest dziwnym doświadczeniem bo zazwyczaj dla innych jest zimny.- Kocham cię.- mówię a pozostali królowie otwierają usta ze zdumienia. Warczą zazdrośnie.- to że troszczę się o innych nie oznacza że nie jesteś w takim samym stopniu ważny. Tak jak wy wszyscy. Was też kocham. Kajusz triumfuje ponieważ to jemu pierwszemu powiedziałam kocham cię. Przytula mnie jakbym była dla niego wszystkim.
- Już się na mnie nie gniewasz?- pytam nie pewna.
- Nie mógłbym na ciebie nigdy być zły tesoro.- mruczy Kajusz i przytula mnie mocniej równocześnie sztyletując małą dziewczynkę spojrzeniem. Muszę go później o to zapytać notuję sobie w pamięci.- Wiem co tam robisz. Natychmiast przestań.- rozkazuję tulac go mocniej. Kajusz warczy ale nic nie mówi. Następne pytanie które zadaję sprawia że wszyscy zamierają.
- Czy mogę na jakiś czas wrócić do swojej rodziny?- pytam a cisza która zalrga po tym pytaniu jest co najmniej przerażająca.

Powrót do rzeczywistości/ królowie volturi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz