Rozdział 11

123 7 1
                                    

Wszyscy na mnie patrzą. Czuję, że jestem pod obstrzałem ich spojrzenień. No tak. Zapomniałam że w tej rzeczywistości utknęłam w ciele małej dziewczynki. Nawet nie mogę sama dosięgnąć do drzwi! I to jest takie frustrujące! To pewnie dlatego Kajusz tak uparcie chce mnie chronić. Przyznam, że to z nim odkryłam najsilniejszą więź. Myśl o zostawieniu go boli mnie najbardziej podobnie jak ich wszystkich. Kajusz warczy. Głośno. Jakby wiedział o czym myślę. Przytula mnie mocniej.
- Ty nigdzie nie pojedziesz! Nie bez mojej zgody!- wypluwa z siebie jadowicie blond król i kładzie twarz na moich włosach zaciągając się głęboko ich zapachem. Wtulam się w niego mocniej chcąc dać do zrozumienia, że jestem po jego stronie.
- A ty czego chcesz tesoro?- pyta mnie Marek z troską i czułością. Wzdycham.
- Chcę..- zaczynam.- na trochę pojechać do rodziny. Proszę. Tęsknię za nimi.- a ta dziewczynka powinna zostać uwolniona. Kajusz dyszy. Ciężko. Nie przerwanie.
- Nie. Nie. Nie!- zaczyna panikować i ściskać mnie mocniej.- nie chcę się z tobą rozstawać amore! Czekałem zbyt długo! Proszę!- załkał przytulając mnie mocniej. Jego ręce ściskały mnie jak imadło. Wzdycham. Aro robi to samo.
- Oczywiście, nie możemy pozwolić jej odejść.- myśli głośno brunet.- dopóki udowodni że można jej ufać zostanie twoją służącą. Kajusz robi wielkie oczy.
- Aro!- głośno protestuje blondyn.
- To już postanowione Kajuszu.- beszta go surowo Aro.- nasza królowa tego chce, więc pozwolimy jej na to.- jego słowa mnie rozczulają. Wskakuję mu w ramiona wykorzystując dezorientację Kajusza. Syczy wściekły, że został oszukany.
- Dziękuję!- przytulam Aro. Odwzajemnia mocno mój uścisk ale nie na tyle mocno żeby mnie zranić.
- Kochanie, może pójdziesz pokazać swojej nowej służce jej pokój? My w tym czsie coś obdyskutujemy.- zaczął brunet patrząc na mnie wzrokiem od którego się rozpłynęłam. W jego spojrzeniu biło czyste uwielbienie. Aro dotknął czule moich włosów i zaczął gładzić je lekko. Zamruczałam z rozkoszy i wtuliłam twarz w jego szyję. Nagle przypomniałam sobie o przestraszonym dziecku. No tak. Czas się zbierać. Jeszcze tylko wspięłam się na kolana do Marka i cmoknęłam go w podziękowaniu całując jego policzek. Przytrzymał mnie, trochę za długo.
- Baw się dobrze tesoro.- zagruchał i pocałował czubek mojej głowy zanim wypuścił. Odchodząc słyszałam głosy kłócących się króli. Odeszlam odprowadzana spojrzeniem zatroskanego Kajusza.

Powrót do rzeczywistości/ królowie volturi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz