Rozdział 7

156 7 2
                                    

Spojrzałam na nich ciągle bedąc w ramionach Kajusza. Patrzył na Aro morderczo zupełnie jakby chciał oderwać mu głowę.
- Co!? To nie możliwe!- krzyknął wystraszony i jeszcze bardziej o ile to możliwe przyciągnął mnie do swojego torsu.
- Mówię prawdę bracie. Myślisz że można mnie oszukać? - powtórzył Aro to samo zdanie które powiedział wtedy na polanie. Kajusz spojrzał na mnie. Patrzył na mnie chwilę zatroskanym wzrokiem a potem wtulił twarz w moje włosy. Czułam jak zaciąga się moim zapachem.
- Nie wierzę w to! - krzyknął rozpaczliwie nie chcąc uwierzyć Aro.
- Takie są fakty bracie. Nasza słodka partnerka była wcześniej dorosłą kobietą. Kajusz nic nie mówiąc wział mnie w objęcia. Wstał ze mną tak że leżałam teraz w jego ramionach.
- Nie wierzę ci ani trochę!- syknął rozjuszony.
- Kajuszu dokąd idziesz?- spytał Aro trochę poddenereowany że jego brat mnie dokądś zabiera.
- To dziecko jest moje! I nikt mi go nie odbierze! Nawet ona sama!- ryknął Kajusz na całego i razem ze mną opuścił salę tronową. Biegł w szybkim tempie. Wszystko się wokół mnie rozmazywało. W końcu dotarliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Kajusz otworzył drzwi. Znajdowaliśmy się teraz w jego pokoju. Przynajmniej tak zakładałam.

- Czyj to pokój?- spytałam chcąc się upewnić

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Czyj to pokój?- spytałam chcąc się upewnić.
- To moje komnaty.- oznajmił z dumą i posadził mnie delikatnie na swoim łóżku jakbym była najcenniejszą istotą na świecie.
- Jak tu pięknie.- zachwyciłam się.
- To ty jesteś piękna.- wymruczał Kajusz uwodzicielskim tonem przez co się zarumieniłam.- Mój brat jest głupi.- warknął usiadł obok mnie na swoim łóżku. Dotknął swoją ręką mojej głowy a stado motyli w moim brzuchu poleciało na ten gest do góry.- dlaczego nie mogę być dla ciebie wszystkim!?- ryknął na całego.
- Wszystkim?
- Rodzicem,kochankiem i przyjacielem..- zaczął wyliczać.- chce być tym wszystkim wyłącznie dla ciebie. Przytulił mnie do swojej piersi i westchnął. Jego zapach był tak kojący. Wy mruczał w moje włosy.
- Zostaniesz tu przez kilka dni.- rozkazał.- dobrze? - a potem zapytał w obawie o odrzucenie.
- Dobrze. Jeśli tego sobie życzysz. Jego uśmiech mówił wszystko. Obrócił mną w górze uradowany przez co zachichotałam.
- Hurra!- zapiał jak dziecko które dostało cukierka albo nową zabawkę. Pomimo że był bezlitosnym wampirem przy partnerze potrafił być jak małe dziecko. Złe kapeyśne dziecko. Zachochotałam do swoich myśli. I rzeczywiście tak było. Zostałam w jego pokoju przez spory czas. I ten okres zaczynał się przeciągać i nigdy nie kończyć. Kajusz przynosił mi jedzenie do jego pokoju i zostawał ze mną tak długo jak tylko mógł. Wtedy rozmawialiśmy albo wymienilaśmy czułe gesty. Dostawałam często od niego różne prezenty. Niekiedy biżuterię innym razem rzeczy dla dzieci takie jak np pluszowy misio. Setki razy tłumaczyłam mu że nie jestem małym dzieckiem ale nie chciał mnie słuchać. Każdy przyjmowałam i dziękowałam. Często rozmawialiśmy też o wyjściu na zewnatrz. Zawsze jak go o to pytałam to stanowczo padało nie co mnie smuciło ale nie mogłam nic zrobić. Znając jego charakter z filmów i książek których co prawda nie czytałam ale oglądałam filmy wszystkie. Znam sagę zmierzch od podszewki więc nie mam się o co martwić. Kiedy Aro pytał go czy teraz mogę pobyć w jego pokoju albo Marka ponieważ powinnam być ze wszystkimi swoimi partnerami. Stanowczo odmówił. Twierdził że tylko on wie co dla mnie najlepsze i w jaki sposób zapewnić mi bezpieczeństwo. Aro się wściekł i powiedział że to nie sprawiedliwe że on ma tylko mnie. Uspokoiłam go że to tylko chwilowe że niedługo przejdę do innych pokoi pid sceptycznym spojrzeniem Kajusza. Wiedziałam że nie chce się mną dzielić. Jednak dzisiaj się coś zmienło. Spałam w łóżku Kajusza odpoczywając kiedy do mojego pokoju wbiegła dziewczynka. Tak mała dziewczynka. Wyglądała na zagubioną wystraszoną i przerażoną.- Ukryj mnie błagam!- zaszlochała mała wpadając mi w ramiona.
- Co się stało.- miała rude włosy i zielone oczy.
- Oni mnie zabiją!- załkała a ja wiedziałam dokładnie o kogo chodzi.
- Już dobrze. Nic ci nie grozi.- pogładziłam ją po włosach i zapewniłam że ze mną jest bezpieczna. Nagle drzwi komnaty otworzyły się z hukiem. Kajusz stanął w drzwiach z morderczym wyrazem twarzy.
- Gdzie ona jest!?- ryknął rozglądając się na przestraszone dziecko. Postanowiłam że nie dam zginąć tej dziewczynce choćby mie wiem co.

Powrót do rzeczywistości/ królowie volturi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz