8. Trzy tysiące

177 8 0
                                    

Usłyszałam pukanie do drzwi, otworzyłam gwałtownie oczy.

- Hej dzieciaki, jest koło dwunastej, a o trzynastej mamy już samolot, radzę wam się streszczać - powiedział.

- Kurwa - powiedziałam, spojrzałam na Lipa, a on spał jak zabity. Westchnęłam i kopnęłam go tak, że spadł z łóżka.

- Kurwa - jęknął z bólu, wstałam z łóżka, sięgnęłam po ubrania z mojej torby i zaczęłam się ubierać.

- Wstawaj, za godzinę mamy samolot - powiedziałam.

- Może byśmy pomogła, a nie stała jak słup - oznajmił, przewróciłam oczami, dokończyłam ubieranie się, podeszłam do niego i pomogłam mu wstać.

- Ciesz się, że nie uderzyłam gdzie indziej - powiedziałam, wyciągnęłam z jego torby jego rzeczy i podałam mu je.

- Coś ty taka wściekła? - zapytał ubierając się.

- Zapomnieliśmy zamknąć drzwi, dobrze, że tata zapukał, a nie tak po prostu sobie wszedł - westchnęłam.

- I? - zapytał, spojrzałam na niego z politowaniem.

 - Na serio się pytasz Lip? - zapytałam.

- Daj spokój, nie wszedł i nic się nie stało, nie panikuj - powiedział, westchnęłam zirytowana i przewróciłam oczami.

- Nieważne, zapomnij - oznajmiłam chowając swoje rzeczy do torby, krzyknęłam cicho kiedy Lip podniósł mnie i rzucił na łóżko całując mnie w usta, złapałam go za żuchwę i odsunęłam.

- Lepiej się pakuj, nie wyobrażaj sobie za dużo - powiedziałam.

- Suka - powiedział, uśmiechnęłam się sztucznie i odepchnęłam go.

- Ruszaj się - klepnęłam go po udzie i wstałam wracając do pakowania torby.

***

Weszłam do domu, byłam zmęczona, ale nie mogłam pójść spać ponieważ musiałam jeszcze wymyślić prezent dla Debby na jej urodziny, które są już jutro.

- Prześpij się może - powiedział tata.

- Później, muszę wymyślić prezent dla Debby, siostry Lipa bo ma jutro urodziny - oznajmiłam.

- Okej, nie jestem dobry w wymyślaniu prezentów więc ci nie pomogę, ja idę się przespać, zamów coś sobie do jedzenia - powiedział i poszedł na górę, westchnęłam.

- Ma jedenaście lat więc kupie jej tableta, nie jestem dobra w wymyślaniu prezentów - mruknęłam, ale stwierdziłam, że kupię go jutro i postanowiłam, że pójdę do sklepu tam gdzie pracuje Ian. Wzięłam potrzebne mi rzeczy i wyszłam z domu.

***

Weszłam do sklepu, Iana nie było przy ladzie więc poszłam sprawdzić czy nie ma go na zapleczu, to co tam zobaczyłam chciałam to od zobaczyć.

- O mój boże - powiedziałam zasłaniając oczy, cofnęłam się.

- Alison - powiedział spanikowany Ian.

- Jak już macie się pieprzyć to wybieracie sobie jakieś inne miejsce, ja stąd idę - powiedziałam i chciałam wyjść, ale przede mną stanął Mickey na szczęście ubrany.

- Nikt nie może się o tym dowiedzieć - powiedział stanowczo.

- Okej - powiedziałam, chciałam go wyminąć, ale złapał mnie boleśnie za ramię.

- Mówię serio - powiedział, syknęłam.

- Puść ją, ona nikomu nie powie - powiedział Ian, nadepnęłam mu mocno na nogę, syknął puszczając mnie.

We're both fucked up//Lip GallagherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz