2;

305 20 1
                                    


Pierwsze, co odczuł Stiles po przebudzeniu, to zdezorientowanie.

Usiadł na łóżku, rozglądając się dookoła, jakby nie poznawał pomieszczenia. A znajdował się we własnym pokoju, w domu, w którym mieszkał od zawsze. I wszystko wydawało się być takie same, jak opuszczał je rankiem: niebieskie ściany, otwarta książka leżąca na biurku. Kupka ciuchów, którą miał zanieść do prania.

I mężczyzna stojący w kącie pokoju.

Stiles wzdrygnął się na jego widok, a Zeus uśmiechnął się lekko. Podszedł bliżej, będąc ubranym już na modę śmiertelnych; miał na sobie jeansy, ciemną koszulkę oraz tenisówki. Zielone oczy nie odrywały się od nastolatka, który odwzajemniał każde spojrzenie.

- Odstawiłeś mnie do domu? – Pyta, by upewnić się Stiles. Zeus kiwa głową.

- Aha.

- I ubrałeś się jak człowiek. Na ziemi jest za zimno, by mieć przewiew pod tuniką?

Zeus przekręca oczami.

- Nazywaj mnie od teraz Derek Hale. To moje ziemskie imię.

- Dlaczego? Zostajesz na dłużej? – Stiles marszczy brwi. Nie przeszkadza mu, o dziwo, obecność boga w jego pokoju. Nawet jakby stał naprzeciwko nagi, Stiles dalej nie miałby nic przeciwko. Nawet taki widok byłby spełnieniem jego marzenia.

Derek uśmiecha się lekko, jakby doskonale słyszał jego myśli.

- Chcesz przenieść swoje myśli do rzeczywistości?

Stiles prawie zakrztusza się śliną. Jego policzki płoną od rumieńca, który zalewa także i uszy. Uśmiecha się jednak pod nosem, lustrując ciało Dereka od stóp do głów. Wzrusza ramionami, jakby cała sytuacja nie zrobiła na nim wrażenia, ale trzepoczące w klatce piersiowej serce mówi co innego.

- Oczywiście, że tak. Seks z greckim bogiem to spełnienie moich fantazji – Sarka Stiles. Nie chciał aż tak mocno użyć sarkazmu, ale był on częścią jego osobowości.

- Serio?

- Sarkazm, koleś – Wzdycha Stiles, ale naprawdę nie miałby nic przeciwko, gdyby tak się stało – Poza tym, jesteś dla mnie za stary.

- Bycie przystojnym bogiem bogów ci nie starcza?

- Mam wysokie standardy.

Stiles aż sam ma ochotę wyśmiać swoje słowa. Krzywi się lekko, przypominając ostatnią relację. Jego wysokie standardy wtedy musiały być jeszcze w formie przygotowania.

Zeus także cicho się śmieje. Gdy Stiles pyta go, kim dokładnie jest, odpowiada. Jego głos jest spokojny, głęboki, sprawia, że po plecach bruneta przechodzą dreszcze. Mógłby słuchać Dereka do końca swoich dni.

Mężczyzna opowiada o tym, że zasiada na tronie Olimpu; tak, to on jest tym od piorunów. Ma orła, którego uważa za uroczego, ale Stiles nie podziela jego opinii, zwłaszcza, że ptak nazywa się Cyklon. Nie jest tym samym starym dziadem z brodą, który przedstawiany jest w mitologii, obrazach czy rzeźbach, ale śmieszy go to, jak ludzie go sobie wyobrażają. Nazywa siebie kochankiem, nie zdradzając, ile łóżek zwiedził i ile dzieci spłodził. Sam już się w tym dawno pogubił. Opowiada, że często schodzi na ziemię, ale nie poznał nigdy nikogo takiego, jak Stiles; tylko jemu udało się wejść przez sekretne drzwi na Olimp od kilku wieków.

- To urocze, że uważasz, że jestem wyjątkowy po kilku godzinach naszej znajomości – Grucha Stiles. Wstaje z łóżka, by się przeciągnąć. Na stoliku obok leży jego telefon, który zawibrował, informując o nowej wiadomości.

- Chciałbym poznać ciebie i twoje miasto – Derek wzrusza ramionami – Co ty na to?

Stiles czuje, że w tym pytaniu jest jeszcze coś. Niezadane pytanie, coś niewypowiadzianego, przemilczanego. Coś, o czym nie powinien wiedzieć. Czuje, jak żołądek zawiazuje mu się wręcz w supeł na myśl, że bóg go pozna; już i tak czytał mu w myślach.

- Nie ma w tym żadnego haczyka? – Pyta Stiles – Żadnej specjalnej misji?

Derek mruży na chwilę oczy, ale szybko przybiera na twarz szeroki uśmiech. Jest za szeroki, za sztuczny.

- Oczywiście, że nie.

- Oczywiście, kłamiesz – Stiles nie może nic poradzić, że już jest gotowy wyjść z domu i powiedzieć wszystko o sobie. Pokazać miejsca mężczyźnie, z którymi wiążą go wszelkie wspomnienia. Nie miał pojęcia, jaką misję ma Derek, ale chciał się przyłączyć.

Ojcem Stilesa był szeryf Beacon Hills i nastolatek uwielbiał wszelkie tajne informacje, szukanie ciał po zmroku w lesie i rzeczy, o których nie powinien mieć pojęcia.

- Im mniej wiesz, tym dłużej będziesz mi potrzebny, Stiles.

Stilinski miał wrażenie, że jego imię na języku Dereka będzie lepiej brzmiało, gdy będzie je jęczał.

Derek usłyszał jego myśli i wręcz pokręcił z niedowierzania głową. Ten dzieciak był zdecydowanie za bardzo napalony! 

Zeus /sterekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz