14;

209 11 4
                                    


Języki otarły się o siebie, a jęki wyrwały się z ich ust. Ciała przywarły blisko do siebie, chłonąc każdą namiastkę dotyku. Biodra wykonały pchnięcie, ocierając się o siebie nawzajem. Spojrzenia pełne były pożądania.

Derek mruknął w usta Stilesa, umieszczając dłonie na jego biodrach. Nie planował, by ta noc tak się potoczyła; naprawdę sądził, że młodszy ma klucz do trofeum i odzyska to, co utracił przed latami. Ale przyjemność go obezwładniała, sprawiała, że czuł się jak na haju; potrzebował więcej i więcej, ale wyłącznie od tego bruneta.

Poczuli coś do siebie. Lecz Derek nie okazywał tego, że jego serce przyśpieszało za każdym razem, gdy myślał o Stilesie. Miłość nie była dla niego priorytetem w tej sytuacji.

A mimo to oddawał każdy pocałunek z taką samą pasją.

- I tak już jest za późno – Mówi Stiles, odsuwając się na milimetry od boga – Zauroczyłem się w tobie. I nie chcę, by to przestało istnieć. Jesteś moją ostatnią nadzieją na miłość.

- Spotkasz kiedyś kogoś lepszego – Głos Dereka jest zachrypnięty. Oddycha ciężko i szybko, usta i policzki ma zaróżowione. Stiles uśmiecha się smutno na jego słowa.

- Chcę tylko ciebie.

Derek przewraca ich tak, by górował nad nastolatkiem. Przez krótką chwilę wpatruje się w jego brązowe oczy, aż całuje go mocno. Stiles jęczy, wypycha biodra, szukając przyjemnego tarcia. Gdy czuje dłonie drugiego pod swoją koszulką, jest w niebie pośród gwiazd.

Usta Dereka schodzą na linię szczęki, szyję, na obojczyki. Widzi złoto naszyjnika wystające spod koszulki, którą po chwili ściąga. I już ma jego głowa zejść niżej, już rozpina spodnie Stilesa, gdy rozlega się głośne pukanie do drzwi. Nastolatek sapie i przekręca oczami, ponieważ, no oczywiście, ktoś musiał przerwać im tę chwilę.

- Panie! – Krzyczy służka zza drzwi – Bunt pod pałacem!

Derek jedynie wzdycha i wstaje, poprawiając na szybko swoje ciuchy, włosy.

- Nie jesteś tutaj bezpieczny, Stiles. Odsyłam cię do domu.

- Czekaj! – Jedynie zdążył krzyknął Stiles, ale Derek już teleportował go do Beacon Hills.

Stiles opadł ciężko na swoje własne łóżko. Był sam. Scott i Liam byli pewnie już u siebie w domach, zważając na to, że za oknem świeciło słońce. Pełnia się skończyła.

A Derek był gdzieś na Olimpie, którego ogarnął chaos buntu.

I Stilesowi nie pozostało nic innego, niż wypłakanie z siebie wszystkich łez. 

Zeus /sterekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz