Powrót do świata żywych po śpiączce nie jest łatwy. Najpierw słyszy się przytłumione głosy, później zaczyna się odzyskiwanie czucia, a na końcu odzyskuję się możliwość widzenia. A przynajmniej tak był w przypadku młodego arystokraty Draco Malfoya.
Na początku nie wiedział co się dzieje. Kiedy usłyszał pierwsze szmery nie był nawet pewien czy ktoś coś mówi cz szura jakimś obiektem. Powoli te szmery zaczęły formować się w miarę zrozumiałe słowa. Blondyn skupił się z całej siły aby zrozumieć kto przy nim jest i co do niego mówi. Dopiero po jakimiś czasie który trwał dla niego jak kilka godzin powoli zaczoł rozumieć i odróżniać głosy. Zorientował się że są przy nim dwie osoby, napewno była to kobieta i mężczyzna, dopiero jak odkopał te głosy w swojej pamięci zorientował się że to jego rodzice. Matka biadoliła o tym że nie budzi się już od tygodnia, ojciec pocieszał ją i wspominał o magomedykach. Kiedy zaczęli wszpominać coś o dziewczynie której stan zbyt wolno się po prawią nie miał pojęcia o kim mogą mówić. Przecież nie miał żadnej siostry, ani nie był sobie w stanie przypomnieć o jakiejś bliższej przyjaciółce matki o którą mogła by się aż tak przejmować. Nie wiedział ile czasu minęło od tamtego momętu, ale na pewno był to ten sam dzień, kiedy poczuł pierwsze bodźce czuciowe. Na początku było to to że na prawej ręce poczuł ciepło. Z czasem zaczoł czuć że jest to dłoń. Połączywszy te wszystkie odczucia i głosy wokół niego bez wątpienia mógł stwierdzić że to jego matka trzyma go za ręke. Gromadząc wszystkie swoje siły lekko zacisnoł swoje palce na jej dłoni. Na reakcję nie musiał długo czekać.
-On się budzi. Lucjuszu on naprawdę się budzi.- Na twarzy kobiety poraz pierwszy od tygodnia pojawił się uśmiech, a w kącikch oczu pojawiły się łzy szczęścia.
-Co jak to się budzi? - Głos mężczyzny nie był oschły, bardziej odzwierciedlał jego zdziwienie.
- Zacisną palce na mojej dłoni. - Kobieta była zachwycona jak nigdy.
Starszy mężczyzna skupił swój wzrok na złączonych dłoniach swojej żony i syna.
- No dalej synku zrób to jeszcze raz. Dalej Draco proszę.
W momęcie kiedy dłoń ich syna ponownie wykazała ruch oboje cieszyli się z tego.
- Zawiadomię Sewerusa. Powinien tu być kiedy on się obudzi. Może i ją uda się teraz obudzić. - Mówiąc ostatnie zdanie spojżał na młodą kobietę leżącą w łużku razem z jego synem.
Starsza kobieta przytakneła i po wyjściu męża zaczeła mówić do syna. Prosiła go o to żeby wykonał jakiś ruch, poruszył ręką, nogą. Zrobił cokolwiek aby pokazać to że odzyskuję świadomość. Kiedy po kilkudziesięciu minutach jego działania zrobiły się płynniejsze i reagował na polecenia matki niemal natychmiast, przeszedł on do pruby otwarcia oczu. Wbrew pozorom nie był to łatwe. Powieki wydawały się mu ciążyć, tak jak by zamiast nich jego oczy zakryte by były kamieniami. Po prawie setce nie udanych podejść w końcu udało mu się je uchylić na kilka milimetrów. Pierwszym co zobaczył była smuga rażącego światła co spowodowo wzdrygniecie całego jego ciała i jeszcze mocniejsze ich zaciśnięcie.
- Światło. Oczywiście światło ci przeszkadza. Poczekaj chwilę. Mróżko, Mróżko zasłoń kotary. - Po chwili odezwała się poraz kolejny. - Synku już jest ciemniej możesz otworzyć oczy jeszcze raz.
Młody chłopak poraz kolejny kilka razy prubował aż do momentu kiedy się mu udało. Otworzył w pełni swoje oczy i mimo zamazanego obrazu zaczoł rozglądać się do okoła.
-Synkub na reszcie się obudziłeś.
-Matko to ty? - Ledwo co zdołał wychrypieć te kilka słów.
- Tak to ja synku? Wszystko jest już dobrze. Wszystko będzie dobrze. Twój ojciec zaraz tu będzie. Już wszystko będzie dobrze.
Wzrok blondyna z każdą chwilą zyskiwał na ostrości. Dzięki czemu już dość wyraźnie widział zmartwioną twarz swojej rodzicielki.
-Matko...-Prubował coś powiedzieć lecz jego słowa zostały przerwane przez napad kaszlu.
-Spokojnie synku, spokojnie. Jeszcze zdążysz mi wszystko powiedzieć. Nie śpiesz się.
Kilkuminutową ciszę między nimi przerwało wejście dwóch starszych mężczyzn.
- Widzę że śpiąca królewna wreszcie otworzyła oczy. - Sewerus Snape był tego dnia wyjątkowo sarkastyczny.
-Wóju co ... się dzieje?
- Matka ci coś mówiła? -Mówiąc to spojżał na jedyną przytomną kobietę w pomieszczeniu.
- Nic mu nie powiedziałam. Czekałam na wasz powrót.
- W porządku. Kończyłem warzenie eliksiru wzmacniającego. -Mówiąc to wyjoł z kieszeni swoich szat flakonik z płynem. Podszedł do swojego chrześniaka i wlał jego zawartość mu do gardła.
W momęcie kiedy czekali aż eliksir zacznie przynosić efekty mistrz eliksirów żucił na chłopaka kilka zaklęć sprawdzające jego stan zdrowia. Kiedy zaklęcia wruciły do niego wraz z diagnozą odezwał się do matki chłopaka.
- Jest lepiej niż mogło by się wydawać. Jego organizm jest tylko wykończony lecz nie ma jakiś poważnych uszkodzeń. Dwa dni stosowania eliksiru wzmacniającego i będzie w pełni sił. Bardzie martwił bym się o nią. - Mówiąc to wskazał na lewy kraniec łóżka.
O jaką nią chodzi? Przecież tu jest tylko jego matka i wygląda na to że nic jej nie jest. Młody chłopak nie wiedział o co chodzi. Przecież nie ma żadnej dziewczyny która mogła by leżeć razem z nim w łóżku. Mimo tego przekonania młody czarodziej postanowił się rozejżeć. Mimo tego że nie odzyskał wzroku w pełni był w stanie zorientować się że jednak ktoś leży razem z nim w łóżku.
-Kto to? - Spytał niepewny tego czy naprawdę chce uzyskać odpowiedź na swoje pytanie.
- Granger. - Starszy blondyn powiedział to wręcz z nienawiścią.
Draco Malfoy w tym momęcie doznał szoku. Granger leży nieprzytomna w jego łużku. Jego chrzesny ją bada, a jego matka realnie przejmuje się jej stanem zdrowia. Ojciec jak zwykle nie nawidzi wszystkiego i każdego. A on pośrodku tego wszystkiego prubuje poukładać to wszystko w logiczną całość.
- Niestety to nie pomoglo. - Po dłuższej chwili ciszę która zapadła przerwał mistrz eliksirów.
- Nie. Proszę powiedz że jest inne wyjście. - Dotychczas Narcyza prubująca trzymać się swojej arystokratycznej postawy, zalała się łzami i padła na kolana przy ramię łużka.
Dwóch starszych czarodziei spojżało sobie w oczy. Pan Malfoy wiedział już co ma powiedzieć żonie.
- Cyziu to nie uniknione.
- Nie, nie zgadzam się. On jest jeszcze młody. Przecież musi być inne wyjście.
- Tak jest wyjście. Reszta życia w świecie mugoli bez szansy powrotu.
Cisza spadła jak ciężkie kotary na całe pomieszczenie. Szloch dotąt poważnej i powściągliwej Pani Malfoy przecinał ją jak nożyczkami.
- Czy ktoś z łaski swojej wytłumaczy mi co tu się dzieje? - Młody Pan Malfoy niecierpliwił się tym co się wokuł niego dzieje i ewidentnie go dotyczy.
- Musisz zostać mężem panny Granger.
- Co? Nie to nie może być prawda. Ja nadal się nie obudziłem i jestem w jakimś śnie.
- Nie synu, to prawda. - Jego matka powiedziała to najspokojniejszym głosem na jaki mogła się zdobyć.
- Czy ktoś może mi powiedzieć, kto wpadł na ten genialny pomysł?
- Trzeba mu to wytłumaczyć od początku. - Oświadczył profesor Snape.
- Dobrze ja to zrobię. - Najcięższą rozmowę wzioł na siebie Pan Malfoy. - Kiedy wstępowaliśmy całą rodziną, jako szpiedzy, do zakonu Feniksa zaprzysiężyłem się z Dumbledorem. On obiecał ochronę dla wszystkich nas niezależnie która strona wygra wojnę, lecz i ja musiałem dać coś w zamian? Poprzysięgłem ochronę każdego z członków zakonu nie zależnie ile by to nie kosztowało. Konsekwęcją niedopełnienia przysięgi jest odebranie magii na trzy pokolenia w przud.
Draco zaniemówił. Nie był w stanie uwierzyć że jego ojciec zrobił coś takiego. Lecz musiał dopytać o jedną rzecz.
- Dlaczego więc mam zostać mężem Grenger?
- Twoją ciotka Bellatriks w czasie bitwy potraktowała ją prastarym rodowym zaklęciem. Powoduje ono długą i bolesną śmierć dla tych któży nie są członkami rodziny. Panna Granger musi zostać twoją żoną ponieważ w innym przypadku umrze, a my stracimy magię. - Aspekt który najbardziej interesował młodego czarodzieja został wyjaśniony przez jego wója.
- Ile mam czasu na zastanowienie?
- Ani sekundy dłużej. Jej stan zdrowia pogarsza się z każdą minutą.
Czy można podjąć decyzję zmieniającą całe życie w przeciągu kilku sekund?******
WITAM WITAM i o wasze humory pytam.
W przeciągu kilku dni pojawi się kolejny rozdział. Bądź już jest.
Zachęcam do zostawiania gwiazdek i komentarzy.
Do zobaczenia
CZYTASZ
Klątwa *Dramione*
FanfictionCzy jedna decyzja może zmienić dzieje jednej osoby? Napewno Czy ta decyzja może mieć wpływ na całą rodzinę? Jest to możliwe. A jeśli wam powiem że krótki "TAK" może mieć wpływ na dzieje całego świata magicznego. Czy mi uwierzycie?