czternaście

24.3K 2.4K 1.3K
                                    

Alex

Zaczynam tracić swój, cholerny, rozum.

Nie ma innego wyjaśnienia na to, że nie potrafię trzymać swoich, pieprzonych, ust na kłódkę. Nie ma innego wyjaśnienia na to, co opuszcza moje usta, gdy ona jest w pobliżu.

To jest poza moją kontrolą i bardzo mi się to nie podoba.

Przeszedłem przez tłumy zebranych gości, uciekając od niej jak najdalej. Nie mogę być blisko niej, to mnie rozprasza. Jedyne o czym marzę, to aby pójść spać, obudzić się jutro i udawać, że ten weekend nigdy nie miał miejsca.

Chwyciłem z tacy kelnera szklankę z whisky, kiwając do niego głową w podziękowaniu i niemalże od razu wypiłem jej zawartość. Skrzywiłem się, gdy alkohol zaczął piec moje gardło.

– Tu jesteś, Alexandrze! – zawołała matka, na co przymknąłem oczy, przeklinając pod nosem.

Odwróciłem się na pięcie w jej stronę, ściskając w dłoni puste szkło.

Zamarłem, zdając sobie sprawę, kto stoi u jej boku.

Wstrzymałem oddech w płucach, widząc Amandę, ubraną w czerwoną suknię, która sięgała do jej stóp i obwieszoną biżuterią, jakby była jakąś choinką. Patrzyłem na nią w ciszy, nie mogąc odwrócić wzroku. Zupełnie, jakby mnie uwięziła.

Jasna cholera. Mogłem się domyślić, że ona się tutaj pojawi. Że moja matka ją sprowadzi. Mimo tego pozwoliłem sobie się cieszyć, gdy nie zobaczyłem jej tu w pierwszej chwili.

– Dzień dobry, Alex – wypowiedziała ze swoim starannym brytyjskim akcentem kobieta.

Milczałem.

Milczałem, wpatrując się w jej brązowe oczy, usta pomalowane na czerwono i upięte wysoko, czarne włosy. Wysoka, szczupła, uśmiechnięta. Zupełnie, jakby czas na nią nie działał. Jakby zatrzymała się pośród swoich lat trzydziestych, gdy ją poznałem.

A jest tylko dziesięć lat młodsza od mojej matki.

Podejrzewam, że ma na to wpływ jej status majątkowy, który lubi rozpuszczać na operacje plastyczne.

Wciąż się nie ruszałem. Nie potrafiłem się do tego zmusić, wpatrując się w tę kobietę i czując jak moja dłoń zadrżała. Zacisnąłem ją w pięść, aby to ukryć.

Nie odpowiedziałem.

– Alexandrze, Amanda specjalnie przyjechała, aby poznać twoją nową wybrankę. Aż wstyd przyznawać, że właśnie to nią kierowało, a nie tęsknota za swoją najlepszą przyjaciółką – wypowiedziała matka, na co Amanda ułożyła dłoń na jej ramieniu, zanosząc się śmiechem.

– Nie umniejszaj sobie. Wiesz, że cię uwielbiam i przejechałabym dla ciebie pół świata – oznajmiła, przytulając moją matkę.

Skrzywiłem się nieznacznie, nie mogąc się wciąż ruszyć. Za wiele na raz działo się w mojej głowie.

– Alex, wyglądasz bardzo dobrze – wypowiedziała w końcu kobieta w moją stronę.

– Dziękuję – odpowiedziałem nijako, w końcu wyduszając z siebie jakiekolwiek słowo.

A oprócz niego stałem jak ten kołek, nie potrafiąc się zebrać w garść. Nie zdobyłem się na puste „ty również".

Alkohol zaczął huczeć mi w głowie. To dziwne, bo wypiłem jedynie szklankę whisky, a moja głowa była mocna jak cholera, więc nie powinno to na mnie działać.

– Tu jesteś, kochanie.

Głos Larisy przebił się do mojej głowy, odbijając się w niej echem. Jej dłoń wsunęła się w moją, ściskając ją mocno.

LITTLE WHITE LIES [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz