jeden z moich ulubionych rozdziałów
co złego to nie ja #LWLsoe
...
Larisa
Obudziłam się nagle, bo przyśniło mi się coś, o czym tak właściwie nie mogłam sobie przypomnieć. Poczułam się przez to jednak rozdrażniona, więc usiadłam na łóżku, przecierając oczy.
Było już jasno, a gdy zerknęłam na zegarek, wskazywał ósmą trzydzieści. Przeczesałam palcami swoje włosy, spoglądając w bok, na puste miejsce w łóżku.
Nawet nie przebudziłam się, gdy wstał. Nie słyszałam, gdy wychodził.
Słyszałam tylko jego cichy oddech, gdy zasypiał pierwszy. A ja nie potrafiłam tego zrobić, ostatecznie odwracając się do niego przodem i patrząc w ciemności na to, jak spokojnie śpi.
Byłam przerażona. Bałam się jak jasna cholera, słuchając jego historii, obserwując to, jak funkcjonuje ta rodzina. Moja głowa czuła się chora od samego myślenia o tym i chciało mi się płakać.
Ten mężczyzna wcale nie chce być koszmarem, ale te koszmary nawiedzały go przez całe życie i wciąż to robią, więc nie umie się od nich uwolnić.
Bolało mnie to. Jeszcze bardziej, gdy pokazywał mi swoją twarz po tym jak budził się z koszmaru. Gdy pokazywał mi, jaki jest naprawdę.
Ten weekend był prawdziwą jazdą bez trzymanki na kolejce górskiej. Przechodziliśmy od kłótni, do tego seksualnego napięcia, a potem do formalności. Kolejno do udawanego uśmiechu, wściekłości na te dwie baby, współczucia i smutku, aż w końcu stawaliśmy się nami, dzieląc się ze sobą prawdą.
Pomiędzy nami jest tak wiele kłamstw, zatajonych prawd, niedopowiedzeń i tajemnic, że bardzo się w tym gubię. Nie lubię stąpać po tak niepewnym gruncie. Zwłaszcza, że w grze jest nie tylko moja praca, życie, ale już również moje serce.
Więc patrzenie na mojego szefa, który zawsze, ale to zawsze miał kontrolę nad sytuacją, był dominujący i mówił dokładnie to, co ma na myśli... Patrzenie na to, jak paraliżuje go strach, bo stanęła przed nim jego przeszłość, było zupełnie druzgocące.
Nie mam pojęcia, czy jestem na siłach to nosić.
Wstałam z łóżka, okręcając swoje długie włosy wokół nadgarstka, aby je jakoś ogarnąć. Zerknęłam na nasze walizki, krzywiąc się. Były spakowane. Nie były tak otwarte i porozrzucane jak wieczorem.
Zmarszczyłam brwi i w tym momencie Alex wszedł do pokoju z łazienki. Wciąż miał na sobie dresy i koszulkę, co było przedziwaczne, że mogłam go takiego widzieć. Miał mokre włosy, bo najwyraźniej wziął prysznic i to wyprawiało ze mną dodatkowo, dość dziwne rzeczy.
Odchrząknęłam.
– Dzień dobry – powiedziałam odrobinę drętwo, puszczając swoje włosy, które natychmiast rozsypały się po plecach.
– Dzień dobry – odparł, podchodząc do swojej walizki. – Spakowałem nasz bałagan, żebyśmy mogli jak najszybciej się stąd wynieść. Widziałem, że i tak przygotowałaś sobie wcześniej ubrania na dziś – rzucił, spoglądając w stronę krzesła.
Ja również to zrobiłam.
– O... – mruknęłam, bo nie wiem co powinnam innego powiedzieć. – Nie zostajemy na przemiłym, rodzinnym śniadaniu?
– Nie. Nikt nas tu nie lubi – odpowiedział, a w jego głosie pobrzmiewało rozbawienie.
Uśmiechnęłam się głupio, przechodząc po pokoju.
CZYTASZ
LITTLE WHITE LIES [+18]
Roman d'amourLarisa, aby zachować pracę, musi wymyślić zupełnie nowy program randkowy, który zachwyci jej szefa. Jednak to nie takie łatwe, gdy tym szefem jest największy sztywniak na świecie. I to taki, który oznajmia jej, że musi ona sama wziąć udział w wersji...