𝑪𝒉𝒂𝒑𝒕𝒆𝒓 𝒔𝒊𝒙//𝑺𝒐𝒃𝒐𝒕𝒏𝒊 𝒌𝒂𝒄

54 6 15
                                    

ODRAZU MÓWIĘ ŻE TU MNIE ZA BARDZO PONIOSŁA WYOBRAŹNIA

♫♫♫

Obudził mnie cholerny ból głowy. Gdy otworzyłam oczy szybko je zamknęłam, przez światło wpadające do pokoju. Byłam wtulona w Shirę, a raczej ona wtulona we mnie, uśmiechnęłam się pod nosem. Nic nie pamiętam od rozpoczęcia gry w butelkę, ani tym bardziej gdzie jesteśmy, bo to napewno nie był mój pokój lub pokój Shiry. Nagle z łóżka zerwały mnie mdłości, pobiegłam do otwartych drzwi, które jak trafnie określiłam były drzwiami od łazienki. Po chwili konwersacji z muszlą klozetową przyszła Shira i zaczęła trzymać mi włosy. Gdy już skończyłam spuściłam wodę i podeszłam do umywalki. Wyglądałam okropnie, i do tego Shira widziała mnie w takim stanie, wstyd totalny. Wypłukałam usta i zaczęłam zmywać rozmazany makijaż. Po chwili zauważyłam, że miałam na sobie inne ubrania niż te, w których przyszłam. Posłałam brązowo-okiej pytające jak i przerażone spojrzenie.

- Przebrałam cię w ubrania od Robin. Spałyśmy dzisiaj u niej tak samo jak chyba wszyscy. Billy po nas nie przyjechał a ty byłaś w za bardzo złym stanie aby gdzie kolwiek z tobą iść na piechotę.- Dziewczyna wymieniła wszystko. Natomiast ja dalej miałam w głowie pustkę.

- Czy...czy zrobiłam coś głupiego?- Zapytałam domywając makijaż.

- Jestem za dobrą opiekunką abyś coś odwaliła, No może oprócz tego, że się nawaliłaś.- Dziewczyna się zaśmiała, a mi spadł kamień z serca.

- Dziękuję Shira.

- Nie ma sprawy. A! I generalnie jak spotkam gdzieś tego twojego zjebanego braciszka to osobiście powyrywam mu nogi z dupy. I ja nie żartuję.- Uśmiechnęłam się do niej, bo to było jedyne na co miałam teraz siłę.

Wyszłyśmy razem z łazienki ja usiadłam na łóżku i chwyciłam za butelkę wody stojącą na stoliczku nocnym. Natomiast Shira podeszła do swojej torebki i zaczęła coś w niej grzebać. Po chwili wyjęła z niej tabletki przeciwbólowe i podała mi je.

- Masz, powinno ci trochę przejść. Ogólnie to chyba niedługo będę się zbierać i jeśli chcesz przed powrotem do domu trochę się ogarnąć to możesz iść ze mną.

- Pójdę, nie chce aby widzieli że się narąbałam. Dobrze, że powiedzieliśmy mojej mamie, że będę spała u ciebie.

- Mamy szczęście, że moich rodziców nie ma narazie na chacie.- Czarno-włosa się zaśmiała.

- O matko, ale ci zazdroszczę twoich rodziców. Są nadziani i nie ma ich zazwyczaj w domu.- Shira gdy to powiedziałam ścisnęła usta w wąską linie i popatrzyła się w nieznaną mi stronę.

- Chodź, zrobię śniadanie tym imprezowiczom.- Nagle przerwała niezręczną ciszę.

- Boże, ale ty jesteś kochana.- Poszłyśmy obie na dół, dom Robin był na tyle duży że pomieściła wszystkich w pokojach. Tym bardziej że kilka osób z orkiestry wczoraj się zwinęło do domu.

Ja usiadłam na wysepce, a Shira poszukiwała czegoś, co by pasowało i wystarczało 15 osobom. W końcu postanowiła że zrobi „Szwedzki stół". Czy ja już w ogóle wspominałam jak ona dobrze gotuje?

♫♫♫

Postanowiłam, że zrobię tak aby wszystkim coś smakowało. Zaczęłam od tych zimnych rzeczy. Najpierw wyłożyłam na większy talerz trochę sera i szynki. Następnie na następnym talerzu pokroiłam jakieś warzywa. Potem zrobiłam szybką jajecznicę. Do tego jeszcze udało mi się usmażyć trochę naleśników. Znalazłam jakieś dodatki aby można było zrobić sobie naleśniki na słodko, jak i słono. Akurat jak w zegarku Robin przyszła do nas.

𝑀𝑊 𝑙𝑖𝑡𝑡𝑙𝑒 𝑝𝑟𝑒𝑡𝑡𝑊 𝑠𝑡𝑎𝑟//𝑀𝑎𝑥 𝑀𝑎𝑊𝑓𝑖𝑒𝑙𝑑//Opowieści tętniące ÅŒyciem. Odkryj je teraz