𝑪𝒉𝒂𝒑𝒕𝒆𝒓 𝒇𝒊𝒗𝒆//𝑮𝒓𝒂 𝒘 𝒃𝒖𝒕𝒆𝒍𝒌𝒆̨

78 7 13
                                    


W końcu doczekałam się piątku. Moja pierwsza impreza w życiu, i to do tego z Max. Całe szczęście Pani Smith narazie dała sobie spokój z wypytywaniem mnie o sprawy rodzinne, z czego się cieszyłam. Rodziców i tak zazwyczaj nie ma w domu, więc mam od nich święty spokój przez większość mojego życia.

♫♫♫

Właśnie szykowałam się na tą domówkę u Robin. Miałam o tyle szczęścia że rodzice wracają dopiero za dwa dni, więc nie musiałam wymyślać i kombinować jak bezkolizyjnie wykraść się z domu. Do Robin miał podrzucić nas Billy, ponieważ on sam jechał na domówkę do jakiegoś Tommy'ego. Miałam być gotowa o 19:30 a była 17. Poszłam się dokładnie umyć, użyłam chyba wszystkiego co miałam pod prysznicem. Gdy wyszłam z pod prysznica wytarłam się i założyłam bieliznę. Nakremowałam ciało wiśniowym balsamem i zaczęłam suszyć moje niesforne loki. Ubrałam się w rozkloszowaną, skórzaną spódniczkę trochę przed kolano, biały top na ramiączka i skórzaną kurtkę. Mieliśmy siedzieć w domu więc uznałam że to będzie nie najgorszy pomysł. Założyłam jeszcze białe podkolanówki i czarne buty na platformie. Dodałam jeszcze trochę biżuterii. Wyglądało to całkiem nieźle. Pomimo że nie lubię spódniczek, to tą jedną kocham. Akurat gdy byłam gotowa wybiła 19:25, więc wyszłam z domu i zamknęłam drzwi na klucz, i wpakowałam go do torebki. Czekając na Max i jej brata pożałowałem trochę mojej decyzji o ubiorze, ale całe szczęście zaraz pod dom przyjechał granatowy Chevrolet. Szybko podbiegłam do samochodu, i weszłam na tylne siedzenia. Max siedziała na przodzie. Z tego co udało mi się zobaczyć wyglądała nieziemsko. Nie poznałabym jej na ulicy, miała czarne poszarpane jeansy, koszulkę z Nirvany, którą tak polubiła słuchać, a na wierzchu miała skórzaną kurtkę. Do tego jeszcze czarne cienie i trochę dodatków.

- Cześć.- Rzuciłam szybko. Rodzeństwo zawiesiło na mnie wzrok na dłuższą chwilę. Widziałam jak oboje lustrowali mnie od góry do dołu.

- Hej Shira.- W końcu udało się wydukać Max.

- To co, jedziemy?

- Tak tak, jedziemy.- Billy szybko się otrząsnął i odjechaliśmy z pod mojego domu. Jednak co chwile spoglądał na mnie z przedniego lusterka. Ohyda, w sensie nie jest jakiś brzydki, ale i tak ohyda. On ma 20 lat chyba!

Po około 10 minutach dojechaliśmy do domu Robin. Wyszłyśmy z samochodu i ruszyłyśmy w stronę drzwi.

- Pięknie wyglądasz.- Powiedziałam do Max, naprawdę wyglądała nieziemsko. Widziałam teraz że na sobie ma coś w stylu glanów, ale nie do końca.

- Naprawdę ci się podoba?- Zapytała rumieniąc się.

- Tak, i patrz nawet udało nam się zgrać.- Pokazałam na moją i jej stylizację.

- Ty właściwie też wyglądasz nieziemsko.- Teraz to ja się zarumieniłam, nigdy nie dostawałam takich komplementów.

- Dzięki.- Pociągnęłam dziewczynę za rękę i pobiegłyśmy razem w stronę domu Robin. Po chwili byłyśmy już przy drzwiach, zadzwoniłyśmy dzwonkiem kilka razy, bo pomimo że impreza miała się zacząć o 20 to już było dosyć głośno. Zaraz otworzyła nam Robin.

- O cześć! Ale zajebiście wyglądacie! Wchodźcie, już wszyscy są.- Obie się uśmiechnęłyśmy i weszłyśmy do środka.

Na stole było trochę alkoholu, jak i innych używek.  Nie zdziwiłam się, ponieważ większość ludzi była już po 18. Usiadłyśmy koło Hellfire, z racji tego że to były jedyne wolne miejsca. Czułam jak Eddie i reszta klubu się na nas gapią. Przywitałyśmy się ze wszystkimi i tak zaczęła się impreza.

♫♫♫

Minęło kilka godzin. Każdy był trochę upity, lub zjarany. Ja też trochę wypiłam, ale jednak najlepiej się trzymałam ze wszystkich, bo nie było nawet po mnie widać i jutro będę wszystko pamiętać. Po za tym też nie chciałam się uchlać bo piłam pierwszy raz. Poznaliśmy też trochę orkiestry i tak dalej. W pewnym momencie Gareth wszedł na stół i zabrał uwagę wszystkich.

𝑀𝑦 𝑙𝑖𝑡𝑡𝑙𝑒 𝑝𝑟𝑒𝑡𝑡𝑦 𝑠𝑡𝑎𝑟//𝑀𝑎𝑥 𝑀𝑎𝑦𝑓𝑖𝑒𝑙𝑑//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz