𝑪𝒉𝒂𝒑𝒕𝒆𝒓 𝒕𝒆𝒏//𝑺𝒚𝒍𝒘𝒆𝒔𝒕𝒆𝒓

65 8 75
                                    


Jest 31 grudzień. Jutro oficjalnie zaczynamy rok 1986. Dzisiaj urządzam domówkę sylwestrową. Będzie jak zwykle Hellfie, Robin, Steve, Max i ja. Taki jest plus gdy rodziców prawie cały czas nie ma w domu, mogę sobie zrobić domówkę kiedy chcę. Tym bardziej, że mam wielki dom. Mama i tata dopiero przyjadą 5 stycznia, więc mam jeszcze czas na ogarnięcie po tej „imprezie". Alkohol jak i inne substancje niedozwolone przyniesie Eddie. A Steve jako „Tata" całej grupy przyniesie fajerwerki. Ja tam nie wiem nie obchodzi mnie to szczerze, bo spożywać alkoholu nie będę. Max też chyba nie chce pic alkoholu po ostatnim razie. Ale fajerwerki brzmią super. Modlę się tylko o to aby dom jutro był chociaż w przyzwoitym stanie. Chyba pochowam szklane czy inne cenne rzeczy w garażu albo jakimś pokoju. Tak tylko dla pewności, że nic się nie zniszczy. Ponieważ gdyby coś się zniszczyło rodzice z pewnością by mnie zabili.

♫♫♫

Była godzina 9:30 kiedy wstałam. Ogarnęłam się do stanu funkcjonalnego i poszłam zrobić sobie śniadanie. Akurat gdy przygotowywałam składniki na jajecznicę ktoś zapukał do drzwi. Gdy otworzyłam drzwi ujrzałam listonosza. Czyli co miesięczne pieniądze od rodziców.

- Dzień dobry. Pani Shira Hawke?- Zapytał listonosz wyciągając grubą kopertę ze swojej torby.

- tak to ja.- Powiedziałam, jak zwykle się podpisałam i odebrałam tą gruba kopertę.

- Dowidzenia.

- Dowidzenia!- Powiedziałam po czym zamknęłam drzwi i udałam się z kopertą do jadalni.

Usiadłam przy stole i otworzyłam kopertę. Był tam list od rodziców i aż 1000 dolarów!

- Co jest!?- Zaczęłam szybko czytać treść listu.

Cześć córeczko! Mamy oboje nadzieję, że spędziłaś te święta ze swoimi przyjaciółmi. Jak rekompensata za naszą długą nieobecność i również jako prezent na święta przysyłany ci 1000 dolarów. Spędź dobrze w tego sylwestra. My niedługo przyjedziemy. Kochamy cię córeczko!"

Przeskakiwałam wzrokiem pomiędzy pieniędzmi a listem jeszcze kilka razy. Kiedy całkowicie to do mnie dotarło zaczęłam skakać i drzeć się jak głupia. 1000 dolarów! Przecież mogę tymi pieniędzmi wykupić połowę galerii!!! Nie wiem co moim rodzicom strzeliło do głowy dając mi tyle pieniędzy, ale nie narzekam. Gdy już się ogarnęłam, to odłożyłam pieniądze w bezpieczne miejsce. Wróciłam do kuchni, włączyłam jakaś muzykę i zaczęłam robić jajecznicę dla siebie. Gdy jajecznica była już gotowa położyłam ja na talerz, wzięłam widelec i poszłam sobie z jedzeniem do salonu. Włączyłam telewizje i zaczęłam jeść przy jakiejś kreskówce.

♫♫♫

Gdy już zjadłam, odłożyłam naczynia do zlewu i zaczęłam sprzątać jako tako dom. Poodkurzałam, pozmywałam, wytarłam kurze i tak dalej. Gdy dom był już czysty wzięłam pieniądze i klucze od domu, ubrałam kurtkę i buty, wyłączyłam wszystko i ważyłam z domu. Zamknęłam drzwi na klucz i poszłam do sklepu po jakieś jedzenie na tą domówkę. Dzisiaj pogoda była typowo zimowa. Śnieg, mróz i tak dalej. Weszłam do sklepu u Melvada. Kiedyś podobno pracowała to Joyce, mama Willa i Jonathana. W tym sklepie jest chyba wszystko. Co prawda podobno ten sklep mial kryzys jeszcze w na początku wakacji przez otwarcie Starcourt, ale po tym jak ludzie zauważyli, że w galerii wszystko jest droższe ten sklep znowu zaczął tętnić życiem. Chwyciłam za koszyk i zatopiłam się w alejkach. trochę przekąsek, picia, jeszcze wzięłam uzupełnienie do apteczki, ponieważ nic nie wiadomo. Gdy już wszystko miałam w koszyku podeszłam do kasy.

- Dzień dobry.- Powiedziałam do starszego mężczyzny za ladą. Zapewne właściciel. I zaczęłam wykładać wszystkie zakupy na ladę.

- Two wszystko?- Zapytał się mnie mężczyzna.

𝑀𝑊 𝑙𝑖𝑡𝑡𝑙𝑒 𝑝𝑟𝑒𝑡𝑡𝑊 𝑠𝑡𝑎𝑟//𝑀𝑎𝑥 𝑀𝑎𝑊𝑓𝑖𝑒𝑙𝑑//Opowieści tętniące ÅŒyciem. Odkryj je teraz