Dotarliśmy do jaskini. Nikt nie zamierzał tracić czasu na rozpalenie ogniska, żebyśmy mogli chociaż trochę osuszyć przemoczone ubrania. Prowadzeni przez Sedrika, ruszyliśmy w głąb groty, polegając tylko na wzroku przystosowanym do widzenia w ciemnościach. Mroczny zdawał się sunąć po ziemi, kiedy co jakiś czas wybierał odpowiednie rozwidlenie, a ja niemal biegłam, by za nim nadążyć. Mara wyprzedziła Vardira, który wylądował na końcu naszego szyku.Namiestnik próbował sprawić, żebym potknęła się o własne nogi, cały czas przelewając na mnie swoje pragnienia. Chciał, żebym wróciła z nim do jego domu. Bym stała się jego żoną, nie tylko z tytułu nadanego przez skrawek papieru, ale ponad wszystko łaknął mojej krwi. Nie przestawał smakować jej woni, mieszającej się w powietrzu z zapachem popiołu i mokrych skał. Torturując pragnieniem całą naszą trójkę, mścił się na tym, którego nie mógł zranić, zupełnie jakby nie bał się śmierci.
Mroczni przestawali starzeć się, zanim upływ czasu miał szansę osłabić ich ciała. Wszelkie rany, nawet te, które dla innych oznaczałyby natychmiastowy koniec, leczyły się na nich same. Żadne ostrze nie potrafiło przebić zakutego w lodzie serca, ale nawet ono nie było nieśmiertelne. Elfy północy mogły umrzeć, jeśli długo nie zaspokajały pragnienia, a pozbawieni ostatniej kropli, własnej krwi, usychali bezpowrotnie. Na własnych oczach widziałam, jak właśnie w ten sposób, czasem kończyli niżej urodzeni mieszkańcy północy, ci którzy wchodzili w konflikty z wyżej postawionymi mrocznymi.
Vardir powinien był leżeć teraz pod warstwą twardniejącego śniegu, na zawsze uwięziony na Białych Pustkowiach. Jeśli dzięki kradzionej ode mnie magii, stał się na prawdę nieśmiertelny, więź krwi dawała mi jedyną szansę na zemstę.
Na naszej drodze wyrosły kamienne wrota. Nieco wyższe niż przewodzący nami elf, wykute ze skały wyglądały na równie stare, co piętrząca się nad nami góra. Zapomniane strzegły ciemności, unoszącej się po ich drugiej stronie. Na samo jej wspomnienie miałam ochotę zawrócić i biec, dopóki nie dopadłyby mnie kły jednego z mrocznych.
Sedrik wyciągnął spod płaszcza manierkę. Patrzyłam, jak wlewa znajdującą się w niej, czarną krew do bukłaka, w którym zazwyczaj była woda i modliłam się, żeby nie kazał mi wypić jego nowej zawartości.
- Oblej się - rozkazał, podając mi mieszankę.
Zacisnęłam usta, czując jak żołądek podchodzi mi do gardła.
- Rozcieńczona krew otchłańca, zatuszuje twój zapach, nie paląc przy tym skóry. - Mara położyła dłoń na moim ramieniu, zatrzymując mnie w miejscu.
Zapomniała się. Mrok buchnął w nasze twarze, gdy Sedrik stanął przy mnie, a wtedy ta odskoczyła pospiesznie. Zanim zdążyłam zaprotestować, zatruta woda pociekła po moich włosach na plecy i ramiona, wypełniając nozdrza zapachem śmierci. Mroczny resztę mikstury polał po moich obojczykach, jednocześnie pochmurnym i płonącym spojrzeniem, niszcząc moją samokontrolę.
Gdy trafiłam do Świątyni, Kapłanki w pierwszej kolejności próbowały stępić mój temperament, ale dopiero życie w niewoli sprawiło, że stałam się otępiała. Powrót wspomnień, pomógł mi odzyskać odrobinę dawnej siebie, ale chęć mówienia i robienia tego, na co miałam ochotę w obecnej sytuacji była tylko kolejną torturą. Postanowiłam skupić się na tym, że jucha bestii ściekała po mojej skórze, tylko że Sedrik nie zamierzał mieć dla mnie litości, kciukiem ścierając krople, która znalazła się niebezpiecznie blisko moich ust.
Gdy tylko dotknął mojej skóry, Vardir dopadł do Sedrika z taką siłą, że kiedy plecy czarnookiego uderzyły o kamienne wrota, skalna płyta pękła z hukiem.
- To dzięki mnie Maire wciąż żyje - warknął, przypierając Łowcę do muru.
Jego słowa przeszyły mnie dziwnym dreszczem, bo mroczny nigdy wcześniej nie wypowiedział mojego imienia. - Zbyt długo przechodziłem tortury, trzymając się na dystans, a teraz ty dotykasz jej, jakby była twoja. - Patrzył prosto w ciemniejące oczy Sedrika, ślepy na rodzącą się w nich furię.
CZYTASZ
Migotanie w Mroku. [Zakończone - Przed korektą]
Romance***Opowiadanie w stylu mrocznego romantasy z elfami, potworami i klątwą napisaną przez przeznaczenie.*** Słońce dało im życie. Księżyc miał czuwać nad nimi w ciemnościach... Maire jest jedyną nocną elfką, która przetrwała upadek magii. Ostatnią ist...