17

54 7 7
                                    

Pov: Clay

*Dwa miesiące później*

Była końcówka października. Hiroki czuł się już lepiej i mógł w końcu wrócić do domu. Powiedziałem Gogy'emu o co chodzi z Hunter'em gdy już brat był w domu. Farba na moich jak i Hiroki'ego włosach już prawie się zmyła. Jako iż zostało nam jeszcze trochę farby z poprzedniego farbowania znów stwierdziliśmy naszym grzywką nadać koloru. Byliśmy oby dwoje w łazience. Hiroki miał w ręku zielną farbę i to on nakładał mi ją na grzywkę. Ja zrobiłem tak samo tylko, że z czerwoną farbą. Najpierw Hiroki nałożył mi farbę na włosy dopiero później ja nałożyłem jemu. Blondyn zdjął rękawiczki więc ja zrobiłem to samo. Musieliśmy czekać 30 minut więc chciałem iść do kuchni i coś zejść. Jednak Hiroki zaczął mnie łaskotać zanim zdążyłem wyjść z łazienki.

- Hiroki! Shshhs skończ shhssh proszę!

- No już leć zjeść.

- Dziękuję Hiroki, kooooocham cię.

- Ja ciebie też mały.

Wybiegłem z łazienki i już po chwili byłem w kuchni. W salonie z Max'em bawił się Haruki. Naomi rozmawiała z Gogy'm a tata był w swoim gabinecie. Zrobiłem sobie szybko zapiekanki, czyli po prostu bułka, szynka, ser i do mikrofalówki. Zjadłem i przyszedłem do salonu. Długo tam nie stałem bo akurat minęło pół godziny i musiałem iść umyć głowę, tak samo jak Hiroki. Wróciliśmy już z suchymi włosami.

*Następnego dnia rano*

Obudziłem się jako pierwszy nie licząc Naomi i Max'a. W sumie to obudziłem się równo z nimi. Ubrałem się i zszedłem na dół. Tam zrobiłem i dla mnie, Max'a i Naomi tosty. Po chwili na śniadanie przyszli dwójka mojego rodzeństwa. Zjedliśmy po czym zrobiłem siostrze warkocz. Poszedłem wraz z nimi ubrać buty. Przed tym zostawiłem w kuchni karteczkę z napisem „ Idę odprowadzić Naomi i Max'a do szkoły~ Clay ". Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy w kierunku szkoły.

- Naomi daj plecak, wezmę i ci go zaniosę okey? Wiem jak ciężkie są plecaki szkolne i wystarczy, że będziesz go dźwigać w szkole.

- Dziękuję Clay ale nie musisz.

- Naomi to nie było pytanie. Daj plecak.

- No dobra masz.

Siostra dała mi swój plecak. Założyłem go na plecy i tak dalej szliśmy. Max w międzyczasie złapał mnie za rękę. Gdy doszliśmy do szkoły Naomi zapewniała mnie, że nie muszę wchodzić do środka. Mówiła to w dość podejrzany sposób więc stwierdziłem wejść wraz z nimi. Naomi nie była zadowolona z tego. Max wręcz przeciwnie ponieważ kocha spędzać czas ze mną. Gdy byliśmy już w środku usłyszałem jak dwóch chłopaków powiedziało do mojej siostry „ Co twój braciszek cię odprowadza? W pierwszej klasie jesteś, że ktoś cię odprowadza? " i się zaczeli śmiać. Już miałem się odezwać lecz zaraz obok mnie pojawiła się wychowawczyni Naomi. Moja siostra poszła się przebrać i odprowadzić na górę Max'a.

- Jesteś bratem Naomi racja?

- Tak.

- Jesteś Haruki czy Hiroki?

- Clay.

- Oh przepraszam, już pamiętam. Chodziłeś tu do ostatniej klasy racja?

- Mhm, coś moja siostra zrobiła?

- Nie, właściwie to chciałam porozmawiać z kimś z jej rodziny na temat jej kontaktu z klasą.

- Oh rozumiem.

- Pójdziemy do pokoju nauczycielskiego dobrze?

- Jasne.

Pani powiedziała, że akurat nie ma dziś pierwszej lekcji więc po przerwie weźmie mnie do pokoju nauczycielskiego. Poszedłem na pierwsze piętro gdzie była Naomi. Tam jacyś chłopcy się z niej wyśmiewali. Podeszłem bliżej a siostra przytuliła się do mnie.

- Zostawcie ją.

- A co nam niby zrobisz?

- Mogę zrobić wiele. To ostatnie ostrzeżenie, więcej nie będzie.

Zostałem przy siostrze całą przerwę. Gdy zadzwonił dzwonek poszedłem na parter. Tam zastałem wychowawczynię Naomi która zaprosiła mnie do pokoju nauczycielskiego. Usiedliśmy na dwóch krzesłach. Pani nie wyglądała na wesołą. Po samym widoku śmiejących się z Naomi chłopaków już wiedziałem, że nie może być dobrze.

- No więc tak. Naomi wiele razy przychodziła do mnie z płaczem ponieważ śmieją się z niej. Dokładnie to czwórka chłopaków. Dziś z nich jest tylko dwójka. Próbowałam już chyba wszystkiego. Dawałam im kary, obniżałam zachowanie, wstawiałam uwagi, szłam do rodziców lecz nic się nie zmieniło - pani podniosła głowę i spojrzała na mnie. Ja się tak wkurwiłem, że nie wiele brakło abym zaczął się tam
wydzierać.

- Niech pani sprowadzi tu tą dwójkę. TERAZ. ja muszę sobie z nimi jednak inaczej porozmawiać.

- Dobrze... Niech pan pójdzie ze mną...

Wstaliśmy i wyszliśmy z pokoju. Udaliśmy się na pierwsze piętro gdzie pani zapukała do drzwi i weszliśmy do środka. Tam widzieliśmy, że pani akurat musiała odebrać telefon a dwójka chłopaków rzucała papierkami w moją siostrę. Naomi podbiegła do mnie i się we mnie wtuliła. Oddałem przytulasa po czym blondyna została w tej samej pozycji a pani poprosiła dwójkę chłopców z nami. W 5 wyszliśmy z sali i poszliśmy znów do pokoju nauczycielskiego.

- A więc siostrzyczko co oni ci robią?

- Oni... Śmieją się ze mną na każdym kroku, rzucają we mnie przeróżnymi rzeczami... Dokuczają mi... Ciągną mnie za włosy i inne tego typu...

- CO?!

- Panie Clay spokojniej - powiedziała wychowawczyni Naomi.

- JAK MAM BYĆ SPOKOJNIEJSZY JAK DWÓJKA JAKIŚ GÓWNIARZY DOKUCZA MOJEJ SIOSTRZE?!

- Braciszku...

- Przepraszam Naomi, po prostu dwójka tych gówniarz mnie wyprowadziła z równowagi.

- Ja wiem ale proszę nie krzycz...

- Dobrze mała, tylko dla ciebie. Siostrzyczko mogłabyś wraz ze mną i dwójką tych niedorzecznych bachorów pójść do dyrektorki?

- Mhm.

- Dobrze, pani się zgadza racja? - spojrzałem na wychowanie Naomi.

- Taak... - kobieta ewidentnie była przerażona.

Wyszliśmy z pokoju i udaliśmy się do umówionego gabinetu. Zapukałem po czym wszedłem do środka. Powiedziałem aby Naomi usiadła na krześle. Sam stanąłem zaraz obok niej i złapałem ją są rękę. Blondynka wszystko opowiedziała wraz z szczegółami. Ewidentnie dyrektorka nic nie wiedziała o tej sprawie - czyli w ogóle nie była informowana o tym. Ostatecznie chłopaki zostali wyrzuceni z szkoły, a moja siostra ma w końcu spokój. Wróciłem do domu godzinę później niż miałem wrócić. Gdy wszedłem do środka mieszkania zastałem tam Gogy'ego który od razu się we mnie wtulił. Poszliśmy do naszego pokoju. Przyłożyłem rękę do czoła bruneta ponieważ ten strasznie dziwnie się zachowywał oraz mówił, że bardzo boli go głowa.

- Kurwa masz gorączkę. Połóż się i dobrze przykryj, zaraz wrócę z lekami.

- Mhm... - zbiegłem na dół do kuchni. Tam był tata. Zacząłem szukać odpowiednich leków.

- Tato są u nas jakieś leki na gorączkę?

- Oh Clay niestety nie ma, a co się stało?

- George ma gorączkę. Chciałem podać mu leki aby się bardziej nie rozchorował. Dobra lecę do apteki!

- Okey!

Złapałem kurtkę, założyłem buty i wybiegłem z domu.

___________________________________________
Kolejny rozdział :3.

Zakochałem się za bardzo... |Dnf|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz