22

43 5 14
                                    

Pov: Clay

Na miejscu Alice była zmęczona więc wziąłem ją na ręce i zaniosłem do jej pokoju. Przebrałem dziewczynkę w piżamę i położyłem do spania. Gdy już zasnęła wróciłem na dół. Czekał tam na mnie Taylor. Blondyn jest moim ulubionym dzieciakiem. Jest przesłodki, jego żadkie oczy przypominają mi o Gogy'm. Brunet też takie miał tylko, że miał jedno niebieskie drugie brązowe. Nie lubię dzieci ale Taylor i Alice to najsłodsze dzieciaczki.

- Clay ja muszę zaniedługo wyjść do pracy bo się okazało, że muszę jednak dziś tam przyjść.

- Spoko, zaopiekuje się dzieciakami. A Nick kiedy wróci?

- W tym problem, że dziś pojechał w delegację więc go nie będzie. Do jakieś 2:00 w nocy będziecie sami w trójkę.

- Oh rozumiem. Damy radę prawda Taylor?

- Tak wujku!

Karl usiadł na kanapie i włączył telewizor. Taylor stanął obok mnie i wzięliśmy się za kolację. Chłopiec patrzył na to co robię, pytał i mi ogólnie pomagał. Po jakimś nie długim czasie skończyliśmy robić jedzenie. Taylor wziął i nakładał jedzenie na talerz a ja poszedłem na górę. Tam sobie spała Alice którą wziąłem na ręce i udałem się znów na dół. W połowie drogi dziewczynka się obudziła.

- Wujek Clay?

- Tak malutka, idziemy zjeść.

- Wujek zrobił jedzonko?

- Tak.

- Jeej! Wujek robi najlepsze jedzonko!

- Dziękuję malutka.

Gdy zjedliśmy Karl poszedł na górę się przebrać i wyszedł do pracy. Ja wziąłem Alice do łazienki i ją ogarnąłem. Wcześniej tego nie robiłem bo wiedziałem, że będę budził ją na kolację. Mała była tak zmęczona, że gdy posadziłem ją na klapie od toalety abym mógł umyć ręce dziewczynka zasnęła. Zeszliśmy aby zjeść, Alice zasypiała już na krześle ale mimo wszystko zjadła. Później wziąłem ją na ręce i zaniosłem do jej pokoju. Przykryłem ją i wróciłem do Taylor'a na dół.

- Wujku to opowiesz mi kim był ten pan co u niego byliśmy na cmentarzu?

- Jasne... Chodź usiądźmy na kanapie...

- Mhm - poszliśmy usiąść. Przytuliłem chłopca, westchnąłem i zacząłem mówić.

- Zaczynając od samego początku. Twoi rodzice jak i ja jesteśmy dobrymi przyjaciółmi jak zapewne wiesz prawda?

- Tak. Mama opowiadał mi, że mieszkali na Florydzie tak jak ty wujku.

- Tak Taylor. Nie będę ci mówił o mojej matce z powodu, że jesteś jeszcze trochę zbyt mały. Mówiąc tak aby było to odpowiednie dla ciebie, po prostu sprawiała, że byłem nieszczęśliwy.

- Biedy wujek... Ale już wszystko dobrze?

- ... - patrzyłem na chłopca. - T-tak...

- Wujku...?

- Hm...?

- Wszystko okey?

- Tak mały... Kontynuując. Dowiedziałem się o tym, że mam tu rodzinę i wraz z rodzeństwem tutaj przyleciałem. Twój tata i twoja mama poznali mnie z ich kolegą. Był to George. Już po kilku godzinach znajomości uwielbiałem go. Później przeszliśmy na stan zawiązku. Gogy trafił raz do szpitala ale wyszedł z niego zdrowy. Trzy lata temu... Chłopak gdzieś zniknął... Szukaliśmy go... W końcu znalazłem go ja w ciemnej uliczce... Teraz jest tam... Tam wysoko... Już go nic nie boli i mam nadzieję, że nie będzie...

Zakochałem się za bardzo... |Dnf|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz