~23~

31 4 14
                                    

~~~

Było już bardzo późno, kiedy profesor Namjoon wszedł do biura i zaskoczony spojrzał na Tae zasypiającego na biurku i Kooka, który dopijał resztkę jakiegoś musującego soku. Był w szoku, że jego studenci jeszcze tu siedzą zamiast iść do domu i się wyspać. 

- Chłopaki, ja naprawdę uwielbiam wasze poświęcenie, ale musicie spać, jak chcecie tak intensywnie pracować.

- Oczywiście – przytaknął Kook ziewając

- Obudź Tae i wracajcie do domu. Możecie jutro przyjść na 12.

- 12?

- Tak, ale stawiam warunek.

- Jaki?

- Macie przyjść wyspani.

- Dobrze, panie profesorze. – Kook zasalutował

Namjoon skinął mu i ruszył z papierami do drugiego biura.

- Tae.. Tae... - zaczął go budzić delikatnie

Starszy był tak wykończony, że ledwo kontaktował, dopiero po chwili zaczęło do niego docierać co się dzieje. Otrząsnął się i starał wstać.

- Przyszedł profesor. – poinformował go uśmiechnięty Kook

- I co powiedział?

- Że jutro możemy być na 12.

- Yhy – starszy starał się to przetworzyć – Spoko

Wstał już całkiem z krzesła i kierował się chwiejnym krokiem do drzwi

- Nie ma opcji, zamówię taksówkę, nie mam zamiaru się zastanawiać co mógłbyś sobie zrobić po drodze!

- Nie jestem pijany... - powiedział ledwo słyszalnym głosem

- Ale tak wyglądasz! – zaśmiał się Kook

*

Hobi tego dnia, po rozmowie z Yoongim chodził cały spięty. Prawie całe popołudnie przesiedział na uczelni, siedząc na ćwiczeniach i przy projekcie grupowym, starał się tak mocno skupiać i zapełniać głowę wszystkich naokoło, że na jednych wykładach przepisywał dokładnie słowo w słowo prowadzącego, aż sam był zaskoczony, że to w ogóle jest możliwe. Jednocześnie chciał i nie chciał myśleć o Tae. O tym wszystkim co z nim związane. Hobi miał w sobie tak wiele sprzecznych uczuć, że nie wiedział w ogóle co ma z tym zrobić. 

 Postanowił wpaść pod koniec dnia do Jina, choć nie miał wieczornej zmiany. Potrzebował z nim porozmawiać. Starszy widząc jak mizernie wygląda Hobi przygotował mu coś ciepłego i najpierw kazał zjeść. Obiecał, że w tym czasie będzie mu odpowiadał na pytania.

- Powiedz mi, czy wszystko u was wyglądało zawsze tak dobrze? - zapytał Hobi

- Oczywiście, że nie. Miłość momentami jest bardzo trudna. Na początku zawsze jest tak dziwnie, ale słodko, bo nie wiesz co kupić drugiej osobie albo co jej ugotować, żeby jej smakowało. Więc oboje próbujecie i doceniacie wasze starania. Potem następuje takie dziwne zderzenie z rzeczywistością, jakbyście przez chwilę żyli chwilami w innym świecie. Nam miał dużo wyjazdów na studiach i źle się z tym czułem. Bo kiedy wyjeżdżał zostawałem sam. Oczywiście mam rodziców i innych znajomych, restauracje którą zacząłem się zajmować, ale to był całkiem inny rodzaj samotności. Okropnym kryzysem okazał się jego półroczny wyjazd na jakieś stypendium. On jest bardzo uzdolniony i mądry i ja chcę, żeby się rozwijał. Jak się dowiedziałem, że chce z niego zrezygnować to się po prostu rozpłakałem, bo on chciał to zrobić dla mnie. Kazałem mu jechać. W tym czasie miałem sporo na głowie, chorowałem, były jakieś problemy z budynkiem, ah... To był okropny czas, ale utrzymywaliśmy kontakt, dzwoniliśmy do siebie, Nam wysyłał mi długie listy ze zdjęciami, ja jemu też. Choć były krótsze, ja nie potrafię tak dobrze pisać.

- I co się stało jak wrócił?

- Oświadczył mi się i powiedział, że nigdy więcej mnie na tak długo nie zostawi.

- Rozumiem, że się zgodziłeś.

- Tak – uśmiechnął się – Ale miałem zawsze wątpliwości co do tego, czy nie będę go w jakiś sposób ograniczał. Jednak z racji tego, że go kocham, postanowiłem dać mu najwięcej przestrzeni jak potrafię.

- I teraz jest w porządku?

- Nigdy nie jest idealnie, nie wyobrażaj sobie nigdy żadnej relacji jako czegoś idealnego. Czasem jest lepiej, czasem jest gorzej, ale jestem zawsze dla niego i on dla mnie. Wspieramy się, kiedy jest taka potrzeba.

Hobi pokiwał głową i podziękował. Jin wziął od niego pusty talerz.

- To co, zamierzasz do niego zadzwonić?

Hobiego aż przeszły ciarki. Jego przyjaciel chyba się wszystkiego domyślał.

- Myślałem o tym, ale...

- Musisz być zdecydowany, jeśli kogoś lubisz to nie powinieneś się wahać. – Jin położył mu dłoń na ramieniu, żeby mu dodać otuchy – Jeśli stchórzysz możesz tego bardzo długo żałować...

*


Taehyung przyszedł na 10 i od razu usiadł do wczorajszych wykresów, musiał je wszystkie jeszcze raz dokładnie przepatrzeć. Był prawie w połowie, kiedy zjawił się Kook. Zegar wskazywał 12:10.

- Tae dzwoniłem do ciebie! Dlaczego nie odbierasz?

- Nie mam przy sobie telefonu. – powiedział, nie podnosząc wzroku z kartek

- Dlaczego? Zgubiłeś go, czy specjalnie gdzieś zostawiłeś?

Taehyung zastanowił się chwilę. Nie pamiętał, żeby w ogóle miał go dzisiaj w ręce. Przez te dokumenty całkiem o nim zapomniał. Ostatni raz widział go wczoraj, gdzieś na biurku. Wstał i zaczął go szukać, ale nie mógł znaleźć. Dopiero Kook wyciągnął go spod jednej ze stert papierów.

- Jest cały rozładowany. – stwierdził Tae biorąc od niego komórkę – Masz ładowarkę?

- Jest w szufladzie. Jak go potem będziesz sprawdzać, to się nie przeraź! – zaśmiał się Kook – Będziesz miał ode mnie trochę wiadomości.

Tae pokiwał ze śmiechem głową. Ale coś go zaniepokoiło. Wśród tych wszystkich wiadomości, mogło tez znaleźć imię Hobiego. Co, jeśli tak było, że ten próbował się do niego dodzwonić, albo pisał sms, a ten mu na nic nie odpowiedział. Pomyśli, że mu na nim nie zależy, że go olewa. Aż serce zaczęło go cisnąć. Kook wyszedł zająć się codziennymi obowiązkami, a Tae stał przy telefonie, dopóki nie zobaczył, że jest naładowany w 1% i od razu go włączył. Miał ogromny spam. Przedarł się przez wszystkie wiadomości od Kooka i spojrzał na nazwę jednego połączenie. Od razy kliknął ikonkę słuchawki i nawet się nie zastanowił co powie.

Hobi odebrał od razu.

- Hej, bardzo cię przepraszam, nie mogłem odebrać. Wczoraj cały dzień siedziałem z Kookiem przy badaniach do późnej nocy i zasnąłem. Telefon mi się rozładował i nie widziałem, że dzwoniłeś. Przepraszam, ale oddzwaniam od razu jak zobaczyłem, że dzwoniłeś. Dopiero podłączyłem telefon. Mam nadzieje, że nie jesteś zły... - Tae wydusił z siebie tak dużo słów, że aż musiał złapać oddech

Hobi uśmiechnął się szeroko, kiedy Taehyung zakończył swój słowotok. Zabawnie to brzmiało jak wyrzucał z siebie tak szybko i tak dużo słów, czego nie miał w zwyczaju.

- Jest w porządku. Dzwoniłem zapytać, czy znajdziesz dla mnie czas i przyjdziesz na turniej?

Serce Tae zaczęło bić tak mocno, że myślał, że mu rozsadzi klatkę piersiową.

- Tak, oczywiście, że będę. – odpowiedział tak entuzjastycznie, że Hobiemu też podskoczyło serce

~~~

~Zbożowy Wąż ~ (VHOPE) *Zakończone*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz