~26~

35 5 9
                                    

~~~

Ktoś odciągnął Hana i wyprowadził go rzucającego się jak najdalej z tego miejsca, a przerażony Tae trzymał Hobiego w ramionach. Chłopak czuł ogromny ból w prawym boku. Tak mocno kręciło mu się w głowie, że aż miał mroczki przed oczami. Natychmiast zjawił się przy nim medyk, żeby sprawdzić co się stało. Okazało się, że zostanie mu tylko parę dużych siniaków na żuchwie i koło ucha, ponad to napuchnięty policzek i oczywiście ból w tych miejscach, ale tak to wszystko powinno być w porządku. Dał mu od razu jakąś maść i przykazał często smarować.


*


Hobi razem z Lanem zamienili parę słów z różnymi dziennikarzami. Impreza zaczęła się rozkręcać. Występy taneczne i muzyczne. Jedzenie, napoje, nawet spotkania ze sportowcami. Potem miał podobno zjawić się nawet DJ i impreza miała trwać dla najwytrwalszych nawet do rana. Tae czekał cierpliwie przypatrując się wszystkiemu na około, nie chciał spuszczać go z oka.

Później usiadł z Hobim na trawie, upili po łyku gazowanego napoju. Każdemu z nich trudno było zacząć rozmowę.

- Boli cię? – zapytał Tae patrząc przed siebie

Hobi wzruszył ramionami

- Dlaczego to zrobiłeś?

- Jak mogłem tego nie zrobić?

Tae miał zmieszaną minę, wpatrywał się w starszego i próbował zrozumieć.

- Mogła stać ci się krzywda. – powiedział spokojnie Hobi

- Masz tylko parę siniaków, ale i to już jest dla mnie za dużo, bo wiem, że są z mojej winy. Wolałbym, żeby ten idiota uderzył mnie, niż żeby tobie miało się coś stać.

Hobi popatrzył łagodnie na Tae i uśmiechnął się lekko z powodu bólu.

- Właśnie dlatego to zrobiłem.

- Jesteś głupi! – zezłościł się Tae, bardziej na samego siebie, że nie potrafił zareagować w porę w czasie tamtej sytuacji

- Może i tak... - skwitował Hobi i upił łyk

Siedzieli tak w ciszy, opróżniając butelki i słuchając koncertu.

- Zostanę z tobą. I odprowadzę cię do domu. Muszę wiedzieć, że dotarłeś tam bezpiecznie.

Postanowił Tae przysiadając się bliżej starszego.

- Jesteś głupi... – powtórzył Tae

Hobi uśmiechnął się w duchu i upił łyk. Czuł, że naprawdę zależy mu na tym chłopaku. I chciał go bronić. Zawsze i jak najlepiej będzie potrafił. Od wszystkiego i wszystkich. I jakby dziwnie mrowienie pod skórą mówiło, że ten drugi czuł coś podobnego. 

Pomyślał o tym co powiedział mu Lan, kiedy pierwszy raz spotkał Hana. Mówił, żeby mu nie ufać, że tylko udaje miłego. A tak naprawdę jest zupełnie inny. Tak, powinien go wtedy posłuchać. Może wtedy ta sytuacja skończyłaby się inaczej. Miał w sobie wyrzuty sumienia, że on mógł też się przyczynić do tej sytuacji. Poświecił Hanowi trochę czasu, ale ich relacja okazała się nic nie warta. Wszystko co czuł mieszało się ze smutkiem. Nie miał najlepszego humoru, jednak Tae przy nim był, a on działał jak słońce. Czuł ciepło i spokój wydobywającego się z niego samego, kiedy młodszy przy nim był. 


*


Siedzieli chwilę na trawie, chłonęli spokojne dźwięki dobywające się ze sceny i własne towarzystwo. Dopijali spokojnie i powoli swoje napoje, jakby nie chcieli, żeby się skończyły. Siedzenie na ziemi w jednej pozycji zaczęło jednak dawać się we znaki. Postanowili rozprostować kości i się przejść. Zebrali się i ruszyli wolnym krokiem starając się podjąć rozmowę na jakiś neutralny temat. Nawet się nie zorientowali, kiedy skręcili w kierunku mieszkania Hobiego zajęci barwną rozmową. Żartowali między sobą swobodnie, jakby wszystkie zmartwienia ich opuściły. Kiedy dotarli Tae pomógł mu wejść po schodach, choć starszy nie potrzebował tak dużej ilości pomocy. Wzięli sok i jakieś chipsy i poszli do pokoju. Po drodze nie natknęli się ani na Jimina, ani na Yoongiego choć ich buty leżały przy progu. Leżeli obaj na łóżku. Tae z prawej strony na boku podpierając ręką głowę, a Hobi w ten sam sposób na drugiej stronie.

- Obiecałeś mi opowiedzieć tą historię do końca. – przypomniał młodszy

- Ok, ale w zamian ty też coś mi opowiesz.

- Zgoda.

Tae usiadł prosto i zaczął opowiadać.

- Chciałem zawsze mieć psa, jednak rodzice uważali, że to jest dla mnie zbyt duża odpowiedzialność, więc kupili mi chomika. Dałem mu na imię Odyseusz. Nawet go polubiłem. Starałem się nim zajmować najlepiej jak umiałem. Jednak pewnego dnia postanowił, że wróci do swojej Itaki. Koniec historii.

- Ej – zaintonował Hobi – To nie jest ta historia, którą chciałem od ciebie usłyszeć

- A jaką chcesz usłyszeć?

- Dlaczego, ty i Han tak się nienawidzicie?

- Poszło o różne rzeczy, i ważne i mniej ważne jak to zawsze w przyjaźni. – westchnął Tae – Nie ma co opowiadać. To jest dupek. Nie warto na niego poświęcać za dużo czasu. Twoja kolej na historię.

- OK. – zastanowił się przez chwilę, nie miał pojęcia o czym mu opowiedzieć

- Może chcesz posłuchać dalszej części o moich głupich marzeniach?

- Dlaczego głupich?

- Bo ja jestem głupi i naiwny. Miałem w głowie, że zostanę gwiazdą sportu i też chciałem wziąć udział w zawodach turniejowych. Tak na poważnie. I trenowałem bardzo dużo i bardzo długo. Ale to się okazało ponad moje siły. Kiedy stanąłem podczas pierwszego meczu na korcie zjadł mnie taki stres, tak się bałem, że nie potrafiłem się ruszyć. Piłka przeleciała obok mnie, choć widziałem, jak ją odbijam. Czułem się tak sparaliżowany. Uciekłem. Byłem tchórzem. Zostałem zdysklasyfikowany. Nie wróciłem później. Nie pozwoliłem przekonać się trenerom, że jakbym się postarał bardziej przezwyciężyć swoje lęki to dałbym sobie radę. Rozmawiałem też z naszym psychologiem, ale nic z tego nie wyszło. Po prostu byłem zbyt słaby na swoje marzenia. Rozczarowałem tak bardzo moich rodziców i siebie, że trudno mi patrzeć czasem na własne odbicie w lustrze...

Tae naprawdę doceniał to, że starszy opowiedział mu tą historię do końca. Nie mógł znieść jednak, że dalej tak bardzo się za to obwinia. Szczególnie teraz, po tym jak Lanowi świetnie poszło. Jak poradził się z tym wszystkim z czym starszy nie mógł sobie poradzić. Chciał z nim być. Szczególnie teraz, kiedy ten go potrzebował. Chciał o niego dbać i bronić go od zła tego świata. Tak jak on zrobił to dzisiaj dla niego. Hobi zamknął oczy, leżał na plecach opierając głowę na poduszce, nie chciał płakać, ale do tego znów zaczęło boleć go żebro i szczęka i czuł, jak łzy zaczynają mu spływać po policzkach. Nagle poczuł ogrom ciepła i ból w całym ciele a nawet duszy zaczął zanikać. Uchylił powieki i zobaczył jak Tae się do niego przytula. Miał przed oczami jego bujne loczki i śliczną twarz. Objął go mocno ramieniem. I tak oboje zasnęli. 

~~~

~Zbożowy Wąż ~ (VHOPE) *Zakończone*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz