Rozdział 19 Keons

12 1 39
                                    

- Nie ma czasu na wyjaśnienia - powiedziałem - po prostu wiedzcie, że jestem po waszej stronie. Kazali mi was zabić i szybko się kapną, że tego nie zrobiłem. Uprzedzając pytania tak to ja byłem Blurryface'em Vica i wysłałem Debby na misję Islandzką. Co do tego Blurryface'a to zaufajcie kiedyś starszym dobra? Prawie wszystko zepsuliście.

- Nie ufam Ci - oświadczyła Jenna.

- Tak wiem, że zepsułem ci życie Jenno, ale byłem tylko małolatem zaślepionym propagandą. A teraz zbieraj ekipę i leć do sali neonów.

- Mój ojciec kazał ci mnie zabić?

- Twój ojciec nie żyje od dobrych paru miesięcy. Zabili go, bo chciał uciec i się tobą zająć. Nie był głupi. Oby dwoje podczas pracy w szkole przejrzeliśmy na oczy.

Posmutniałem na wspomnienie Nico. Był moim mentorem i chociaż nie wyznawałem już jego nauk miał ważne miejsce w moim sercu.

Oczy Jenny się zaszkliły, a ja wiedziałem, że już za dużo czasu spędziłem w lochach. Słyszałem kroki na schodach.

- Uciekajcie już - ponagliłem.

Gdy tylko zniknęli na korytarzu pojawili się Nills i Andre.

- Nie widzę krwi na posadzce - wysapał Nills przykładając mi nóż do szyi - o ciała też się nie postarałeś. Pokażę Ci jak to się robi dobrze?

- Spal się w piekle. Dema była lepszym miejscem, gdy nie mieszałeś w nią swoich brudnych łap.

- Ja mam brudne ręce? To ty przejąłeś posadę Blurryface'a Keonsie. Szkoda, że na tak krótko.

Andre przytrzymał mnie, ale wcale nie musiał. Byłem gotów umrzeć. Nie wiem czy mógłbym żyć poza Demą, a w niej na pewno nie.

Poczułem jak ostrze przecina mi szyję, ale nie mogłem krzyknąć. Runąłem na posadzkę. Moja ręka wcale nie tamowała krwotoku. Wiedziałem, że umieram. Nills i Andre może nadal tu byli, a może nie. Nie wiedziałem. Patrzyłem w ścianę, aż przestałem widzieć cokolwiek.

Jenna pov

MÓJ OJCIEC NIE ŻYJE.

MÓJ OJCIEC NIE ŻYJE.

MÓJ OJCIEC NIE ŻYJE.

Spokojnie Jenna teraz najważniejsze jest pokonać Demę.

MÓJ OJCIEC NIE ŻYJE.

Idę załzawiona, a właściwie prowadzi mnie Tyler. Nie mieliśmy żadnego planu.

- Pół godziny do występu... - narzeka Brendon.

- Tyler myślę, że to czas użyć chloru.

- Nie wiem czy umiem.

- Lepszy ty, niż Josh. Ej Banditos stajemy Tyler musi się skupić.

Chwilę nic się nie działo oprócz tłumaczeń Debby i Josha. Potem posypał się tynk i zatrzęsła się podłoga. Scena mam talent wyrosła spod ziemii razem z trybunami i ludźmi niszcząc wszystko dookoła. Po środku niej stał neon, który mieliśmy rozbić. Chwilę potem staliśmy na backstage'u.

- Pomyślałem sobie. Trzeba uciszyć Brendona, nie da nam żyć. No i tak mam talent przyszło do nas.

- I przy okazji setki niewinnych ludzi - powiedziała sceptycznie Ryan.

- Nie moja wina. Sami się pojawili.

Przybiegli do nas Brent, Spencer i Dallon.

- Brendon tu jesteś! Zaraz wchodzimy.

- Nie tak szybko. Przerwał im wiwaty Tyler. Mam plan, a wy jesteście jego częścią.

___

Instrumenty. Instrumenty. Jak mam znaleźć z dopiero co wybudowanymi budynku instrumenty?

W końcu weszłam do jakiegoś składziku. Wśród kurzu leżało kilka starych gitar, więc wzięłam je ze sobą. Muszą wystarczyć.

Gdy wróciłam wszyscy ćwiczyli "levitate". Rozdałam gitary gitarzystą. To mogło się udać. Będzie to najbardziej improwizowany występ w historii muzyki, ale może się udać.

- A teraz na scenę zapraszamy Pet Salamander!

Weszliśmy więc. Nie umiałam śpiewać, ani grać robiłam to jednak dla wyższego celu. Ufałam, że może uda mi się wyciągnąć parę nut.

Żółta Taśma 2 Blurryface [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz