Słońce oświetlało złote dachy bogatej dzielnicy Jerozolimy, rozbryzgując promienie naokoło. Samo powietrze było ciepłe, przyjemne a otaczająca atmosfera w mieście, niczym boski dotyk. Ludzie cieszyli się, rozmawiali ze sobą na ulicach, robili zakupy na lokalnych drewnianych straganach a dzieciaki biegały między nogami dorosłych, grając w berka. Co chwilę ktoś się śmiał czy krzyczał "uwaga!" a po sekundzie przebiegała banda dzieciaków bawiących się w rycerzy i barbarzyńców.
Nikt jednak nie zwracał uwagi na dachy, które stały się placem zabaw dla asasynów z pobliskiego Masjafu a właśnie teraz przez nie, biegł jeden z nizarytów, którego nogi niczym katapulty wynosiły wysoko w powietrze, chwytając blask promieni boskiego słońca.
Wylądował w przykucu na jednym z ozdobnych marmurowych murków i wziął głęboki wdech.
La'Ahad nie wierzył, że znowu tutaj był... ile czasu minęło od napadu na Masjaf? Nie liczył nawet nocy ani dni, chciał jak najszybciej wrócić do zakonu i powiedzieć wszystkim, że żyje i ma się dobrze. Ba! Nawet lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.
Jego złote oczy zabłysły kiedy dostrzegł otwarty świetlik na dachu biura asasynów i właśnie przez drewnianą ozdobę, wślizgnął się do środka.
Zapach kadzideł natychmiast uderzył jego nos. Delikatny powiew róży, jaśminu oraz piżma pieścił jego zmysły. Przypominało mu to, że w końcu jest w domu, w swoim bractwie a bardziej go w tym utwierdzał wyryty w kamieniu symbol wraz z kadzielnicami bakhoor dookoła w postaci małych, drewnianych piramidek.
Uśmiechnął się pod nosem i skierował swoje kroki do otwartych drzwi, gdzie w pomieszczeniu przebywał rafik a w tym momencie tłumaczył coś do nizaryta w szarym odzieniu, krótkich brązowych włosach i... chwila...-Kadar? -zapytał na co drugi się odwrócił i jego niebieskie oczy stały się wielkie jak srebrniki, na początku na jego ciemnej twarzy malował się szok a po chwili chłopak rzucił się na nowoprzybyłego, ściskając go mocno i lekko podnosząc w górę.
-Alty! O na Allaha tak się martwiłem, myślałem że nie żyjesz po tej rzezi w Masjafie, tak bardzo się za tobą stęskniłem -odezwał się a do oczu napłynęły mu łzy.
Złotooki zaśmiał się lekko kiedy przyjaciel postawił go w końcu na kamiennej posadzce i zmierzwił jego włosy, jak to miał w zwyczaju.
-Ja? Martwy? Nigdy w życiu! Stawiłem czoła śmierci jak nigdy, ha! Naplułem jej w twarz -wypiął dumnie pierś i uśmiechnął się zawadiacko na co Kadar parsknął śmiechem.
Z tym napluciem to była lekka przesada, bardziej pasowałoby określenie "zaprzyjaźniłem się z wrogiem".
-A gdzie twoje szaty? -zapytał rafik stojący za drewnianym blatem. Altaïr zaśmiał się nerwowo i pomasował kark.
-Podarły się podczas walki i... musiałem improwizować - wskazał ręką na swoje skórzane spodnie i wysokie buty, które o dziwo okazały się bardzo wygodne, nawet bardziej od tych które miał wcześniej.
-Tak czy siak -ciągnął dalej kartograf - Kadar wyrusza do Masjafu. Możesz udać się z nim, na pewno Al-Mualim ucieszy się na twój widok -uśmiechnął się do niego na co młody asasyn przytaknął.
Chciał oczywiście wrócić do siedziby między górami, spotkać się ze swoim mistrzem i co najważniejsze, udowodnić swoim przybyciem, że żyje.
Dużo rzeczy nie miał, ot konia i ukryte ostrze ale był zaprawiony w walce więc bez problemu mógł się nim posługiwać, dopóki kowal nie wykuje mu nowego miecza...ale najpierw Altaïr będzie musiał się na słuchać jakim nieodpowiedzialnym jest mężczyzną I jakie ryzyko niesie ze sobą zgubienie broni.
Nie żeby on tego nie wiedział...Wyruszyli pod wieczór, kiedy Allah obdarzył ich podróż łaską i słońce przestało rzucać swój żar na miasto.
Cały dzień spędził z Kadarem na przygotowaniach do wyjazdu, opowiedział mu niemalże wszystko, pomijając kilka szczegółów z wiadomych przyczyn.
Wspomniał również o Maliku, templariuszu który uratował mu życie i zaopiekował się nim. Na samym początku jego przyjaciel nie wierzył w to, ale kiedy dostrzegł naszyjnik na szyi araba, zmienił zdanie. Jednak wciąż nie był przekonany, czy to był dobry pomysł aby bratać się z wrogiem.
CZYTASZ
"Templar"//Altaïr x Malik
Fiksi PenggemarMalik jest szanowanym templariuszem, służy bractwu od lat i jest lojalny aż po grób. Altaïr to świeżo upieczony asasyn, który nie cofnie się przed niczym, aby zaimponować mistrzowi. Co się jednak stanie, gdy ich drogi się skrzyżują? #1 assassins - 1...