𝓟𝓪𝓻𝓽 1

431 33 17
                                    

Nazywam się Stan Marsh mam 17 lat i chodzę do przed ostatniej klasy liceum w south park. Jeszcze niedawno byłem w podstawówce i przeżywałem przeróżne chore, śmieszne i dziwne przygody z moimi kumplami.

Teraz wciąż się z nimi zadaję i też się spotykamy ale czuję że powoli oddalamy się od siebie nawzajem, a każdy się zmienił. Ja przeszedłem wiele faz w swoim życiu, jak mi się przypomni jak byłem jakimś emosem czy tam gothem to mnie skręca. A niedawno, a tak dokładniej to z rok lub dwa farbowałem się na blond, co mi wtedy do głowy przyszło?

Eric wciąż jest gruby i ma czasem swoje żarty nie na miejscu, ale teraz nie jest "aż tak" źle jak wcześniej.
Pomimo tego że się trochę ogarnął to i tak jego pomysły czasem są gorsze niż wszytskich uczniów razem wziętych.

Kenny niby wciąż jest biedny ale od czasu do czasu chodzi do sklepu niedaleko szkoły i tam pracuje żeby utrzymać przy życiu jego i jego siostrę. W sumie to w Kennym nie zmieniło się tak dużo, cały czas rysuję w zeszycie gołe baby, no i jest biedny. Może po za tym że nie chodzi już on cały czas w kapturze i przebił sobie sam uszy i czasami przebija innym, ale zawsze ich ostrzega, że nie bierze odpowiedzialności jeżeli zrobi się tam jakaś infekcja czy inne dziadostwo.

A Kyle, mój stary najlepszy przyjaciel.
Jest on też w zespole koszykarskim i idzie mu w tym nawet dobrze. Zawsze przychodzę kiedy gra i mu kibicuje, zresztą chłopaki czasem też przychodzą. Kyle czasem przychodzi do szkoły bez swojej czapki ale wciąż nienawidzi swoich włosów.

Skoro już w miarę wyjaśniłem co się zmieniło to możemy wrócić do dnia dzisiejszego. Jestem aktualnie w szkole. Została mi ostatnia lekcja, a po niej idę z Kennym oglądać jak Kyle będzie grać.

Ruszełem więc do ostatniej sali lekcyjnej do której dzisiaj wejdę. Gdy już przy niej byłem usiadłem na jednej z ławek znajdujących się na korytarzu.
-Ej Stan ,masz może picie?- spytał dosiadając się do mnie Kyle
-Mam-powiedziałem po czym wyjąłem z kieszeni plecaka sok i podałem chłopakowi.
-Dzięki ratujesz mnie- powiedział i wziął łyka soku.
-A ty przypadkiem nie masz wody w plecaku?
-Mam ale muszę ją zachować na mecz-powiedział i puścił mi oczko.

-pff pedały- powiedział do siebie bądź do nas Eric który stał zaraz za ławką na której siedzieliśmy
-Zamknij się Grubasie!-odkrzyknął Kyle.
-Nie jestem gruby! Poprostu mam duże kości głupi Żydzie!
Jednak pewne rzeczy się w tym świecie nie zmieniają.

Zaraz po tym jak chłopaki się pokłucili zadzwonił dzwonek więc weszliśmy do klasy w której czekał już na nas nauczyciel. Czyli zaczynamy to przedstawienie...

Gdy już lekcja się skończyła ubrałem na swoją twarz uśmiech i zacząłem się pakować. Kyle już był spakowany i wyleciał z klasy ponieważ się spieszył sami wiecie czemu. Ale w tym pośpiechu chyba wyleciał mu bidon z wodą . Podeszłem do jego ławki i podniosłem bidon z podłogi.
-Chodź Kenny pośpieszmy się musimy mu zanieść bidon!- krzyknąłem do blondyna i pociągnąłem go za sobą w biegu
-Spokojnie! Przecież się nie pali!-odkrzyknął ale już go nie słuchałem

W głowie miałem tylko zakodowane by dać bidon czerwono-włosemu

Byliśmy już niedaleko szatni, wyciągnąłem szybkim ruchem telefon i zadzwoniłem do Kyle'a
-Halo? Stan?- usłyszałem
-Wyjdz na chwilę przed salę gimnastyczną, zapomniałeś picia!-ledwo wykrzyczałem zadyszany
( polecam hotline Bling Billie =] )

-Co? Przecież go ma.. no jednak nie mam, zaraz do ciebie przyjdę.
-Dobra, będę z Kennym pod Salą- powiedziałem i rozłączyłem się.

Byliśmy już pod salą
-Musisz naprawdę lubić tego chłopaka-powiedział Kenny.
-No pewnie to mój przyjaciel Kenny
-Tak tak "przyjaciel"
-A żebyś wiedział że tak

-psst! pssst!- usłyszylismy odgłos z innych drzwi , do których zaraz podeszliśmy i dowiedzieliśmy się że stał tam uśmiechnięty czerwonowłosy.

-Prosze bidon-powiedziałem podając picie chłopakowi.
-Dzięki stary-Już miał wyjść ale się cofnął-Poczekaj chwilkę- położył rękę na moim policzku i przejechał po nim swoim palcem
-jesteś tu brudny od jakiegoś sosu- powiedział i z uśmiechem takim jak wcześniej oblizał brudny palec od sosu i wrocił do środka.

-Ałć, rozczarowany co nie? Hahah... Halo?... Stan? Ziemia do Stana? Stan do ziemi?- probował się do mnie dobić Kenny a ja tylko złapałem się za usta i odepchnąłem od siebie chłopaka po czym pobiegłem pobiegłem do kibla

_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_
-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

Mam nadzieję że w miarę wam się podoba nowa książka

Wszytskie słowa:
726

z góry przepraszam za błędy
jeżeli jakieś zauważycie to piszcie w komentarzach

! WAŻNE !
rozdziały mi się rozsypały i proszę czytać po numerach a nie pokolei
Przepraszam za wszytskie problemy
ale ja na to nie mam wpływu :/

Gwiazdkę?★

✁𝓢𝓽𝔂𝓵𝓮 / 𝓢𝓸𝓾𝓽𝓱 𝓟𝓪𝓻𝓴 / 𝓝𝓲𝓮 𝓹𝓸𝔀𝓪𝔃𝓷𝓲 ✃Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz