𝓟𝓪𝓻𝓽 4

242 27 55
                                    

Wszyscy byli już na miejscu więc mogliśmy powoli udawać się do swoich domków. Domki miały po dwa pokoje z dwoma łóżkami na górze, salon, kuchnie i łazienkę na dole, mały taras z ławką, stolikiem i hamakiem. Czyli ogólnie ful wypas.

--------------

A więc ustalone było tak, Tweek będzie w pokoju z Kennym a ja w pokoju z Kyle'em, a Eric? On pójdzie na kanapę. Nikt z naszej trójki nie chciałby dzielić z nim pokoju a co dopiero Tweek.

Rozpakowaliśmy się i w miarę ogarneliśmy bo niektórym po przejażdżce było, jakby to ładni miej ująć? niedobrze. Jedynie Tweek z całego domu dobrze się czuł bo z tego co mówił, zawiózł go i Craiga jego ojciec.

Wziąłem do ręki swój telefon by zobaczyć godzinę. Za pół godziny będziemy iść się przejść po okolicy z wujkiem Bebe, a po przejściu się już pojedzie i wróci za dwa dni, i pewnie na wyjazd żeby sprawdzić czy wszystko w porządku. Gdy wziąłem telefon do ręki zobaczyłem jeszcze, że Wendy pisała coś do mnie cały czas, ale to ignorowałem. Nawet ją dzisiaj wyciszyłem, Zaczynała mnie powoli wkurzać.

Ale dość myślenia o Wendy. Lepiej skupić się na tym, że teraz jestem z przyjaciółmi na wyjeździe i będę super się bawić. Do tego mam pokój z Kyle'em jak się umawialiśmy.

Poszedłem z moją torbą z rzeczami do jedzenia do kuchni żeby je wypakować. Na dole spotkałem już żrącego wszystko Erica i Tweeka który próbował zrobić sobie kawę.

Odkładając rzeczy widziałem, że blondyn sobie nie radzi z kawą więc zerknąłem na to okiem.
-Tweek?
-T-Tak?- odwrócił się prędko w moją stronę
-Ekspres do kawy nie jest podłączony- powiedziałem uśmiechając się, na co chłopak szybko popatrzył się na kabel który faktycznie nie był przyczepiony do gniazdka.

Usłyszałem jak Cartman zaczął się śmiać z chłopaka ale to zignorowałem i podłączyłem do prądu Ekspres zdezorientowanemu chłopakowi.
-Dzięki St-Stan - powiedział po cichu i wrócił do robienia kawy.
-Nie ma za co, i jak możesz to przypilnuj żeby ten grubas nie zjadł wszystkiego z lodówki
-Ej!-Krzyknął Cartman, a ja skierowałem się do swojego pokoju.

Wszedłem do środka i położyłem się na swoim łóżku.
-Stan wstawaj, zaraz wychodzimy- mówił do mnie Kyle szturchając mnie.
-Eghhyhhh jeszczee chwilka- wymamrotałem-Wciąż mi nie dobrze po wcześniejszym- dodałem.
-Wierz mi, ja też się źle czuję, ale jak się przewietrzysz będzie lepiej-powiedział, może ma rację?

Wstałem niechętnie z łóżka i założyłem swoją bluzę, po czym zszedliśmy razem z Kyle'em do reszty .
-To co wychodzimy?-Spytał Kenny
-No niestety- odpowiedziałem.

Wyszliśmy z domu oczywiście zamykając go na klucz, i ruszyliśmy w stronę studni która znajdowała się w tak zwanym "centrum", czyli między wszystkimi tymi trzema domkami.
Tam wszyscy się zebrali i zaczęliśmy chodzić trochę po lesie, trochę po okolicach w których znaleźliśmy jakiś mały sklep na uboczu, który wygląda jakby był zamknięty z 40 lat ale tak naprawdę jest otwarty. Podobno jakby dalej tą drogą się poszło, znajdzie się przystanek autobusowy, oraz jakąś aptekę czy mała klinikę nie wiem dokładnie bo dobrze nie słuchałem.

Bardziej skupiałem się na innych rzeczach, a raczej na pewnej osobie.
Moje skupienie zabrał Kyle, który był jakiś nie obecny przez ten cały czas w którym spacerowaliśmy, ale też patrzyłem się co chwila na Jimmiego bo nie wiedziałem jak on daje sobie radę jak my tyle już przeszliśmy a on nadal wytrzymuje i "idzie" z nami, do tego naszym tempem.

Wujek bebe odprowadził nas spowrotem do "centrum", oraz mówił nam że mamy nie zniszczyć tych domków i najlepiej nie pić (tak ewentualne) i takie tam.
Pewnie i tak będziemy pić, jeszcze po tym jak odkryliśmy jakiś monopolowy za rogiem nawet nie ma mowy żeby ktoś z tamtąd nie wyszedł z alkoholem w rękach.

Wróciliśmy do swoich domków, była prawie siedemnasta. O dziewiętnastej mieliśmy robić ognisko i takie tam rzeczy. Dziewczyny już podobno poszły zrobić zakupy na to ognisko. A ja podobno pójdę spać bo jestem zmęczony.

Albo jednak nie.
Kyle cały czas wydawał się jakiś, zmęczony? Czy coś takiego. Taki średni jestem w takie rzeczy, pocieszać raczej też nie potrafię.
-Ej Kyle wszytsko okej?-spytałem się podchodząc do chłopaka
-Co? A tak, wszytsko okej-odpowiedział uśmiechając się
-Napewno? Nie wyglądasz jakby wszytstko było okej
-Poprostu trochę źle się czuję, nie wiem czy chce iść na to ognisko..
-Jeżeli ty zostajesz, to ja też- powiedziałem pewny siebie

-Nie no Stan, ty idź. Nie musisz tu ze mną zostawać-Coś zabardzo nie chciał żebym z nim został
-Mylisz się, muszę. Poza tym może jeszcze lepiej się poczujesz jak odpoczniesz, do ogniska jeszcze prawie dwie godziny.
-Może masz rację, ale jak narazie to ja pójdę chyba się przespać

Chłopak położył się na swoim łóżku, a ja wyszedłem z pokoju. Niby miałem też iść spać ale nie dam już rady, jeszcze z śpiacym chłopakiem obok? Nie zasnął bym.

Zszedłem na dół do chłopaków. Eric spał na kanapie a Kenny jadł chipsy patrząc się na ekran telewizora.
-Ej, a gdzie jest Tweek?-spytałem
-Poszedł chyba do Craiga-odpowiedział mi wkładając do buzi następnego chipsa
-Tak wogóle myślisz że oni są razem?- zadał mi pytanie
-Możliwe, że są
-A ty i Wendy? zerwaliście już na dobre?

Chwilę przemyślałem swoją odpowiedź usiadłem obok chłopaka i powiedziałem
-Myślę że tak, nie żywię już do Wendy tych samych uczuć co kiedyś poza tym po głowie chodzi mi teraz cały czas inna osoba
-Stan ale ty szybki jesteś-zaśmiał się-to kim jest szczęśliwa pani do której "żywisz" te swoje uczucia? A może pan?- Spytał się podnosząc jedną brew do góry, wiedziałem że chodzi mu o Kyle'a. Nawet on to zauważył, mam nadzieję że mój rudy przyjaciel nie.. Nie chciałbym zniszczyć naszej przyjaźni..

Gdy Kenny zobaczył że jednak spoważniałem szturchnął mnie ramieniem
-Nie przejmuj się, napewno Kyle ciebie też kocha. Nie widziałeś jak się na ciebie dzisiaj patrzył?
-O czym rozmawiacie?..- zapytał się Cartman w poł śnie próbujący usiąść na kanapie.
-O niczym ważnym!!!-krzyknąłem
-Czyli i czymś ważnym. O czym?-dopytywał
-Nie o Kyle'u!!-oj chlapnąłem
-O twoim chłopaku?
-Nie! Poza tym Kyle to nie mój chłopak!!- moją twarz zagościł tak mało widoczny, malutki rumieniec.
-Nie wiem oco wam chodzi! Idę do pokoju!!

Zaczalem iść w stronę schodów ale się obejrzałem bo grubas znowu zaczynał coś mówić, miałem już dość.
-Stan patrz twój chłopak się obudził przez twoje darcie japy!-Zaczął się śmiać, a ja spojrzałem się na schody.
Schodził po nich rozespany czerwono-włosy, patrzyłem się na niego jak zahipnotyzowany.
-Stan?.. - Powiedział

Podszedł do mnie i położył głowę na moim ramieniu, a jedna ręką się do mnie "przytulił".
-Pedały, jak nic -powiedział Eric.
-Z tym się akurat zgodzę-powiedział Kenny, kiedyś go utłukę.

Kyle powoli się ode mnie odsunał i przetarł oczy -długo spałem?- spytał.
-Nie za długo, jest za dziesięć osiemnasta (17.50, daje jak coś)
-To za dużo nie pospałem, ale chociaż lepiej się czuję
-Źle się czułeś?-spytał blondyn
-No trochę-odpowiedział drapiąc się po karku

_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_
-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

Trochę dłuższy dzisiaj, a to dlatego że nie wiem kiedy wstawię następny
więc cieszcie się tym

piszcie jak tylko coś zobaczycie jakieś błędy

plus mam do was pytanie
jakie "shipy" chcecie jeszcze zobaczyć?
Oraz dziwniejsze pytanie
który ma być na "topie"?
nie wiem jak zadać to pytanie, a myślę że się domyślicie

Wszytskie słowa:
1192

Gwiazdkę?☆

✁𝓢𝓽𝔂𝓵𝓮 / 𝓢𝓸𝓾𝓽𝓱 𝓟𝓪𝓻𝓴 / 𝓝𝓲𝓮 𝓹𝓸𝔀𝓪𝔃𝓷𝓲 ✃Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz