Dopiero w momencie, w którym rozlega się dźwięk odjeżdżającego samochodu, czuję prawdziwy ucisk w klatce piersiowej.
Dlaczego reakcja Rivera tak mnie boli?
Nie przewidziało mi się ani nie przyśniło to wszystko. Jasper rzeczywiście tutaj był, a ja nawet nie wiem, jak to się stało, że jest już wieczór. Zakupy wydawały się szybkie, a spędziliśmy poza domem pół dnia. Jestem wykończona.
Nim jednak decyduję się wrócić do domu i odpocząć, kieruję się za Riverem na tyły ogrodu. Nogi mam jak z waty i ledwo przełykam ślinę, ale znajduję w sobie na tyle siły, żeby wykrzyczeć jego imię. River zatrzymuje się na chwilę, a ja czuję, jak temperatura momentalnie spada o kilka stopni.
— River! — powtarzam, dobiegając do niego. — Nie słyszysz, jak cię wołam?
Blondyn odwraca się z mocno zaciśniętą szczęką i mówi:
— Wracaj do domu. Twój tata się martwi.
Po czym odchodzi i schyla się po piłkę, którą następnie rzuca w dal. Z jego ust umyka westchnienie pełne irytacji. Jest na tyle daleko, że ledwo je słyszę, ale jednocześnie znajduje się zbyt blisko, żebym je przeoczyła. Dlaczego wydaje się taki... zdruzgotany?
Niepewnie podążam w jego kierunku, gdy akurat zaczyna odbijać piłkę o budynek. Chcę zwrócić mu uwagę, bo przecież to nasz dom, ale nie robię tego. Nie wydaje mi się, że kopałby piłkę, gdyby nie mógł tego robić. Najwyraźniej tata na wiele mu pozwala.
— Chodźmy do środka — proszę go, pocierając ramiona, bo robi się chłodno.
— Chcesz, to idź.
— Nie pójdę bez ciebie.
— No to sobie marznij.
Ignoruję jego głupi komentarz i szarpię go za ramię, gdy próbuje ode mnie odejść.
— River...
— Idź do środka, bo zmarzniesz.
Nie ruszam się z miejsca. Stoję jak słup soli i czekam, aż River zwróci na mnie uwagę. Robi to dopiero w chwili, w której zaczynam drżeć, po czym od razu ściąga bluzę.
— Nie trzeba... — mruczę pod nosem, gdy mi ją podaje. Dopiero co zdążył się przebrać i jemu pewnie też było zimno, a teraz kradnę mu ubranie. Jest mi głupio. — Teraz ty zmarzniesz.
— Nie wygłupiaj się — mówi tylko i podchodzi bliżej, przeciągając bluzę przez moją głowę. — No dalej, młoda — dodaje łagodniej. — Teraz ręce.
Nie wiem czemu, ale uśmiecham się jak głupia. Nawet jak jest na mnie zły, potrafi być bardzo kochany i uroczy. Będę za nim tęsknić, kiedy wyjadę.
Trafia to we mnie ni z gruszki, ni z pietruszki. Cały czas mam świadomość, że pod koniec wakacji wrócę do domu, ale... Teraz rzeczywiście we mnie trafia. Nie będzie już długich wieczorów na słońcu, nie będę widzieć się codziennie z tatą przez najbliższe miesiące i nie zasnę u boku Rivera. Nie przytuli mnie i nie powie czegoś głupiego, bo on zostanie tutaj, a ja wyjadę.
Przez te tygodnie, które tu spędziłam, nie stanowiło to dla mnie problemu, ale wtedy jeszcze nie patrzyłam na Rivera w... inny sposób. Przecież ja się załamię, kiedy nasze lato dobiegnie końca. Nagle miesiąc czasu wydaje się jakiś krótki. Szkoda, że w trakcie roku szkolnego, nie mija tak szybko.
— Bardzo jesteś na mnie zły? — pytam cicho, poprawiając materiał bluzy.
River wzdycha i ucieka wzrokiem.
CZYTASZ
Teenage Dream
Short StoryMoim marzeniem było spędzenie wakacji z dala od domu oraz poznanie przystojnego i czarującego chłopaka, z którym połączy mnie emocjonujący i krótki romans. Na koniec nasze drogi by się rozeszły i pozostałyby tylko piękne wspomnienia oraz jakaś masko...