8. Pocałuj mnie w końcu.

459 33 17
                                    

Mama nie kryła swojego rozczarowania, gdy po tak długim czasie odezwałam się do niej. Chociaż w tym wszystkim nie o mnie chodziło tak naprawdę. Interesowało ją coś zupełnie innego. A tak właściwie to ktoś inny.

— Jaka ona jest? — pyta cicho, jakby ktoś mógł nas usłyszeć.

Przestaję się huśtać i zapieram się nogami, aby się zatrzymać. Rozglądam się na boki, aby upewnić się, że nikogo nie ma w pobliżu. Tata, Sally i River na szczęście nie zniknęli mi z zasięgu wzroku, dlatego odpowiadam szeptem:

— Chodzi ci o Sally?

— Ciii... — syczy głośno, przez co odsuwam telefon od ucha, żeby nie ogłuchnąć. — Mów ciszej!

Wywracam oczami i cieszę się, że tego nie widzi, bo jak zawsze powiedziałaby, żebym tak nie robiła, bo mi tak zostanie.

— Jak to w ogóle możliwe, że nigdy jej nie poznałaś? — zagaduję.

Nawet na odległość czuję, jak wzrusza ramionami.

— Mieliśmy z ojcem osobnych znajomych — odpowiada. — Nasze grupy rzadko się przeplatały, a ona... Znałam ją tylko z opowieści.

— Aha.

— No więc...

Wzdycham głośno i zatrzymuję wzrok na Riverze, który kopie piłkę z tatą i Sally. Znajdują się w takiej odległości ode mnie, że nie jestem w stanie usłyszeć słów, które wypowiadają, dlatego nie przejmuję się tonem głosu, bo i tak mnie nie usłyszą. Nie potrafię jednak się odwrócić, gdy włosy Rivera podrygują z każdym krokiem, jaki wykonuje, aby zbliżyć się do bramki. Sally od razu odsuwa się, gdy River zatrzymuje się na wprost i oddaje celny strzał. Nie zdaję sobie sprawy, że wydaję okrzyk radości, dopóki mama nie zwraca mi uwagi.

— Wybacz — mówię speszona i czuję, jak płoną mi policzki, gdy River odwraca się w moją stronę i mi macha. — Sally jest w porządku — przyznaję, machając Riverowi, i wysuwam kosmyki włosów zza uszu, żeby trochę się nimi zasłonić. — Dobrze gotuje, jest bardzo miła i...

— Czy jest ładna? — wtrąca mama.

Mój wzrok ponownie pada na nich. Wcześniej myślałam, że Sally jest co najwyżej przeciętna i nie ma w sobie nic ciekawego, ale z każdym dniem dociera do mnie, w jak dużym błędzie byłam. Może i nie jest klasyczną pięknością, ale jest po prostu ładna.

— Tak — przyznaję. — Nawet bardzo. Czy ty przypadkiem nie jesteś zazdrosna?

— Ja? — Prycha głośno. — Skądże, drogie dziecko.

— Ani trochę?

— Ani trochę — stwierdza pewnie. — Ja już dawno ruszyłam dalej. On też powinien.

Przygryzam kącik ust i myślę nad zdjęciem, które mi dzisiaj wysłała. Gdyby nie esemes od niej, najprawdopodobniej znowu zapomniałabym do niej zadzwonić. Kiedy jednak zobaczyłam fotografię... musiałam wykonać szybki telefon. I tak właściwie to wierzę jej, że nie jest zazdrosna.

— A więc ty i Cecilia, huh?

— Tak... Tak wyszło — odpowiada. — Jak się z tym czujesz?

Wzruszam ramionami.

— Liczy się to, jak ty się czujesz, prawda? Jeżeli ty jesteś szczęśliwa, to ja również.

Słyszę jak mama wzdycha z ulgą i mimo że rzadko przyznaję się do tego, co czuję, strasznie za nią tęsknię.

— Nie jesteś zaskoczona? — dopytuje.

— Nie bardzo — przyznaję. — Niby mieszka po drugiej stronie ulicy, ale nawet jak na przyjaciółkę zbyt często u nas przebywa.

Teenage DreamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz