Praca ssie.
River wspomniał, że będę zajmować miejsce na zmywaku, ale o czym nie powiedział? Że będę cholerną pomocą kuchenną!
Pewnie powinnam się domyślić, jednak nie zrobiłam tego.
Mogłoby się wydawać, że to nic nadzwyczajnego, od takie dodatkowe zajęcie, kilka poleceń więcej, ale nie... Poza ogólnym utrzymywaniem porządku, myciem naczyń i czyszczeniem każdego możliwego sprzętu, doszły kolejne zadania. Mnóstwo zadań! Musiałam przygotowywać owoce i warzywa, obrać i pokroić je, choć mam dwie lewe ręce, jeśli chodzi o trzymanie noża i Oran poświęcił dwie — powtarzam dwie godziny! — żeby nauczyć mnie poprawnego krojenia i plastrowania. A żeby tego było mało, zabezpieczenie produktów i surowców przed zepsuciem również należało do moich obowiązków, więc miałam dużo na głowie.
Do czego natomiast nie byłam zobowiązana? Do przyglądania się Jasperowi...
To, że przez cały czas mnie olewa, niczego nie zmienia, bo wciąż zerkam na niego ukradkiem, gdy nie patrzy. Jak na przykład w tej chwili powinien już wyjść, bo skończył zmianę, ale zamiast tego stoi i rozmawia z ładną kelnerką. Bajeruje ją i prosi, żeby przyszła dzisiaj na ognisko organizowane przez moich znajomych. Mówi jej, żeby zabrała kostium, bo będziemy kąpać się w jeziorze, ale dodaje, że zawsze mogą wskoczyć do wody na golasa, więc nawet bielizna nie jest konieczna.
Czy to, co rozpala moją klatkę piersiową, to gniew i zazdrość? Najprawdopodobniej.
Ciskam mokrą ścierką o zlew i przymykam oczy, żeby nie warknąć na głos i próbuję zagłuszyć słowa, które padają z ust Jaspera o tym, że zajmie się kelnereczką, kiedy zostaną sami.
Jeszcze dwie godziny i będzie po sprawie. Kilka dni to o wiele za mało, abym zaaklimatyzowała się w nowym otoczeniu, a przy towarzystwie Harper czuję się szczególnie niechciana, dlatego unikam jej jak ognia. Gdy River jest ze mną na zmianie, zawsze zagaduje mnie co jakiś czas, ale dzisiaj ma wolne i naprawdę żałuję, że go tutaj nie ma. Z nim chociaż mogę porozmawiać, a bez niego brakuje osoby, do której mogłabym się odezwać. Nie mam nikogo.
Gdy wybija godzina dziewiętnasta niemal podskakuję z radości i przebieram się najszybciej jak potrafię. Już mam wyjść od strony zaplecza, kiedy Oran mnie zatrzymuje.
— Hope, zanieś to do stolika — mówi, podając mi tackę z trzema pucharami lodów. — Stolik przy oknie na samym końcu sali.
— Ale ja już skończyłam — fukam i patrzę jak cofa się, żeby uciec przede mną. — Kelnerstwo nie należy do moich obowiązków.
— Nic ci się nie stanie, jak raz zrobisz coś ponadprogramowo — dodaje i uśmiecha się złośliwie. — Zostaw torebkę i podaj to jak należy.
Chcę coś jeszcze powiedzieć, ale Orana już nie ma. Stoi plecami do mnie i podrzuca na patelni potrawę z makaronem.
Z westchnieniem opuszczam torbę i wkładam całą siłę, jaka we mnie pozostała, aby uśmiechać się przyjaźnie, gdy wychodzę wahadłowymi drzwiami i znajduję się w części restauracji, w której panuje gwar i harmider. Odnalezienie wspomnianego stolika nie zajmuje mi wiele czasu i dosyć sprawnie podążam w jego stronę, jednak widok, który zastaję, totalnie mnie zaskakuje, przez co zatrzymuję się w miejscu.
Puk, puk. Tu twoja depresja.
Chciałabym powiedzieć, że pogodziłam się z rozwodem rodziców i widok szczęśliwego dziecka z matką i ojcem nie rusza mnie, ale do dnia dzisiejszego mam pewien kłopot z zaakceptowaniem w pełni ich rozstania. Tego, że jako nastolatka miałam przy sobie tylko mamę i brakowało mi taty. Nie każdy dzień jest dla mnie bolesny, ale to jeden z tych, które wywołują bolesne pieczenie w klatce piersiowej i ból głowy. Wciąż odwiedzam psychologa co jakiś czas i wiem, że jest lepiej, ale nie jest dobrze. Mój lęk przed porzuceniem przez ukochaną osobę nie mija. Nie potrafię pozbyć się go i w pełni kogoś pokochać. Czuję, że to poza moim zasięgiem.
CZYTASZ
Teenage Dream
NouvellesMoim marzeniem było spędzenie wakacji z dala od domu oraz poznanie przystojnego i czarującego chłopaka, z którym połączy mnie emocjonujący i krótki romans. Na koniec nasze drogi by się rozeszły i pozostałyby tylko piękne wspomnienia oraz jakaś masko...