PARYŻ?!?!?

14 2 0
                                    

(Wracamy do yuki tak jakby ktoś się zastanawiał)

Przez ostatnie 2 dni byłam u Flamiego. Victoria opowiadała, że Kazue coś tam bla bla bla nie ważne, musiała wrócić do siebie. Nie powiedziałabym, że mi smutno z tego powodu, dalej jestem na nią zła, za jej zachowanie jak spoktałyśmy się po raz pierwszy. Za to mam kilka wiadomości od Flamiego, który był na zebraniu w szkole. Właściwie to przez większość naszej rozmowy był wściekły za moje oceny i się dziwił jak ja jeszcze zdaje, ale to nie jest ważne. Ważne jest to, że mamy wycieczke to Paryża. Tak, do Paryża. Nie wiem kto zaproponował to miejsce, ale Flamie sie już zgodził i nie mam wyboru. Podobno umówił się z Markusem, że my obie, ja i Victoria, powinnyśmy się bardziej integrować z klasą. Wycieczka jest dopiero za tydzień, więc mam czas, by przygotować się mentalnie do tego.

Poszłam robić to samo co zawsze, gdy nie wiem co robić, czyli poszłam do Flamiego. Zapukałam, ale skoro nikt nie otwiera po prostu weszłam do domu, bo nigdy nie zamyka drzwi. Znalazłam go w kuchni z zajętymi rękoma. Pewnie znowu robi jakieś ciasto czy coś.

-hej

Wystraszył się mnie i przypadkiem rzucił we mnie lukrem.

F: AAAA

-... spokojnie to tylko ja- zdjelam lukier z twarzy.

F: Aaaa to tylko ty, jak dobrze. Co cię do mnie sprowadza?

-wyczułam z internatu zapach twoich wypieków. Co robisz?

F: eee musiałem zrobić kilka ciast na spotkanie ze znajomymi.

-oo jakie spotkanie?

F: ze starymi znajomymi, wiesz, żeby pogadać i tak dalej. Musze zrobić jeszcze jabłecznik bo za jakieś 3 godziny musze być gotowy.

-odstawisz mi go troche?????

F: hm... a może chciałabyś też przyjść? Widzę, że nie masz co robić, a to doskonała okazja, by spróbować mojego nowego ciasta, które przed chwilą zrobiłem.

-cóż, uważam, że to bardzo dobra oferta.

F: wspaniale. Możesz oczywiście wziąć ze sobą Victorię.

-skoro nalegasz

F: eheh, spotkanie jest o 17.00, więc przyjdźcie 5 minut wcześniej.

-okej, to do zobaczenia.

Wróciłam do mieszkania i powiedziałam o tym Victorii. Zgodziła się, więc po tym jak ona spędziła mase czasu na przygotowaniu się na zwykłe spotkanie, poszłyśmy do Flamiego.
Otworzył nam jeszcze zanim zdążyłyśmy zapukać, wpuścił nas i zaprosił do salonu, gdzie pierwszy raz widziałam tyle jego ciast w jednym miejscu. Czekałam tylko jak przyjdą goście, by móc to wszystko zjeść. Współczuje też Victorii, że niestety jako wampir nie może poczuć smaku tych ciast.
Zadzwonił pierwszy dzwonek do drzwi, więc poszłam otworzyć, żeby Flamie nie odrywał się od pracy w kuchni.

...
A ja znowu go widzę. Nie sądziłam, że Shiro też będzie uznany za "znajomego". Ale teraz już za późno, spojrzał na mnie i się uśmiechnął.

S: o, znowu się widzimy... Czemu wyglądasz na wystraszoną? Chyba aż taki straszny nie jestem?

Wszedł do mieszkania, a ja zignorowałam to co mówił. On przewrócił oczami i odszedł.

V: Kto to? -spytała się mnie widząc, że nie jesteśmy sobie obcy.

-to jest Shiro, brat Flamiego.

V: Co??? Flamie ma brata?

-no na to wychodzi.

Skończyłyśmy rozmowe tuż przed tym jak oboje weszli z ostatnimi rzeczami, kładąc je na stół. W tym momencie zadzwonił kolejny dzwonek do drzwi i tak gości zaczeło coraz więcej przybywać.
Oczywiście, kiedy już wszyscy zaczeli jeść, zaczełam próbować nowych ciast mojego brata i tych, które są moimi ulubionymi.
Jak to zawsze jest na tego typu spotkaniach, pojawił sie alkohol, więc będąc jedyną osobą, która go nie pije, poszłam na piętro do pokoju mojego brata i położyłam się spać. Wkońcu mój cel zjedzenia jego ciast się spełnił i nie miałam tam nic więcej do roboty.

Hotel dla specyficznych osóbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz