Jeszcze kilka lat temu, miałam spotkanie z pewnym chłopcem, rok młodszym ode mnie, o brązowych włosach i oczach, który pomimo swojego dziecięcego charakteru, chciał odebrać mi życie, patrzył na mnie wściekły, ale ze łzami w oczach, jakby chciał coś powiedzieć w stylu: "pomóż mi", ale był do tego zmuszany. Jednak zbyt słaby, by to zrobić, zniszczył swój zamek prawie samemu ginąc będąc zmiażdżonym przez gruz. Chłopiec był przerażony i jak tylko udało mu się wydostać z pomocą jednego demona, uciekli razem do innego wymiaru. Jedynym wyjściem z niego był portal, który ze strachu przed ponowną próbą zabicia mnie zniszczyłam od razu po tym jak do niego weszli. Nie widziałam go już nigdy, aż do teraz, kiedy z dnia na dzień, zasypiając w mieszkaniu, w moim łóżku, obudziłam się na twardej, zimnej, metalowej podłodze w dużym pomieszczeniu, a obok mnie znajdowało się dziwne urządzenie, wyglądające identycznie jak tamten portal. Poza chłodem panującym w tym pokoju, słyszałam dziwny dźwiek, od którego dostawałam gęsiej skórki, brzmiący trochę jak silny wiatr dmuchający w rury i powtarzający się co jakiś czas.
Wszedł chłopiec, który na mój widok się wystraszył, ale potem ucieszył. To ten sam chłopiec, o imieniu Nathaniel, którego już nigdy miałam nie spotkać.N: bardzo cię przepraszam, jest mały problem. Próbowałem naprawić portal, ale coś zepsułem.
Mówi to, jakbyśmy byli dobrymi znajomymi, jakby o wszystkim zapomniał.
-Co masz na myśli?
N: Jak tylko się tu pojawiłaś portal się zniszczył i musze go znowu naprawiać. Może to potrwać kilka godzin, lub nawet dni, więc...
-Ile ma to potrwać?
N: ...killa godzin lub dni...??
-....
N: A-ale możesz spać w jednym z pokoji...
-........
N: Może chcesz herbatki?
-...Tak.
Wydaje się być naprawdę miły. Może się już poddał.
Zaprowadził mnie do jadalni, która wyglądała identycznie jak poprzednie pomieszczenie, poza długim stołem na środku i kilkoma krzesłami.
Usiadłam na jednym z nich, kiedy on poszedł do kuchni. Do jadalni weszła pół naga, wysoka kobieta, z różowymi, długimi i niepoukładanymi włosami, spomiędzy których wystawały czarne rogi. To demon, o imieniu Kazue, którego matka była sukkubem, a ojciec człowiekiem, a jednocześnie jest siostrą Nathaniela. I to ona mu wtedy pomogła przedostać się tutaj.
I szczerze jej nienawidzę.Po tym jak usiadła na drugim końcu stołu, zobaczyła mnie i spojrzała zmieszana.
Kilka minut później wrócił Nathaniel z całą masą jedzenia i usiadł pomiędzy nami.
-to nie miała być przypadkiem "herbata"?
N: no taaak, ale wiesz, chciałem, abyś poczuła się jak domu, a pewnie jesteś głodna.
Sposób w jaki to mówi jest podejrzany. Ma racje, że jestem głodna, ale nawet jeżeli wszystko na stole wygląda smakowicie, to boje się tego dotknąć. Chociaż, czy serio miałby kontynuować tamto wydarzenie? To musiał być wypadek, że tu jestem, nie jestem geniuszem w tego typu sprawach, ale pewnie źle zniszczyłam wtedy portal lub coś w tym stylu.
Ale jeżeli wszystko to zaplanował...to, że się tu pojawiłam i całą tą uczte, którą mógł zatruć...
Wziełam kawałek jedzenia do ust i... nic nie czuje. Smakuje jak normalne jedzenie, a nawet lepiej.
Może nie potrzebnie nad tym tyle myśle.Kiedy zjadłam troche więcej, Nathaniel zaprowadził mnie do pokoju, w którym -tak jak wszędzie- było zimno, a potem wyszedł. Położyłam się na łóżku i myślałam, że to dobra pora by trochę odpocząć, ale nie, bo po kilku minutach do pokoju weszła Kazue.
Wydaje się być równie szczęśliwa, co Nathaniel, podchodząc do mnie.K: hej
-...
K: uhm, nie wyglądasz jakbyś chciała ze mną rozmawiać, rozumiem, ale jakbyś czegoś potrzebowała, to będe w pokoju obok.
-...
Wyszła. Zaczełam rozglądać się po pokoju, w którym jak wszędzie nie było nic ciekawego, oprócz dziwnego prochu rozsypanego gdzie nie gdzie. Powinnam chyba powiedzieć Victorii, że tu jestem, może by mi jakoś pomogła stąd wyjść, ale nie mam jak się z nią skontaktować... Aaa, gdybym tylko umiała porozumiewać się telepatycznie, ale to jest zbyt zaawansowany poziom magii jak dla kogoś takiego jak ja 😫. Znowu usłyszałam dziwny dźwięk, tym razem głośniej, jakbym była bliżej niego. Wyszłam z pokoju i zaczełam iść w jego strone. Wszystkie korytarze wyglądały tak samo i pewnie się zaraz zgubię. Ale ten dźwięk jest głośniejszy, jakby to było tuż za ścianą. Może weszłabym od innej s-
Kazue: zgubiłaś się? - spytała uśmiechnięta zatrzymując mnie.
-...właściwie, to tak.
Podała mi do ręki plan całego budynku czy cokolwiek to jest.
K: na twoim miejscu bym uważała, to dosyć rozległe miejsce i nie trudno się tu zgubić.
-... zgubiłaś się tu już kiedyś?
K: nie przypominam sobie. Znam już to miejsce na pamięć, każdą ściane i każde drzwi, więc to byłoby dziwne.
-dlaczego wogóle mieszkacie w tak dużym domu?
K: ... wiesz, nie mieliśmy zbyt dużego wyboru.
-...
K: jest już późno, więc zgaduje, że chciałabyś sie umyć. Zaprowadzę cię do łazienki, a z tamtąd już łatwo dojść do twojego pokoju. Przyniose też ubrania do spania.
-czekaj, właściwie, to chciałam spytać czy słyszałaś ten dźwięk?
K: jaki dźwięk?
-...nie ważne
Może to mi już odbija od zbyt długiego bycia tutaj. Zaprowadziła mnie do łazienki, która była jedynym miejscem w tym domu, które wygląda inaczej. A przede wszystkim było w niej ciepło.
Mam nadzieję, że nie będe musiała tu zostawać zbyt długo.
Wróciłam do pokoju i poszłam spać.
Następnego dnia obudziła mnie Kazue, która wbiegła do pokoju krzycząc:
K: YUKI, POMÓŻ, NATHANIEL CHCE MNIE ZABIĆ.
-CO, DLACZEGO?
K: BO ZABRAŁAM MU SCYZORYK
-...
Myślałam już, że chodzi o coś poważnego...
Wyszłam z nią z pokoju i poszłam do Nathaniela.-to tylko scyzoryk, daj jej spokój
N: ale ja go bardzooo potrzebuje teraz
K: ja też go potrzebuje.
-nie macie dwóch?
N: nie
-do czego go wogóle potrzebujecie?
N: do naprawy portalu
K: ...
-Załatwione, Kazue oddaj mu scyzoryk.
K: ...dobra, dobra...
Gorzej niż z dziećmi, jak oni sobie tu radzą sami?
-skoro już o tym mowa, jak idzie z naprawą?
N: do wieczora powinienem się wyrobić.
-chociaż tyle.
Wróciłam do pokoju i z ciekawości patrze na mape, którą dała mi Kazue. Więc jesteśmy na statku kosmicznym? Nic dziwnego, że jest tak niewygodnie zbudowany i że nigdzie nie ma okien. I do tego, że jest tu tak zimno...
Po jakiejś godzine Nathaniel przyszedł mnie powiadomić, że portal jest gotowy i że możemy wracać, więc poszliśmy do pomieszczenia gdzie się znajdował.
N: miło było.
K: wróć kiedyś 😀
Co im jest, widzieliśmy się jeden dzień.
-uhm.
Weszłam do portalu i znalazłam się przed internatem.
Tak się ucieszyłam, że wreszcie jestem w domu, ale...