Jest grudzień, a to oznacza, że niedługo wigilia! Co prawda za oknem nie pada śnieg jak we wszystkich filmach romantycznych..., ale można się nacieszyć choinkami.... a tym bardziej jak ktoś przychodzi i ci ją wywala po raz 20...
-TAK, MÓWIE DO CIEBIE ERIKA!
Erika to szary, szkolny kot, który nawiedza korytarze. Tak naprawde jest kotem naszej wychowawczyni, której się pewnie nie chce nim zajmować.
-IDŹ JUŻ STĄD, Naprawde nie mam zamiaru ubierać choinki po raz 21! I tak już stłukłaś 6 bombek.
E: miau... WRRR!
-AAA
Odskoczyłam od kota, który ewidentnie jest na mnie zły i szybko pobiegłam do pokoju.
V: a tobie gdzie się tak spieszy?
-uciekam przed kotem
Victoria zaczeła się smiać, mimo że to było przerażające przeżycie!
V: ubrałaś chociaż tą całą choinke?
-nie...PRZEZ KOTA!
V: Naprawde nie rozumiem tych całych świąt, gruby, bogaty facet wchodzi kominami do domów i zostawia każdemu wymarzony prezent i to wszystko w jedną noc. I jeszcze bym zrozumiała jakby to był zwyczaj elfów czy wilkołaków -skrzywiła się jak to powiedziała- ale skąd ludzie mają używać magii. To jest dziwne.
-bo za dużo o tym myślisz. Chodzi tylko by dać prezent najbliższym i ich uszczęśliwić 😊
V: ta, ta.
Ktoś zapukał do drzwi. Poszłam je otworzyć i zobaczyłam mojego ukochanego brata- Flamiego!
F: Hej, wszystko dobrze?
-tak, jak przygotowania do świąt?
F: ja właśnie w tej sprawie. W Wigilie, w domu w Hiszpani, organizujemy wraz z moimi kilkoma znajomymi spotkanie o 18.00. Chciałybyście z Victorią przyjść?
-ee, nie wiem
V: ja chętnie przyjde, i yuki też...
Widocznie nie mam wyboru. Co do domu w Hiszpani, powiedziałabym, że to siedziba Flamiego i jego znajomych z całego świata. Przez jakiś czas musiałam tam mieszkać, kiedy Flamie wysadził swój dom. Jest on dość duży i spotykałam w nim osoby, których nigdy wcześniej na oczy nie widziałam. Każdy może tam przychodzić kiedy chce. I dla wyjaśnienia, to nie jest dom Flamiego- on jest biedny i nie ma pieniędzy, ale nigdy nie mówił czyj on jest.
Wieczorem poszłam do centrum handlowego zastanawiając się nad prezentem dla Victorii i Flamiego. Chociaż powinnam znaleźć też coś dla Shiro, to wkońcu też mój brat, nawet jeżeli za nim nie przepadam.
Kupiłam pare rzeczy i wróciłam do domu nauczycielki. Nie wiem czemu, ale byłam naprawdę szczęśliwa... NAWET widząc markotną twarz Victorii od razu po wejściu do domu.Obudziłam się następnego dnia z myślą: TO JUŻ DZISIAJ, WIGILIA!; niczym małe dziecko. Najwidoczniej Victoria już wstała, moge usłyszeć jak chodzi po domu. Wyszłam z pokoju i zobaczyłam jak łazi w kółko z łazienki do pokoju i spowrotem. Przejmuje się aż tak dzisiejszym spotkaniem?
-Coś się dzieje?
V: TAK, NIE MAM SIĘ W CO UBRAĆ!
-Jak nie, masz całą szafe pełną różnych ubrań, nawet ostatnio kupowałaś jakieś sukienki.
V: ALE TO SIE NIE NADAJE
-Aż tak się tym przejmujesz?
V: Nie przejmuje się tylko .... chce dobrze wyglądać.