Po kilku dniach sprzątania wróciłam do mieszkania. Weszłam do swojego pokoju, ale zanim położyłam się na łóżku, żeby odpocząć, zobaczyłam na nim wielki bukiet róż z kartką obok niego. Podniosłam ją i przeczytałam.
"Dla mojej księżniczki" ~ Aron
Kto by się spodziewał... myślałam, że da sobie spokój, ale widocznie jest zbyt głupi. Otworzyłam okno i wyrzuciłam bukiet kwiatów. Nie chcę od niego żadnych prezentów, skoro on chce tylko mnie przekonać do bycia z nim.
Chwilę później usłyszałam wybuch z łazienki. Pobiegłam do niej i otworzyłam drzwi.
- He? Victoria?
Spojrzałam na Victorie trzymającą słoik w ręku a wokół niej była masa krwi.
-... Co ty znowu zrobiłaś?
V: no ... Um... Bo widzisz .. zostawiłam w słoiku pod wanną serce jakiegoś typa i chciałam go otworzyć i no... Wybuchło...
Nie wierze w nią, co ona wyprawia?
- eh ... Ale posprzątasz ten bałagan, prawda?
V: taaak, tak, już się za to biorę.
Wyszłam trochę zawiedziona z łazienki i wpadłam od razu na Ako, która była w drodze, żeby do niej wejść.
- o, umm, Ako, to chyba nie jest najlepszy moment żeby tam wchodzić, Victoria zrobiła trochę bałagan.
A: ... Że co? NIE MOGE WEJŚĆ DO ŁAZIENKI?
-Victoria napewno zaraz to posprząta. W ogóle mamy jeden wolny pokój, nie wolisz spać tam, na łóżku, niż na suficie w łazience?
A: nie. W łazience jest przytulnie i bezpiecznie.
- a w pokoju nie jest ...?
A: nie...
-eh... jak chcesz. Jak Victoria wyjdzie z lazienki możesz tam wrócić.
A: oki. - i poszła jedząc sorbet.
W tym momencie ktoś zapukał do drzwi, więc skoro Victoria jest zajęta, poszłam je otworzyć.
- Um... Dzień dobry, coś się stało? - spytałam naszą wychowawczynie, która stała przede mną.
(Okisawa): Dzień Dobry, ostatnio w innym pokoju znaleźliśmy alkohol, więc sprawdzam u wszystkich, czy go nie przemyciliście, wkońcu jesteście nieletni.
Stanełam wryta w ziemie, bo wiedziałam, że Victoria ma alkohol pochowany w każdej szafce w tym domu. Co ja mam zrobić? Poza tym ... Jak wejdzie do łazienki będzie tylko gorzej...
- Eee, nie może p-pani wejść bo... Bo Victoria eee
O: bo Victoria co?
V: co się stało? - stanęła nagle za mną i się uśmiechneła niewinnie.
-eee, nauczycielka przyszła sprawdzić czy nie mamy w domu alkoholu...
V: rozumiem, oczywiście nie mamy, ale może pani sprawdzić. - wpuścila nauczycielke do mieszkania.
Spojrzałam na nią zdziwiona. Gdy nauczycielka poszła sprawdzać mieszkanie, spytałam ją szeptem.
- co ty wyprawiasz?
V: schowałam już wszystko, nic nie znajdzie.
- jesteś pewna? Jeżeli coś znajdzie to będzie tylko twoja wina...
V: jasne, jasne.
Okisawa wróciła, powiedziała, że to wszystko i wyszła. Rzeczywiście nic nie znalazła, ale kiedy Victoria to wszystko poukrywała ...?
W każdym razie, wrociłam do pokoju, żeby wreszcie się położyć na łożku, ale zobaczyłam małe pudełko na nim.
-...co znowu?
Podniosłam je i otworzyłam. W środku jakieś kluczyki i kartka z napisem "Wyjrzył przez okno".
Odłożyłam pudelko na biurko, otworzyłam okno i zerknełam przez nie. Na dole stał, oczywiście kto inny, Aron, a obok niego auto. Czy ten idiota kupił mi w prezencie auto? Rzuciłam pudełko z kluczykami za okno i je zamknęłam. Za mną stanęła Victoria i spojrzała na mnie zdziwiona.V: czy Aron kupił ci auto?
Pokiwałam głową na tak, ona tylko westchneła. W ciągu kilku następnych dni dostawałam więcej prezentów, czekoladki, pluszowego misia, raz mój pokój był cały w płatkach róż, a potem musiałam to wszystko sprzątać.
- kiedy on wreszcie zrozumie, że nie przekona mnie żadnymi prezentami? - powiedziałam wkurzona wyrzucając już trzecie pudełko czekoladek za okno.
V: Musisz przestać wyrzucać rzeczy za okno, bo stos się już zrobił.
-... Victoria, co ja mam zrobić zeby mnie zostawił?
V: eh... Ignorować go, co będzie trudne, albo... Się zgodzić. Znając go raczej nie odpuści...
-ŻE CO?!
V: Nie rozumiem czemu się tak bronisz, to miłe, że ktoś cię chce.
- Ale ja go nawet nie znam.
V: wiem, że wygląda na wkurzającego idiote, ale to miły facet... nie byłby chyba taki zły jako chłopak... Chyba...
-skąd ty go znasz w ogóle?
V: uh, no to taki znajomy z wojska.
-co? Jakiego wojska? Ty byłaś w wojsku?
V: nooo, tak przez krótki czas, tylko takie 100 lat...
-ILE!? Czekaj, czekaj, ile ty masz lat?
V: 363 lata. Nie mówilam ci tego? Przecież wiesz, że jestem wampirem.
Patrzę przez moment na Victorię zdziwiona. Wiem, że jest wampirem, ale nie wygląda ani trochę staro. Że ja wcześniej o tym nie pomyślałam...
-Niby tak..., ale czemu wyglądasz jak nastolatka?
V: wampiry się prawie w ogóle nie starzeją.
-Co? Serio?
Victoria po prostu wzruszyła ramionami, trochę zmartwiona tym jak mało wiem o wampirach, mimo że żyję z nią już ponad rok. I kiedy tak myślałam o tym, jak stara już jest, naszła mnie myśl... Victoria będzie dalej żyła, długo po tym jak ja odejdę. Chwilę patrzałam na nią przygnębiona, ale uznałam, że pominę ten fakt. Kogo obchodzi co się stanie za kilka lat?