Upadek z balkonu

1.7K 27 12
                                    

Ważne info:
•Od początku mieszkasz z braćmi
•masz 15 lat i masz urodziny wtedy co Vince
•Uwielbiasz strzelanki, grę na skrzypcach, czytanie i gotowanie.( na potrzebę książki)
To tyle!
        PS: DUŻO WULGARYZMÓW.

Obudziłam się tak jak zawsze. Zaczął się weekend więc chłopacy będą spali do 13.
No może oprócz Vinca. Sprawdziłam godzinę. 10.45.Wpadłam na pewien pomysł. Szybko się ubrałam w dres i zbiegłam do kuchni. Po chwili znalazłam to czego szukałam. Klucze do biblioteki.

Wbiegłam na górę i otworzyłam drzwi. Podeszłam do fortepianu i otworzyłam klapę. Krzyknęłam w niebogłosy- TERAZ USŁYSZYCIE MOZARTA!- i walnęłam w klawisze. Rozległ się taki huk, że aż sama odskoczyłam. Usłyszałam jak ktoś spada z łóżka i krzyczy- Kurwa! Vince jeśli zostawiłeś klucze od biblioteki w kuchni znowu a Yn się do nich dorwała to oświadczam ci, że osobiście was pobije.-. Zdaje mi się, że to był Tony. Jeśli tak to mam przejebane. No trudno. Należy im się za ostatnie przewinienie. Było nie zjadać moich lodów Tiramisu. Szybko wybiegłam z biblioteki i zamknęłam drzwi. Obróciłam się i stanęłam oko w oko z trzema najmłodszymi braciami. Po ich minach wywnioskowałam, że są wkurwieni. - Cześć~- powiedziałam niewinnie. - Do kuchni. Natychmiast. - Wysyczał zmęczonym głosem Dylan. Schodząc do kuchni zaczęłam się zastanawiać jak im to wynagrodzić. Od Vinca będę miała lekturę a Willa nie ma w domu. Pojechał po kogoś na lotnisko. Kiedy poważnie zaczęłam się zastanawiać nad kupnem karnetu rocznego do baru dla każdego z nich nawet nie zauważyłam, że doszliśmy do kuchni. - Yn~ Jesteś tam?- machał mi przed oczyma Shane. Ocknęłam się.

Cała trójca się na mnie patrzyła- pytaliśmy się czemu nas obudziłaś?- powiedział Dylan robiąc wszystkim kawę. - Spytajcie Tony'ego. - wzięłam duży łyk kawy. Wszyscy się na niego popatrzyli a on zaczął się tłumaczyć- Przecież przeprosiłem!-. - A to była zemsta- i zabrałam się za robienie naleśników. - Chcecie naleśniki?- zapytałam kończąc ciasto. Miałam najwiecej wprawy ( nie licząc Eugeni ) w gotowaniu i pieczeniu. Wszyscy chętnie przytaknęli a nawet po chwili Vince przyszedł na dół. - Masz mi coś do powiedzenia?- spytał siadając przy stole. - Tak. Po pierwsze Przepraszam. A po drugie. Zrobiłam naleśniki.- ostatnie zdanie szepnęłam tak żeby tylko najstarszy z braci mogł mnie usłyszeć. - Dlaczego szepczesz? Chłopaki chodźcie na~- i nie dokończył.

Nie wiadomo kiedy i jak nagle przy stole siedzieli święta trójca i Vince na rogu. - I dlatego gdy szepcze to wiem co robię - westchnęłam głęboko. - A co do incydentu z tydzień temu Shane zrobił podobnie tyle że z garnkami- powiedziałam smarując naleśnika dżemem. Vince miał nas już definitywnie dość na cały dzień.  Kiedy nikt nie patrzył podłożyłam Shanowi swoje naleśniki. Nie miałam ochoty jeść. - Tak czy siak mam nowiny. Przyjeżdża Hailie. - powiedział odkładając talerz do zlewu. Zakrztusiłam się i zaczęłam kaszleć jak szalona. Po chwili mi przeszło i zapytałam go z zdziwieniem. - Że co Kurwa?! To dziś?- odłożyłam talerz do zlewu. Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. - No tak. I proszę was. Nie przeklinajcie tak bez przerwy. - powiedział Vince kierując to bardziej do mnie i Dylana niż do bliźniaków.

TIME SKIP DO PRZYJAZDU HAILIE

Aktualnie siedziałam u siebie w pokoju kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Szybko zeszłam na dół żeby zobaczyć dosyć niską i ładnie wyglądającą dziewczynę. Rozglądała się z niedowierzaniem po domu. Postanowiłam skorzystać z okazji i się przywitać.  Poczekałam aż odejdą trochę dalej albo żeby chociaż poszli do jej nowego pokoju. Ukryłam się w swoim pokoju. Widziałam jak Will ją odprowadza pare pokoi dalej. Wyszłam na taras i znalazłam to czego szukałam. Taras Hailie. - Boże błagam cię. Nie pozwól mi spaść- mruczałam wchodząc na ramę balkonu.

Balkon Hailie był trochę dalej. Zaczęłam się zastanawiać czy doskoczę gdy nagle sobie coś przypomniałam. Wbiegłam do pokoju i zaczęłam grzebać w szafie. Po chwili znalazłam to czego szukałam. Linę.

Wyszłam na ramę i zarzuciłam go. Utknął na balkonie mojej siostry.  Przywiązałam go po mojej stronie i zaczęłam się gramolić na drugi taras.

Nie wiem kiedy ale lina z mojego tarasu się obluzowała. Spadła w krzaki a ja zaczęłam się wspinać w górę. Kiedy doszłam do jej ramy usłyszałam Willa mówiącego, że jedziemy do restauracji. Postanowiłam, że co mi szkodzi go zawołać- WILL!!!! POMOŻESZ?!-. Po chwili wyszedł na taras i popatrzył się na ramę. - Jak... Dobra to nie najlepszy moment na pytania. Podaj mi rękę- wyciągnął swoją dłoń. Wzięłam ją i jakoś się wspięłam. Otrzepałam się i zauważyłam rozbawioną Hailie stojącą za Willem. -Cześć! Jesteś Hailie tak? Jestem YN.- podałam jej rękę. Uścisnęła ją ale drugi najstarszy braciszek nam to przerwał.

- Hailie Vince cię zaprosił do swojego gabinetu. A z Yn muszę pogadać- popatrzył się na mnie z ulitowaniem. Dziewczyna westchnęła i pożegnałyśmy się. Will patrzył na mnie z niedowierzaniem ale nie potrafił się wysłowić. Po prostu powiedział- Następnym razem uważaj na siebie malutka- i rozczochrał mi włosy. Wyszłam z pokoju Hailie i poszłam do Tonego żeby go podenerwować.

TIME SKIP DO KOLACJI

Kiedy w końcu dojechaliśmy do restauracji i zasiedliśmy przy stole( ja pomiędzy Shanem a Hailie) czekałam aż wszyscy pozamawiają swoje jedzenie żebym mogła zamówić to co Shane.

Totalnie nie chciało mi się jeść więc postanowiłam, że zamówię to co on i co jakiś czas mu podrzucę. Modliłam się żeby nie zobaczył mnie Vince.

Śmialiśmy się i było dość ciekawie. Hailie na początku była dosyć speszona ale po czasie sama zaczęła żartować. - Zaraz zara momencik. Jak to się stało, że mam tyle jedzenia?- zapytał Shane. Szybko na niego popatrzyłam i zauważyłam, że może rzeczywiście trochę za dużo mu podrzuciłam.

- Może nawet tego nie widziałeś?- próbowałam wybrnąć jakoś z tej sytuacji. Bo nie powiem im przecież, że , HEJ NIE JADŁAM NIC BO OD JAKIEGOŚ CZASU TO ROBIĘ, co nie?

- może masz racje? - zamyślił się. Nie wiedziałam jednak, że przez ten cały czas kiedy dorzucałam jedzenie Shanowi Dylan mi się przyglądał.

Kiedy wsiadaliśmy do aut Dylan poprosił żebym jechała z nim sama. Myślałam, że nadal się denerwuje o tą aferę z fortepianem. Byłam w błędzie. Bardzo dużym błędzie.

Yn monetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz