Rozdział V

326 23 19
                                    

Kyle pov.

Reszta dzisiejszych lekcji minęła mi dosyć spokojnie. Co prawda dalej nie byłem na tyle skupiony, aby cokolwiek z nich zapamiętać, ale mimo wszystko udało mi się zrobić notatki, więc będę mógł w domu powtórzyć sobie cały materiał. Najpierw jednak, bym mógł to zrobić w spokoju, musiałem porozmawiać z mamą na temat mojego wyjścia na imprezę. Szanse na to, że mi pozwoli wynosiły niemal zero, ale kto wie, ostatnio i tak była dla mnie dosyć pobłażliwa, więc wciąż była nadzieja. Chociaż to też nie tak, że zależało mi na tej imprezie jakoś szczególnie. O ile wyjście gdzieś małą grupą znajomych było w moim klimacie, tak wielka impreza z tłumem ludzi, głośną muzyką, narkotykami i kto wie jeszcze czym zdecydowanie nie była spełnieniem moich marzeń. Musiałem jednak tam pójść, bo obawa przed tym, że gdy mnie nie będzie Stan zdąży sobie znaleźć już jakaś dziewczynę była zbyt wielka. Co prawda prędzej czy później to i tak nastąpi, ale nie zamierzałem do tego dopuścić w najbliższym czasie. Nie było teraz jednak czasu o tym myśleć, bo do domu wróciła w końcu moja matka z torbami pełnymi ciuchów z lumpeksów.

- Cześć kochanie. - przywitała się odstawiając zakupy obok kanapy. - Coś się stało, że nie jesteś u siebie w pokoju?

- Bo wiesz, Token urządza imprezę w piątek i czy mógłbym pójść?

- Nie ma takiej opcji! - powiedziała stanowczo, po czym odwróciła ode mnie wzrok i zaczęła się kierować do kuchni, więc podążyłem za nią.

- Ale mamo...

- A, a, a! Żadnego ale, wczoraj już się wybawiłeś do swojej osiemnastki.

- Ale to impreza powitalna dla Stana, muszę tam być! -  wyjęczałem desperacko i dopiero wtedy mama zwróciła na mnie ponownie swoją uwagę.

- Jak tak ci zależało na powitaniu Stana było nie wchodzić w ubraniach do durnego stawu!

- Skąd ja miałem wiedzieć, że nagle po czterech latach spotkam go u siebie w domu?

- Fakt, ale odpowiedź dalej brzmi nie Kyle. Zresztą co ci tak zależy, przecież i tak nie lubisz imprez. Będzie tam ktoś kto ci się podoba czy co? - spytała, a ja mimowolnie się speszylem co sprawiło, że moja mama nagle rozpromieniła, przekonana o tym, że trafiła idealnie. - O matko, Kyle, czemu nic wcześniej nie mówiłeś, że masz jakąś dziewczynę na oku?!

- Bo widzisz, ja...

- Nie, nie, nie, nie musisz się tłumaczyć! Wiem doskonale, że młodzież nie gada ze swoimi rodzicami o takich rzeczach.

- Mamo, to nie...

- Żadnych nie! Puszczę cię na tą imprezę, ale najpierw nauczę cię, jak zaimponować kobiecie, bo nie wydaje mi się byś zadawał się za bardzo z dziewczynami w swoim wieku. - powiedziała i posadziła mnie przy kuchennym stole, a następnie sama usiadła naprzeciwko mnie. - To co, to jakaś dziewczyna ze szkoły, czy spoza miasta?

- To nie jest dziewczyna. - odparłem, gdy w końcu dała mi dojść do głosu, a jej uśmiech szczęścia od razu przemienił się w zakłopotanie.

- Oh, to... Też dobrze. - pomimo spokojnego tonu głosu wiedziałem, że dalej jest nieco skołowana, ale oczywiście nie mogła mi tego pokazać, bo dla niej byłaby to ujma na honorze. - Cieszę się, że mi o tym mówisz, chociaż trochę niespodziewane. Wiem, że Southpark to nie jest najbardziej otwarte miasteczko, więc pewnie jest ci ciężko, co?

- Czekaj, nie przeszkadza ci to?

- Nie Kyle, przecież od dziecka uczyłam cię akceptacji dla innych. Poza tym, pierwszy związek twojego ojca był z chłopakiem, dokładniej to z ojcem jednego z twoich kolegów, panem McCormick. - po tych słowach mnie chyba zatkało, bo pomimo, że ojciec wielokrotnie mi mówił o tym, że kiedyś się znali, to nie wiedziałem, że znali się tak blisko.

Cold || Stan X KyleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz