Rozdział IX

348 24 21
                                    

Kyle pov.

Doskonale wiedziałem, że Stan nie był w nastroju do rozmów ze mną i starałem się to uszanować, jednak musiałem spróbować z nim jakkolwiek pogadać, chociaż sprawdzić czy wszystko u niego w porządku. Cały wczorajszy i dzisiejszy dzień pisałem do niego wiadomości o różnych godzinach z luźnymi pytaniami typu jak się czuje, czy wszystko dobrze lub czy co robi, jednak wszystkie pozostały jedynie odczytane. Z tego co się orientowałem to nie wyszedł nawet na chwilę z domu od kiedy wrócił do niego po imprezie. Jedynym co informowało mnie o jego obecności było palące się do późnych godzin światło w jego pokoju oraz sylwetka chłopaka, która pojawiała się czasem w oknie. Czułem się trochę jakbym naruszał jego prywatność wpatrując się godzinami w okno od jego pokoju i tak prawdopodobnie było, ale nie potrafiłem się powstrzymać skoro była szansa, że mogę go zobaczyć choć przez chwilę. Na ten wieczór miałem nawet plan jak mogę go zmusić do rozmowy, był on co prawda bardzo głupi i nieodpowiedni, ale siedząc bezczynnie tylko się zamęczałem myślami. Poza tym nawet gdybyśmy spotkali się jutro w szkole to mógłbym stracić odwagę do poruszenia tematu, gdy będzie szansa, że ktoś może nas posłuchać. Dlatego czekałem, aż państwo Marsh pójdą do spania, abym mógł pójść z drabiną pod okno ich syna i liczyć, że mój desperacki gest poruszy jego serce na tyle, by mnie wpuścił.

Gdy nastała północ wyszedłem bezszelestnie z pokoju i po cichu stawiając kroki zszedłem do salonu, w którym mój ojciec miał zwyczaj zostawiania klucza do garażu. Szukając po omacku znalazłem go ostatecznie gdzieś na kanapie, skąd go zgarnąłem i wyszedłem z domu frontowymi drzwiami. Uruchomiłem latarkę w telefonie, aby lepiej widzieć i otworzyłem garaż. Jako że mieliśmy w garażu wzgledny porządek, drabina od razu rzuciła mi się w oczy. Wyciągnąłem ją starając się przy tym nie robić hałasu i od razu skierowałem się z nią do domu naprzeciwko. Rozłożenie drabiny nie sprawiło mi najmniejszego problemu, jednak opierając ją o dom Marshów nie zachowałem ostrożności i słychać było stuknięcie. Spanikowany spojrzałem w górę, jednak Stan nie wychylił się by sprawdzić źródło hałasu, więc możliwe, że miał na uszach słuchawki albo po prostu za bardzo się tym nie przejął. Tak czy inaczej wspiąłem się w końcu po drabinie i zaglądając przez okno zobaczyłem bruneta siedzącego przed komputerem. Zapukałem lekko w szybę i to wystarczyło, aby chłopak się odwrócił. Chłopak był widocznie zaskoczony moją obecnością, z ruchu jego warg mogłem wyczytać, że powiedział do siebie moje imię.

- Stary, co ty tu robisz? - zapytał zaraz po otworzeniu okna.

- Hej Stan, mogę wejść? - spytałem ignorując jego pytanie, a ten odpowiedział mi potakującym skinieniem głową.

Gdy byłem już w środku zdjąłem swoje mokre obuwie i zostawiłem pod oknem, a następnie rozsiadłem się na łóżku bruneta.

- Czy teraz powiesz mi co tu robisz? - ponowił swoje poprzednie pytanie, a ja westchnąłem głośno na samą myśl trudnej rozmowy jaka mnie teraz czekała.

- Musimy pogadać. - powiedziałem krótko, ze wzrokiem skupionym na moich bosych stopach.

Nawet jeśli nie patrzyłem teraz na Marsha, to wiedziałem, że się nieco spiął. Po prostu stał i czułem jak wbija we mnie swoje spojrzenie, czekając aż powiem coś więcej. Mimo że miałem wcześniej z tysiąc pomysłów jak przeprowadzić rozmowę, tak teraz gdy przyszło mi faktycznie pogadać, moją głowę wypełniła kompletna pustka, a w gardle zaległa gula. Musiałem się jednak ogarnąć, bo nie było już odwrotu z tej sytuacji, nie mogłem teraz stchórzyć. Z zaciśniętymi ze stresu dłońmi, podniosłem wzrok na twarz Stana, wskazującą na to, że też chciał coś teraz powiedzieć.

- Słuchaj stary ja...

- Kocham cię Stan. - przerwałem wypowiedź bruneta, który na moje słowa zastygł w bezruchu.

Cold || Stan X KyleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz